#kierunekzea

7
4

Nie wiem czy kartka z kalendarza będzie to obejmować, dlatego z wyprzedzeniem wrzucam informację, że 2 grudnia, to święto Państwowe w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, które zostały powołane do życia 54 lata temu (w 1971 r.).


Zacznijmy od tego, że ZEA są jedyną realizacją idei państwa arabskiego, które przetrwało próbę czasu. Same emiraty powstały w skutek transformacji (nie do końca formalnego) protektoratu brytyjskiego, który od około 1820 r obejmował te same obszary co dzisiejsze ZEA. Jako, że Brytyjczycy zapowiedzieli w 1968 roku, że planują wycofać swoje wojska z regionu do 1971 roku, lokalni liderzy (szejkowie) podjęli próbę powołania nowego państwa o strukturze federacji. Co ciekawe, na początku do idei dołączył się również Katar oraz Bahrajn. Ostatecznie powołały one oddzielne państwa. Inną ciekawostką jest to, że pomimo uczestniczenia w negocjacjach, do federacji nie dołączył na początku emirat Ras al-Chajma. Zrobił to dopiero w kolejnym roku.

Pod względem struktury państwowej ZEA jest federacją dziedzicznych monarchii. Na czele państwa mamy prezydenta, wiceprezydenta oraz premiera. Władcy poszczególnych emiratów, są również częścią rady najwyższej. Same monarchie są autorytarne, w tym sensie że w żadnym z emiratów nie funkcjonuje jakakolwiek forma demokracji czy też wyborów powszechnych, a prawodawstwo jako takie wynika z zasad islamu.

Pierwszym prezydentem ZEA na kadencję 1971-1976 został szejk Abu Dhabi - Zayed bin Sultan Al Nahyan. Ostatecznie pełnił tę rolę aż do 2004 roku. Przy nazwisku używam zapisu angielskiego, ponieważ "Zayed" jest często używany do nazywania ważnych obiektów (np. Zayed International Airport). Z kronikarskiego obowiązku nadmienię również, że Szejk rządził w emiracie Abu Dhabi od 1966 r. po bezkrwawym odsunięciu od władzy starszego brata, który według rodziny nie wykorzystywał we właściwy sposób dochodów pochodzących z wydobycia ropy naftowej. Brat wraz z rodziną po przewrocie zamieszkał .. w Iranie.

Skoro pojawiła się kwestia ropy to również warto dodać, że złoża tejże zostały odkryte na terenie emiratów w 1958 r. a wydobycie rozpoczęto w 1962 r. Nieco wcześniej, bo w latach 1952-1955 toczył się spór między Arabią Saudyjską a emiratem Abu Dhabi oraz ówczesnym Omanem o obszar Al-Ain oraz Al-Burajmi, który skończył się skargami do instytucji międzynarodowych. Spór między Abu Dhabi a Arabią Saudyjską oficjalnie zamknięto dopiero w 1974 r. podpisaniem traktatu w Jeddah. Tutaj ciekawostka numer trzy - Abu Dhabi straciło wówczas pas terenu, który odciął Abu Dhabi od Kataru i równocześnie dał Saudyjczykom dostęp do kolejnego pola naftowego. Ciekawostka numer cztery jest taka, że w 2004 roku po zmianie na stanowisku władcy nowy szejk tj. Khalifa bin Zayed Al Nahyan otwarcie przyznał, że emiraty będą dążyły do renegocjacji porozumienia.

Kolejną ciekawostką geograficzną jest to, że terytoria poszczególnych emiratów przecinają się, przez co niektóre obszary emiratu Sżardży (Sharjah) są oddzielone przez Ras al-Chajma. Co więcej na terenie emiratów funkcjonuje Madha, enklawa Omanu, która, żeby było ciekawiej, ma wewnątrz kolejną enklawę Nahwa, która jest częścią Emiratu Sżardży.

Jeśli jesteśmy przy geografii i konfliktach to emiraty mają na pieńku z Iranem, który zajął dwie wyspy, które historycznie były rządzone przez szejków arabskich.

Odnośnie samego święta państwowego - bardzo duży nacisk przy okazji święta jest kładziony właśnie na fakt zjednoczenia i jedności. Jest masa flag na ulicach, wiele budynków publicznych (tj. szkoły) jest podświetlona w kolorach flagi. Biorąc pod uwagę to, że państwo zostało powołane przez szejków, o różnej zasobności portfela i populacji, dostępie do złóż naftowych, którzy rządzą niezależnie od siebie, jedność nie jest tak oczywista. Część z emiratów jest bardziej liberalna pod względem religii i ubioru, część bardziej restrykcyjna. Mimo wszystko, szejkowie 54 lata temu byli w stanie zgodzić się co do tego, kto ma zostać prezydentem, kto jego zastępcą i jaki będzie podział władzy. Obrady, które doprowadziły do zjednoczenia miały miejsce w pałacu szejka Dubaju, ale nieformalnie karty rozdawał właśnie Zayed, który reprezentował najbogatszy (pod względem złóż) emirat Abu Dhabi, i który celowo szedł na ustępstwa względem Dubaju, aby umożliwić powstanie państwa.

