Tym razem na warsztat bierzemy serię gier, które zajmują w moim serduszku szczególne miejsce. Mowa o serii gier Cultures, które na naszym rynku dostępne były kolejno według części pod nazwą: Cultures 2, Wyprawa na Północ i Ósmy cud Świata (było jeszcze Cultures 1, ale nie odwołuję się do niego, ponieważ nie miałem z nim do czynienia). Seria dosyć specyficzna, ponieważ mimo, że tytuły wydawane były oddzielnie, była to tak naprawdę ta sama gra, która różniła się od siebie dostępną kampanią oraz dołączonymi scenariuszami. Technicznie - pod względem rozgrywki, grafiki etc. był to ten sam produkt, być może z trochę lepszym AI w Wyprawie na Północ i Ósmym cudzie świata.
O czym mówimy? Cultures (tak będę nazywać wszystkie wymienione tytuły) to strategia czasu rzeczywistego, w której przejmujemy kontrolę nad grupką wikingów. Gra opiera się głównie na budowie prężnie rozwijającej się osady, w której będziemy wznosić budowle napędzające kolejne gałęzie naszej wikińskiej gospodarki. Co ciekawe, nasi wikingowie obdarzeni są imieniem, a wykonując określone czynności zyskują doświadczenie. I tak, wiking przydzielony do pracy na farmie - siejąc i zbierając plony - uzyska doświadczenie, które pozwoli mu na pracę w młynie. Kiedy zmieli odpowiednią ilość mąki, będzie mógł zostać zatrudniony jako piekarz etc. W tym samym czasie jego poprzednie "posady" obsadzamy innymi ziomkami, którzy wypełniają lukę w całej produkcji. Stwarza to niesamowicie ciekawy mechanizm, podczas którego, utrata kluczowego wikinga może doprowadzić do tragedii. A do utraty wikinga wystarczy czasami mały spacer po lesie.
No właśnie: żeby nie było tak łatwo, każdy z naszych wikingów ma potrzeby. Musi się wyspać, musi zjeść, porozmawiać z innymi wikingami. Na początku naszym źródłem utrzymania będą leśne jagody, które szybko się kończą. Jeśli nie zagwarantujemy mieszkańcom szybkiej dostawy żywności, to Ci będą szukać jedzenia coraz dalej... a to zazwyczaj źle się kończy.
Dla utrzymania porządku w osadzie musimy zapewnić sobie stały dopływ nowej krwi. Przydzielamy mieszkańcom domy, a ich samych łączymy w małżeństwa, co pozwoli nam dosłownie - spłodzić nowe potomstwo. Po krótkiej scence miłosnej do naszych domów nadlatuje wesoły bocian i zrzuca dzieciaka na ziemię. Dzieciak potrzebuje czasu na dorośnięcie, a kiedy osiągnie odpowiedni wiek - może zostać przydzielony do odpowiedniego zawodu.
Profesji jest kilkanaście, a praca w każdej z nich otwiera drogę do kolejnych. Zbieracz gliny wkrótce stanie się garncarzem. Zbieracz kamienia rzuci kilof i stanie się kamieniarzem wyrabiając bloki kamienia, a drwal zostanie cieślą. Idziemy dalej: garncarz po wylepieniu kilkunastu bloków gliny będzie mógł stworzyć dachówki. Kamieniarz z kanciastych bloków zacznie wyrabiać marmur, a cieśla zamiast drewnianych narzędzi wystruga nam... chociażby łódź, którą popłyniemy odkrywać nowe ziemie.
Surowców jest całkiem sporo i zbieramy je skrupulatnie w magazynach. Tak naprawdę aspekt gospodarczy gra tutaj pierwsze skrzypce, choć nie zabrakło elementu militarnego. Każdego cywila możemy posłać do koszar gdzie zostanie dzielnym wojakiem. Wojaków wyposażamy w sprzęt. I tak, nasz stary druh cieśla może w przerwie na struganie łodzi wystrugać nam parę ostrych włóczni, a kamieniarz, który znudził się już blokami marmuru i od dawna pracuje jako kowal - wyrzeźbić parę ostrych mieczy. Nie zapomnijcie tylko założyć butów. Wspominałem chyba, że myśliwy może stać się szewcem i szyć buty i inne wdzianka, prawda?
Do dyspozycji w każdej z części mamy kilka scenariuszy oraz kampanie fabularne. Scenariusze to zazwyczaj motyw pt. pokonaj wszystkich wrogów, zbierz jako pierwszy X surowca - choć zdarzają się też wyjątki gdzie mamy małą fabułę i cel (np. uratowanie księżniczki). Kampania skupia się na postaciach tzw. heroesach. Głównym bohaterem serii jest Bjarni, z którym będziemy podróżować po całym świecie. Przygód jest co nie miara, a największe wrażenie robił na mnie zawsze Ósmy cud Świata, w którym rozpoczniemy wędrówkę po siedmiu monumentach, które będziemy wznosić i naprawiać.
Gra posiada tryb dla pojedynczego gracza oraz sieciowe multi. Tytuł jest dostępny na steamie, choć na nowych systemach potrafi płatać figle (np. po zminimalizowaniu gry i po powrocie do niej mamy graficzną kaszkę z mleczkiem). Mimo to odpala się w wysokich rozdzielczościach i jest niesamowicie grywalna.
Wiecie nad czym bardzo ubolewam? Że nikt nie pokusił się na odświeżenie tego tytułu. Jest świetny, ma genialny koncept i jak cholera nadawałby się do gry multiplayer. Niestety, steam nie wspiera gier po sieci i musimy kombinować z hamachi
https://store.steampowered.com/sub/63734/ - tutaj Wyprawa na Północ oraz Ósmy cud Świata
https://www.culturesnation.pl/news.php - tutaj fanowskie forum na którym znajdziemy poradniki, materiały, nowe mapy i scenariusze
// Ten post jest częścią prowadzonej przeze mnie serii dostępnej pod tagiem #staregry gdzie przywołuję starsze tytuły z przeszłości, w które miałem przyjemność grać i które na zawsze zakorzeniły się w moich growym umyśle.
@hubby O, moja siostra w to grała. A parę lat później się spięła i przeszła ją od początku do końca. Ja lubię gry strategiczne, ale do Cultures jakoś nie za bardzo mogę się przekonać.
Zaloguj się aby komentować