Na zdjęciu numer 1 mamy kolorowe zdjęcie podczas pierwszego wciągnięcia flagi państwowej na maszt. Na zdjęciu numer 2 machający Zayed bin Sultan Al Nahyan.


Pamiętajcie, że ZEA, podobnie jak inne państwa o zbliżonym ustroju, bardzo czuwają nad tym, aby nie wygłaszać niepochlebnych opinii na ich temat. Zarówno na temat państwa jako takiego, jak i osób sprawujących władzę. Czasami nawet na temat firm. W swoich wpisach, skupię się na przedstawieniu faktów. Ich ocenę pozostawiam odbiorcom. Zdarzało się, że niepochlebne opinie publikowane w sieci (nawet na temat tutejszych firm), powodowały reperkusje już po wylądowaniu w ZEA. Będę uprzedzał o tym w każdym poście.


#kierunekzea

dc35d419-a88a-4f90-88f4-84f1a7f156ab
00605515-39ca-4502-825e-aaae57a9a520
Opornik

@splatch  jakie reperkusje mogą spotkać turystę przyjeżdżającego do emiratów który napisał coś niepochlebnego w internecie wcześniej?


Czyli jesteście Polakami którzy pracują (ty pracujesz) w ZEA? Jak się córka odnajduje tam?

Trochę głupie pytanie ale, jak z odzieżą u kobiet?


dzięki za ciekawe wpisy.


kierowca z Nepalu, który wdał się ze mną w rozmowę na temat sytuacji na granicy z Białorusią

Heh

splatch

jakie reperkusje mogą spotkać turystę przyjeżdżającego do emiratów który napisał coś niepochlebnego w internecie wcześniej?

@Opornik Wizyta w pierdlu, konieczność zadośćuczynienia bądź kara cielesna. Generalnie ZEA ma miks prawa sharia, cywilnego i karnego, także można dostać oddzielnie z każdego z nich. Ogólnie oszczerstwo publiczne (również w internecie) jest występkiem przeciwko moralności i jest traktowane o wiele poważniej niż "na zachodzie". Ze względu na to, że wiele możnych rodzin jest zaangażowanych w różne biznesy to siłą rzeczy złe wyrażanie się o firmie X może być podczepiane pod złe wyrażanie się o właścicielu. A podważanie honoru lub reputacji społecznej jest bardzo niemile widziane.


Czyli jesteście Polakami którzy pracują (ty pracujesz) w ZEA? Jak się córka odnajduje tam?

Pracuję ja, żona póki co podciąga angielski. Dzieciaki odnajdują się całkiem dobrze. Z arabskim mają styczność tylko w szkole na lekcjach, bo dzieciaki lokalsów mówią lepiej po angielsku niż moje po arabsku. Druga kwestia, że nawiązanie relacji z arabami nie jest proste. Oni głównie preferują swoje otoczenie, więc w szkole dzieciaki głównie spędzają czas z rówieśnikami z zachodu (USA, Kanada, Niemcy itp.), wschodu (np. Ukraina, Rosja, Białoruś), i dalekiego wschodu (Chiny, Japonia lub Korea).

Trochę głupie pytanie ale, jak z odzieżą u kobiet?

Zależnie od emiratu - Dubaj - głównie stroje zachodnie, Abu-Dhabi - również. Ogólna zasada dobrego smaku w tych emiratach to zasłonięte dekolty, ramiona i kolana. Bez zasłoniętych włosów. Nie widziałem jeszcze, żeby policja ścigała kobiety za koszulki na ramiączka. W centrach handlowych nikt nie robi z tego problemu. W pozostałych emiratach jednak zasady są bardziej ścisłe i lepiej trzymać się "dobrego smaku".

Opornik

@splatch czyli nie muszą kobiety nosić szmat na głowie? Gites.

Dzieciaki wygląda na to że będę miał fajnie.

No ale w Dubaju jest mnóstwo ludzi z zachodu z tego co słyszałem sam znałem Anglików którzy planowali się i tam wyprowadzić (bynajmniej nie bogaczy), co mnie dziwiło.

Wizyta w pierdlu, konieczność zadośćuczynienia bądź kara cielesna

Ło gurwa.

Kari28

Tag dodany do obserwowania! Dostanę medal? Bo przeczytałam pod nim wszystkie absurdalnie dlugie wpisy ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

splatch

@Kari28 Dostaniesz pioruna

Opornik

@Kari28 hwe he ja właśnie tez.

fisti

@splatch Właściwie, nigdy tyle o podziale emiratowym nie czytałem. Czy możesz kiedyś zahaczyć o mapkę z podziałem emiratowym i opowiedzieć po trochu o niektórych ciekawostkach administracyjnych, międzyemiratowych, zagranicznych, czy Twoich doświadczeniach z różnicami emiratowymi?

Zaloguj się aby komentować

Taki oto okaz trafiłem podczas spaceru. Porshe w wersji offroad. Modyfikacje raczej wykonane poza salonem ASO

Ciekawe czy ma kompresor w bagażniku.


#motoryzacja #kierunekzea

652caac8-ef9c-4f09-a18a-2e96fb291742
owczareknietrzymryjski

@splatch te cayeny miały fabrycznie kompresor. Uzywalo się tego samego który odpowiadał za pompowanie podwozia.

splatch

@Ten_koles_od_bialego_psa @owczareknietrzymryjski Nie znam się. Wydaje mi się, że wydajność kompresora od regulacji zawieszenia, może być niewystarczająca żeby napompować opony. Da się, ale zajmuje to dużo czasu.


Widziałem że ludzie którzy jeżdżą wranglerami czy xterami mają kompresory w bagażnikach z których korzystają do czyszczenia samochodu, przedmuchiwania filtrów i pompowania opon.


Przyznam też, że nie spodziewałem się że te samochody tak staniały. Nie, żeby było mnie na takowy stać, ale nie jest to coś, co jest nieosiągalne. Nie dziwie się teraz, że powstają takie oto filmy: https://www.youtube.com/watch?v=mexZIXH2GHw

Ten_koles_od_bialego_psa

@splatch jak chcesz to i za 2 tys euro z DE można już jezdną cayenne przywieźć

splatch

@Half_NEET_Half_Amazing frog mógłby nim jeździć. Dosłownie i w przenośni. ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Kiedy zacząłem pisać ten kawałek tekstu był luty. Było to ponad 3 miesiące od mojego ostatniego postu pod tagiem #kierunekzea, który założyłem z pytaniem - Emiraty czy nie. Mija niemal rok od mojego wylotu z kraju, także najwyższa pora na aktualizację.

Razem z rodziną wystartowaliśmy i wylądowaliśmy szczęśliwie 1 stycznia w Dubaju, co biorąc pod uwagę statystykę "zdarzeń lotniczych" z końca 2024, wcale nie było takie pewne. Dzieciaki po drodze od mojego wylotu do powrotu po nie zaliczyły ospę i moja lepsza połowa miała z nimi urwanie głowy pod moją nieobecność.


W ciągu pierwszego miesiąca od przylotu udało mi się załatwić szkołę dla starszej córki, zrobić tłumaczenie prawa jazdy, wypożyczyć samochód. Nieco później wynająć mieszkanie. Po przylocie z rodziną wylądowywałem na parę dni w szpitalu (co opiszę przy innej okazji), parę tygodni po wyjściu ze szpitala brałem udział w kolizji (bez mojej winy). Wspólnie z żoną też ogarnęliśmy przedszkole dla młodszej córki, tłumaczenie prawa jazdy żony, wylot na ferie do PL. Jeśli będę miał czas to postaram się o tym wszystkim napisać w oddzielnych postach.


Zasadniczo - przy każdym poście będę przypominał i sobie i czytającym/komentującym, że Zjednoczone Emiraty Arabskie, podobnie jak inne państwa o zbliżonym ustroju, bardzo czuwają nad tym, aby nie wygłaszać niepochlebnych opinii na ich temat. Zarówno na temat państwa jako takiego, jak i osób sprawujących władzę. Czasami nawet na temat firm. W swoich wpisach, skupię się na przedstawieniu faktów. Ich ocenę pozostawiam odbiorcom. Zdarzało się, że niepochlebne opinie publikowane w sieci (nawet na temat tutejszych firm), powodowały reperkusje już po wylądowaniu w ZEA. Będę uprzedzał o tym w każdym poście.


Zacznę od pierwszej kwestii - sama podróż do ZEA z Polski jest łatwa. Lot z Warszawy do Dubaju trwa około 6h, bezpośrednie połączenia oferuje PLL LOT, Emirates a także spokrewniony z tą linią Fly Dubai (segment budżetowy). Osoby z południa mogą skorzystać z połączenia Wizzair do Abu Dhabi (stolica państwa). Od czerwca połączenie Warszawa-Abu Dhabi uruchomiła linia Etihad. Ta sama linia otwiera lub otworzyła też połączenie do Krakowa. Na polskim paszporcie można przebywać w ZEA na wizie turystycznej do 3 miesięcy.

Jako, że lot rezerwował mi HR to leciałem.. a jakże Fly Dubai. xD Lot, jak na budżetówkę przystało, był dobrze obłożony. A także spóźniony. Mimo, że w PL szczyt sezonu urlopowego był już dawno wspomnieniem zmęczonego lotniskowego tragarza, wylot samolotu z Dubaju był opóźniony na tyle, że odbiło się to godziną przylotu do Warszawy. W międzyczasie panie stojące w kolejce do boardingu żartowały sobie, że może ktoś zaoferuje za nie wielbłąda. Nie wiem jeszcze ile kosztuje wielbłąd, i czy przypadkiem nie jest on wart więcej niż Panie z kolejki, ale wiem że można się na nich (czytaj wielbłądach, nie Polkach) ścigać.

Z pozytywów - HR zaaranżował transport z lotniska do hotelu, także po samym przylocie, przejściu kontroli paszportowej, podbiciu papieru do wizy pracowniczej, oraz odebraniu bagażu spotkałem miłego Pakistańczyka, z którym musiałem się kłócić o to, żeby zostawił mi do pchania/niesienia chociaż jedną walizkę.

Po wymianie powyższych uprzejmości ruszyliśmy w stronę parkingu. Zanim jeszcze opuszczę lotnisko drobna dygresja. Przylatując do pracy w ZEA można mieć już rozpoczęte postępowanie wizowe. Wówczas (na co uczulał mnie HR) konieczne jest podbicie paszportu oraz formularza wizowego na granicy. Jak ktoś przylatuje w celach turystycznych może przejść przez bramki z biometrią. Niektórzy, którzy przechodzą przez kontrolę ze stemplowaniem dostają karty SIM (prepaid) z lokalnym numerem telefonu. Ale do rzeczy.

Po krótkim spacerze przez terminal wyszliśmy na zewnątrz. Drugi tydzień listopada, godzina 19+, praktycznie godzina po zmroku. Pierwsze co mnie uderzyło to temperatura i brak klimatyzacji na parkingu. W zasadzie może nie sama temperatura a wilgotność. Wylatując z Polski musiałem zakładać lekką puchową kurtkę, ponieważ wczesnym ranem przy wyjeździe z domu panowały temperatury w okolicach 0C. Tymczasem w Dubaju, nawet po zmroku wciąż było powyżej 30C. W tym roku sytuacja wygląda nieco lepiej, ponieważ temperatura po godzinie 19 spada do 28C i niżej.

Kierowca załadował walizy, ja w międzyczasie wgramoliłem się do auta, odmówiłem w myślach paciorek, żeby mnie tylko nie wywieźli na pustynię, po czym ruszyliśmy w stronę nieznanego. Jako, że droga z lotniska do hotelu trochę się dłużyła to wdałem się z kierowcą w dialog, z którego wynikało że rozważał emigrację do Polski. Nie wiem czy to była ściema czy nie, ale z rozmów które toczyłem z kierowcami taksówek, Polska była wskazywana przez nich jako dość częsty kierunek rozważanych emigracji. Ich zapał zawsze studzę tym, że mamy mafię taksówkową a także koniecznością załatwienia papierów i pozwolenia na pracę przed przyjazdem do kraju. Dotyczy to w sumie każdego kraju z Azji. Jednego razu bardzo mnie zaskoczył kierowca z Nepalu, który wdał się ze mną w rozmowę na temat sytuacji na granicy z Białorusią.

Reasumując, po ponad godzinie jazdy dotarłem do hotelu. Hotel był zdecydowanie mniej budżetowy niż lot. Jako, że byłem zmęczony odpaliłem wifi, zamieniłem kilka zdań z rodzinką i zebrałem się na kolację. Hotel przestałem lubić w momencie w którym, okazało się, że za kolację (bufet) śpiewają sobie 150 AED (165 zł). Jako, że nie miałem wyboru zabuliłem i zjadłem za dwóch. Po tygodniu obczaiłem spożywczaka, więc wieczorami żywiłem się jabłkami i jogurtem.

Koniec końców przyjechałem z przekonaniem, że w poniedziałek, czyli następnego dnia czeka mnie pierwszy dzień pracy. Po tym jak zacząłem raz jeszcze weryfikować logistykę na kolejny dzień okazało się, że mój pierwszy dzień nie jest zaraz po przylocie, tylko we wtorek. Jest to typowa praktyka w firmie, każdy nowy pracownik ma przynajmniej jeden dzień na wyrównanie tzw. jetlaga. Ten po przylocie z Polski nie był jakoś bardzo duży, aczkolwiek ostatnie dni przed wylotem zdarzało mi się zarywać noce także pobudka rano, jeszcze o 3h wcześniej, była nie lada wyzwaniem. Na pewno ten jeden dzień to zbyt mało np. dla ludzi przylatujących z Ameryki Południowej która, jak by nie patrzeć, jest po drugiej stronie globu, względem półwyspu Arabskiego.


No dobra, żeby nie przynudzać za bardzo - przejdę do rozważań - warto czy nie warto?

Z perspektywy czasu nie żałuję przeprowadzki, aczkolwiek przy drugim podejściu miałbym inne podejście i zwracał uwagę na inne rzeczy niż za pierwszym. Kwestia finansów jest nierozłączna. Emiraty pozwalają zarabiać więcej ale też i wydawać więcej.

Nie mam obecnie określonej daty powrotu, ponieważ rynek IT w Polsce, nie wygląda różowo, mam też już swoje lata. W obecnej firmie z biegiem czasu mam możliwość awansu.

Ogólnie - moje pierwsze tygodnie w ZEA jesienią, gdy w Polsce jest już szaruga, to był istny miesiąc miodowy. Słońce w dzień, przyjemna temperatura wieczorem i w nocy. Miła odmiana względem pizgawicy na północy. Niestety po pierwszych tygodniach zaczynają się też schody.


Przede wszystkim kwaterunek z firmy miałem zapewniony przez pierwsze 4 tygodnie, tak więc w miarę szybko musiałem zacząć ogarniać mieszkanie do wynajmu, aby móc odhaczać papiery potrzebne do przyjęcia do szkoły. Mam kolegów, którzy mieszkali w hotelu przez 6 miesięcy z tylko dla własnej wygody.

Główne wyzwanie na samym początku to rynek wynajmu. Wynajem w emiraty jest.. drogi. Bardzo drogi. Żeby to zobrazować - w ramach umowy o pracę pensja jest podzielona na 3 kwoty tzw. wynagrodzenie podstawowe (ang. base salary), dodatek mieszkaniowy (?) (housing allowance) oraz inne dodatki (ang. other allowances). Z czego to wynika nie wiem, nie mniej wynagrodzenie podstawowe to mniej więcej 1/3 całości, którą się dostaje. Jakieś 30% pensji w postaci "dodatku mieszkaniowego" nie pozwoliło mi na wynajęcie czegoś blisko pracy, w standardzie i jakości wykończenia, który mógłbym bez obaw porównać z europejskim. Co więcej, od czasu mojego przyjazdu ceny najmu wciąż rosną. Za mieszkania, które były wystawiane w minionym roku po 130-135 tys./rok właściciele obecnie żądają 150 tys. i więcej. Mieszkania są zazwyczaj nieumeblowane, bez AGD chyba że jest ono w zabudowie.

Zależnie od okolicy, w której chce się mieszkać i czasu dojazdu do pracy - za tzw 2BR czyli mieszkanie trzypokojowe (2x sypialnia, salon, kuchnia, czasami "maid room") o powierzchni 90 m2 (często 120-140 m2) trzeba wyłożyć przynajmniej 80 tys. AED, a często znacznie więcej. Gdy piszę więcej, to znaczy że nie ma ogólnie górnego limitu. Są dziesięcioletnie osiedla takie jak Al Muneera, Waters Edge, czy Al Rayyana, w których ceny za 2BR mogą przebić 150 tys. AED. Są również domy (szeregowce) 2BR za miastem które jeszcze rok temu można wynająć za mniej niż 90 tys., a obecnie raczej 90 lub 100 tys. AED. Standard pomiędzy miejscami różni się i to znacznie, natomiast trzeba brać poprawkę też na to, że rynek mieszkaniowy tutaj wygląda o wiele inaczej niż w europie. Zwłaszcza w Abu Dhabi jest on zdominowany przez instytucje. Prywatnych właścicieli jest niewielu, w kilku lokalizacjach (jak Muneera, Waters Edge), więc nie ma konkurencji. Ponieważ pogoda jest tutaj okrutna jeśli idzie o utrzymanie nieruchomości a zwłaszcza zieleni, to jakiekolwiek zaniedbania ze strony chociażby ogrodników są natychmiast widoczne. W okresie letnim trawnik, który nie będzie podlany 2 lub 3 razy, po prostu się nie utrzyma. Nie to, że zżółknie, po prostu zostanie spalony na wiór. Latem awarię klimatyzacji lub jej przeciążenie można odczuć bardzo szybko, ponieważ w mieszkaniu szybko wzrasta wilgotność.

Równocześnie większość mieszkań ma w cenie dostęp do siłowni i/lub basenu, utrzymanie czy tzw. "opiekę techniczną". Standard opieki bywa różny, ale dzięki temu najemca nie musi się bawić ani w elektryka ani w hydraulika.

Nie ukrywam, że w okolicach 7-8 grudnia gdy moje podejście "mi nie zależy" nie robiło na nikim wrażenia, a ja wciąż byłem bez mieszkania, zacząłem zmiękczać kryteria. Mieszkania zarówno wówczas jak i teraz schodziły na pniu, a moje niezdecydowanie spowodowało, że wszystkie oferty w pobliżu biura, które w połowie listopada były poniżej 90 tys. AED, najnormalniej w świecie się rozeszły. Ostatecznie, na kilka dni przed powrotem na święta do Polski, udało mi się wynająć umeblowane mieszkanie w Khalifa City tj. "po drugiej stronie autostrady" od popularnego Al Raha Beach. Kilka skrzyżowań mniej do szkoły, blisko monopolowego, blisko spożywczaka, blisko do jakiś restauracji, blisko dużego parku z placami zabaw. Z basenem i siłownią, niedużą ale wciąż jakąś. Wszystko, poza szkołą i moją pracą w odległości 10 minut spacerem. Z pracy raz maszerowałem - zajęło mi to 55 minut. Moja lepsza połówka nie była zadowolona z mojego wyboru, ponieważ pierwsze co zobaczyła w styczniu po otwarciu zmywarki to były karaluchy (ale to temat na oddzielny wpis). Jako, że wynająłem mieszkanie na pół roku (a nie na rok), to cena najmu była wyższa, aczkolwiek liczyłem że uda mi się znaleźć mieszkanie, z puli tych, które pojawią się na rynku przed wakacjami. W praktyce właściciel czy najemca musi wypowiedzieć najem na 2 miesiące przed końcem umowy. Czas pokazał, że byłem w błędzie, koniec końców przedłużyliśmy umowę wynajmu do końca czerwca 2026.


Jeśli idzie o szkołę - mam dofinansowanie do tejże w wysokości kilkudziesięciu tys. AED. Owszem, muszę wyłożyć środki na opłaty, ale pracodawca zwraca mi je do określonego limitu. Limit jest na tyle duży, że wychodzi mi mniej niż za prywatną szkołę w Polsce. W ramach limitu mogłem sfinansować zakup tabletu (zazwyczaj Apple), który jest wykorzystywany w szkole. Zdecydowaliśmy się na szkołę w systemie IB (International Baccalaureate), ponieważ ani system brytyjski, ani amerykański ani żaden inny, nie daje nam większych szans na powrót do Polski. Teoretycznie szkoły z systemu IB powinny akceptować swoje świadectwa między krajami, w praktyce pewnie będzie z tym więcej zachodu. Faktem jest to, że przeniesienie ze szkoły w PL do ZEA nie było zbyt trudne. Świadectwa polskie są akceptowane, więc po przetłumaczeniu świadectwa ukończenia szkoły oraz semestru i listu polecającego, wystarczył filmik nagrany po angielsku i test ze znajomości angielskiego.. po wniesieniu opłat na początku grudnia w przeciągu kilku dni otrzymałem wiadomość, że moja córka od 7 stycznia może zacząć uczęszczać do szkoły. Podejrzewam że w drugą stronę nie będzie to tak różowe.

Fluktuacja dzieci w szkołach jest ogromna, ponieważ sporo ludzi się przeprowadza, sporo się również wyprowadza. Zazwyczaj koniec roku lub koniec roku szkolnego to czas przetasowań, po których klasy mają kilka-kilkanaście wolnych miejsc. Szkoły również mieszają klasy pomiędzy kolejnymi latami (dzieci mogą wskazać 1 osobę z którą chciały by być w tej samej klasie), tak by zapobiec tworzeniu się klik. Jest to mało zrozumiałe z perspektywy kogoś, kto spędził 8 lat w podstawówce z tymi samymi ludźmi. Taki jest tutaj system. I jest on na swój sposób uzasadniony.

Czy jesteśmy zadowoleni ze szkoły? Czy jest lepsza lub gorsza? Trudno to jednoznacznie ocenić. Jest na pewno inaczej. W IB środek ciężkości nauczania jest inny, więc dzieci uczą się w inny sposób. Trudno jest porównać sam program nauczania 1:1 z polskim, ponieważ teoretycznie nie ma tutaj "rycia na pamięć". Wszystkie szkoły, również te dla "ekspatów", mają obowiązkowy język arabski. Od najmłodszych lat. Oznacza to, że w każdym tygodniu 4 godziny lekcyjne są poświęcone na ten właśnie język. W późniejszych klasach dochodzi jeszcze język obcy, także dzieciaki muszą ogarnąć angielski (j. wykładowy), język arabski (jakieś podstawy), język obcy oraz język ojczysty. Z plusów - wiele szkół ma baseny i w ramach WF przynajmniej przez część któregoś z semestrów dzieciaki mają zajęcia na basenie i naukę pływania.


To by było na tyle. Dżentelmeni (do których się nie zaliczam) nie rozmawiają o pieniądzach bo mają ich wystarczająco dużo, ale mimo wszystko cenię sobie swoją prywatność na tyle, by nie udzielać przesadnie dokładnych odpowiedzi na temat samych wynagrodzeń lub kosztów.


#kierunekzea

fisti

@splatch Bardzo interesująco piszesz. Ładnie zredagowane, dobrze mi się czytało. Dziękuję :)

Zaloguj się aby komentować

Kilka tygodni temu pisałem o ofercie pracy z Emiratów ( https://www.hejto.pl/wpis/dostalem-propozycje-pracy-za-granica-emiraty-i-jestem-w-kropce-czy-ja-przyjac-gl ) i tym, że mam zagwozdkę czy ją brać czy nie brać. Wbrew opinii wyłaniającej się z komentarzy, które odradzały, zdecydowałem się na nią. W przyszłym tygodniu czeka mnie lot wraz z 30 kg bagażu, w którym muszę zmieścić wszystko co potrzebne do przetrwania upałów. Może nie jest to podróż w nieznane, bo byłem parę razy w delegacji na bliskim wschodzie, ale jednak całkiem nowe miejsce w nowym środowisku. Czeka mnie również przeprowadzka rodziny. Zarówno dzieci jak i małżonki. Zatrzymam się przy niej, ponieważ demokratycznie zdecydowała, że chce pożyć w innym miejscu niż Polska. Swoje wojaże postaram się od tej pory opisywać w tagu #kierunekzea / #klierunekzea.


Co na mnie czeka w emiratach? Przede wszystkim po przylocie czekają na mnie temperatury rzędu 34C, i minimami sięgającymi obłędnych 25C gdzieś między 6 a 7 rano (w lecie 35-45C). Zaznaczę, że nie lubię upałów i nie przepadam za klimatyzacją. Nie mam nic przeciwko śniegowi. Oprócz upałów na miejscu, czeka na mnie zaklepany przez pracodawcę hotel. Będę załatwiał nową kartę sim, wynajem auta, szukał szkoły i kwatery (żeby była blisko) oraz organizował przeprowadzkę wspólnie z drugą połówką, która będzie wciąż w PL. Próbujemy posłać dzieciaki od stycznia do szkoły na miejscu. Dzieciaki są na bieżąco tj. są świadome tego, że czeka je przeprowadzka do nowego miejsca, z domu do bloku. Być może nie zdają sobie w pełni sprawy ze skali całej operacji, ale to swoim tokiem.

Jeszcze w tym tygodniu czeka mnie zawieszenie mojej jednoosobowej działalności gospodarczej, która jest aktywna od 15.12.2008, a więc blisko 16 lat (#programowanie), wypowiedzenie i cesja części umów/abonamentów. Dlaczego? Ponieważ gdybym tego nie zrobił to kochany urząd skarbowy stwierdzi, że należy im się podatek od przychodów za granicą. A przesłanką do tego, by płacić PIT może być to, że płaci się abonament za telefon.. głupia zasada (bo dlaczego miałbym kasować numer, który mam od 16 lat?), ale jest ona przesłanką do określenia tzw. centrum interesów życiowych i dowalenia podatku.

Tyle jeśli idzie o plan, samo wykonanie, wyjdzie w praniu.


Dwa słowa na temat powodów - nauka angielskiego w tym kraju to farsa. Starsza córka uczyła się go w przedszkolu, zerówce, 1 oraz 2 klasie (bodajże 4h w tygodniu!). Gdyby nie zajęcia dodatkowe z native speakerem do tej pory by nie przyswoiła podstawowych formułek. Wyjazd na stałe zmusi nas wszystkich do tego, by ten przeklęty angielski szlifować. Pozwoli on również na oderwanie się od krajowego kanonu lektur szkolnych, te będziemy mogli przerabiać w czasie wolnym. Mam po prostu nadzieję, że moje córki będą mogły za tę parę lat czytać prozę po angielsku. Sam mimo 20 lat w IT wciąż tego nie potrafię/nie robię.

Ostatni punkt tego przydługiego monologu - decyduję się na powrót do biura i pracę z ludźmi w dwóch celach. Po pierwsze najwyższy czas ustabilizować przychody i pozamykać zobowiązania finansowe i plan emerytalny (hehe), po drugie zupełnie po ludzku zastanowić się co dalej z "karierą" i czy nie zmienić pozycji na inną. Może pamiętacie heheszkowy obrazek ze śmiercią, która przychodzi po denata siedzącego przy biurku zamiast z rodziną, który "robił karierę", na którym śmierć cynicznie zauważa "ty to nazwałeś karierą?". Nie czuję się dokładnie tak, ale stan rynku pracy dla programistów nie napawa mnie optymizmem. Znajomy ze szkoły córki, któremu wspominałem w czerwcu na zakończeniu roku szkolnego, że jest kiepsko.. mierzy się od kilku tygodni z wizją braku zatrudnienia. W grudniu kończy mu się umowa, a na styczeń, mimo usilnych starań nic nie udało mu się zorganizować. Sam zauważył, że tak kiepskiej koniunktury nie pamięta od początku swojej pracy.

Od strony zawodowej - pracowałem zdalnie praktycznie bez przerwy od 2010 roku. Przez cały ten czas organizowałem sobie zlecenia dłuższe lub krótsze, raczej z zagranicą niż klientami krajowymi. Niestety od 1,5 roku w obydwu przypadkach z #it jest źle. Mógłbym zacytować Ferdynanda Kiepskiego, że "dla ludzi z moimi kwalifikacjami nie ma pracy". Bo oferty pracy w kraju, na które zacząłem aplikować w sierpniu (po po trzymiesięcznej przerwie i usunięciu wieki z CV) skończyły się słownie 1 ofertą. Druga nie doszła do skutku, bo projekt nie ruszył, w dwóch przypadkach skończyło się na testach a w czterech na odmowie puszczenia mnie na testy bo w CV brakowało mi X lat doświadczenia z czymśtam. Po niemal 20 latach pracy zawodowej, śmiem twierdzić, że znajomość technologii nie świadczy to o umiejętności programowania, ale to nie ja rekrutowałem, tylko oni.

Finalnie oferta z kraju, z której zrezygnowałem dała by mi kolejne 2 lata pracy zdalnej na B2B. Mógłbym się być może mianować #programista15k +10k. Kosztem tej oferty był bez wątpienia dojazd raz w tygodniu do centrum stolicy oraz konieczność odnalezienia się w dużej organizacji, na którą w taki czy inny sposób mają wpływ politycy. Fakt, że przez miniony rok żartowałem, że szybciej się wyprowadzę z Polski niż będę dojeżdżał z domu do pracy, ale z ręką na sercu przyznaję że mówiłem o Mokotowie, a nie o centrum. Oferta z kraju nie była zła, jednak po dodaniu do wypłaty z Emiratów dopłaty do szkoły dla córek (2x), wypadła blado. Nawet po uwzględnieniu niemałego kosztu wynajmu mieszkania w ZEA, oferty wciąż nie były sobie bliskie.


Czuję, że potrzebuję zmiany, przerwy i złapania oddechu i resetu od pracy na B2B. Wyjazd do pracy na etat oraz #emigracja jest poniekąd narzędziem, bo ZEA nie jest celem. Finansowo w kraju nie wyszedłbym źle, ale wciąż nie tak dobrze jak tam. Jak za kilka miesięcy zacznę narzekać na tagu #kierunekzea, że jest mi źle - przypomnijcie mi to wszystko. Ament. ( ͡° ͜ʖ ͡°)


PS. Przez te upały będzie łatwiej wrócić, prawda?

#klierunekzea

Taxidriver

Nie wiem ile lat mają dzieci ale sądzę, że wyrosną na międzynarodowych, wykształconych specjalistów z masą ogarniętych znajomych.

Osobiście rozważyłbym zapisanie ich na naukę Arabskiego/Chinskiego.

No i w ZEA zarabiasz a wydajesz… gdzie chcesz.

Zapraszam do LakeDistrict w UK.

Tutaj dużo ludzi z Gulf przyjeżdża by zmoknąć i się wyziębić za horendalne pieniądze ;)

splatch

@Taxidriver No weź, przecież można założyć hidżab i pojechać do zakopanego… za niewiele mniejsze pieniądze. (° ͜ʖ °)


Według regulacji arabskiego odpowiednika MEN, język arabski jest nauczany jako język obcy. Dzieciaki uczą się jakiś podstaw, ale jak to wygląda na dłuższą metę - to nie wiem. W sensie czy kiedykolwiek arabski dojeżdża do poziomu komunikatywnego, czy jest jak angielski u nas. Niby nauczany, ale niepraktykowany.


Na początku byłem nastawiony na anty, ale po jakiejś rozmowie z drugą połówką doszliśmy do wniosku, że ich dzieci po emigracji do PL też powinny się uczyć w szkołach naszego języka.

Taxidriver

@splatch nie no, Lake District jest tańsze niż Zakopane a napewno parkingi ;)

Co do Arabskiego, cóż ja to postrzegam jako szansę na rozwój/znalezienie pracy.

Poza tym, Dubaj coś kombinuje z rozdawaniem obywatelstwa ekspatom.

Half_NEET_Half_Amazing

no i elegancko

też bym pojechał

splatch

@Half_NEET_Half_Amazing Szukaj, będziemy razem half neet, half amazing. Możemy też szukać Seby.. chyba że go zawiną jeszcze w tym miesiącu.

Opornik

A to koohwy złe, tego nie wiedziałem.


Zmiany w polskich przepisach podatkowych obowiązujące od 01/01/2021 sprawiły, iż polscy rezydenci podatkowi osiągający dochody z zagranicy muszą zapłacić podatek podwójnie. Zarówno w kraju gdzie osiągnęli dochód, jak również w Polsce ‑ zgodnie z polskimi stawkami podatkowymi.

Z nauką angielskiego w szkole sama prawda kto może wysyła dzieciaki na early stage.

Smutnego angielski jest dzisiaj niezbędny, dzieciaki które goni będą miały zwyszlifowanego prywatnie, będą od razu na gorszej pozycji gdy dorosną do rynku pracy.


Przykre to co pijesz w IT ale już słyszałem to z innej źródeł No niestety wiadomo było że kim chce się skończy i rynek się nasyci. Przecież już od lat jest tak, że w aplikacjach się dłubie i dłubie nowe wersje tylko po to żeby cokolwiek robić, nie po to żeby były lepsze. "AI" dołoży swoje.

splatch

@Opornik "AI" w wielu systemach dopina się na siłę, po to by pompować marketing. Dokleja się na siłę LLM, lepi się jakieś asystenty, które nie rozszerzają funkcjonalności systemu. Dodają tylko nową metodę interakcji z tym, co w systemie już było.

Pisze też trochę z praktyki, ponieważ w międzyczasie zaliczyłem projekt z "AI", przez który musiałem przypomnieć sobie po ponad 20 latach pythona.

Zaloguj się aby komentować