Ktoś się sfrustrował i wyprodukował film.. open source robiony tylko przez hobbystów .. po godzinach … bez projektantów i kierownictwa projektu … przeczy temu chromium, Firefox, Linux, choćby i Gnome.. ale też Steam Deck (Git, Eclipse czy Docker to szara strefa - w końcu są dla programistów :) )
Ja jebie, Gimp. Ta nieudana odnoga softwaru, 30 lat już go klepią, dalej nie potrafią wyjść poza wersję 2, a projekty które powstały 10 lat później jak choćby Krita, nie mówiąc o relatywnych "świeżynkach" jak Photopea przeganiają go o całe dekady. Ja pierdole, szkoda gadać.
A to tylko 1 program. A na to nachodzi zjebany UI, nawet mi się nie chce pisać tego od początku, więc przekleję po prostu swój komentarz, który tu na hejto już raz na ten temat popełniłem. Interfejsy. Z braku dobrego określenia zawsze używam słów, których raz użył mój kumpel kiedy gadaliśmy o tym temacie- to jest po prostu... interfejs, który śmierci open sourcem. Patrzysz na to i od razu wiesz- o, to jest na stówę open source, ulepiony w jakimś GCC, QT albo innym kurwa gnomie w JSie. Lata mijają, programy ewoluują, a te opensourcowe potworki dalej zostają takie same. Tak samo stare, brzydkie, odstające i z tymi charakterystycznymi wypukłościami co za czasów XP, ohydnym beżowo/kremowym tłem i krzywo ułożonymi ikonami pasującymi do interfejsu jak pięć do nosa. Żadnego konkretnego UXowca te projekty na oczy nie widziały, albo widziały i gość po zobaczeniu z czym ma dealować strzelił samobója byleby tylko się od tego uwolnić.
I tak, zgadzam się- w 80% przypadkach open sourcowy odpowiednik może zastąpić wiodący program komercyjny w mniejszej skali... ale tylko pozornie. Ale jak się bliżej przyjrzeć, to z jakiegoś powodu tak się nie stało, tak się nie dzieje i nie zanosi się na to, żeby się tak stać miało. I jest ku temu konkretny powód i nie mam tu na myśli szeroko pojętego "rynku", bo tam korpo umacniają swoją pozycję non stop choćby tak prozaiczną rzeczą jak wsparcie, a nie "hehe macie forum a resztę se sami dopiszcie bo wszystko jest otwarte", ale mentalność zwykłych użytkowników. Przegrali wojnę o rząd dusz długoletnim wąchaniem swoich pierdów w zamkniętym kółeczku i życiem w przeświadczeniu o swojej zajebistości. Bo ja powiem na swoim przypadku- jak mam się męczyć z używaniem programu, to po prostu wybiorę coś innego, nawet jak będę musiał za to zapłacić. Nawet przez chwilę się nie będę miał dylematu, ani mi nie będzie żal.
I nieważne czy to jest LibreOfficowy odpowiednik Worda/Excela czy ten nieszczęsny Gimp- wszędzie jest ta sama śpiewka. Odpalam Worda, chcę, formatuję dokument moimi zdefiniowanymi i zapisanymi stylami, dokument sam mi się praktycznie cały formatuje, robię sobie przypisy, buduję spis treści, ustawiam obramowania, marginesy, wyrównania, nawet jakieś turbo boomerskie rzeczy jak korespondencja seryjna się nie zastanawiam, a robota sama idzie. Excel? Siadam, odpalam i robię co potrzebuję- tabele, nazwane zakresy danych, formuły mające po kilka linijek, tabele przestawne, wykresy, walidatory danych oparte o dropdowny, dropdowny zależne od siebie, nawet w VBA którego szczerze nienawidzę coś jestem w stanie wyklepać na swoje potrzeby, niech to będzie formatowanie albo przeliczanie całego pliku, albo robienie nowego pliku w oparciu o dane z pliku istniejącego i wysyłka mailem. Nawet w Photoshopie, którego używam od wielkiego dzwonu, nie muszę się w ogóle zastanawiać co gdzie robić, interfejs jest spójny, przejrzysty i nieważne czy robię jakiś durny obrazek do shitpostowania z kumplem, czy coś poważniejszego albo dla zachcianki mojego hobby, co ma 50 warstw, maski, filtry, poziomy i transformacje, nieważne czy siadam do wersji z tego roku czy sprzed 20 lat- nie ma tego poczucia przytłoczenia. Wszystko jest jasne.
A tymczasem... otwieram Writera i już wiem, że jestem w dupie, bo widzę, że interfejs jawnie chce ze mną walczyć, a bardzo tego nie lubię, bo wtedy to ja zaczynam walczyć z nim. Albo mam do wyboru interfejs jebanego Worda 2003 z milionem menu do menu do menu i 3 kolumnami pstrokatych wypukłych ikonek poustawianych nawet nie w równej linii, albo jakąś zerżniętą imitację wstążek. I fajnie, że sobie implementuje pełny standard open document format ("hur nie to co ten gópi word dur"), tylko co z tego, jak mało kto w tym śmietniku pisze, komercyjnie to już w ogóle chyba margines marginesu, jak ktoś chce to dalej słać, to i tak się przełącza na XML, bo inaczej próba otwarcia Writerowego dokumentu w Wordzie może się skończyć katastrofą i potrafią znikać nie tylko obrazki czy formatowanie, ale i całe sekcje i to jest znany objaw (i tak, kumpel się na studiach na tym przejechał bardzo boleśnie, otarło się o ujebanie go na zaliczeniu semestralnym) i nikogo nie obchodzi powód, bo uwaga: większość używa Worda. Z Gimpem zresztą nie jest lepiej- fajnie, że przebudowali ten na wskroś zjebany pływający interfejs wymyślony chyba przez jakiegoś odklejonego ćpuna na klefedronie, ale co z tego, jak dalej masz jakieś ikony wjebane gdzieś w dupie na słupie i się weź domyślaj co która robi, bo są totalnie nieintuicyjne, a jakakolwiek ambitniejsza próba zrobienia czegokolwiek boleśnie człowieka uświadamia, czemu płatne rzeczy są płatne i czemu akurat za Photoshopa się płaci.
Co to za gównofilm – pomijając to że 90% współczesnych projektów stoi na OSS, to autor nie zadał sobie trudu żeby przybliżyć problematykę i pokopać. Dosłownie nawija 3 po 3 na podstawie tego co mu się "wydaje", dobierając fakty tak, żeby pasowały do jego tezy.
W 48 sekundzie mówi "że nie może dodać outline do tekstu", sugerując mocno, że to problem gimpa, a nie patentów adobe: https://patents.justia.com/patent/10922863. Clue jest takie, że od autora filmu spodziewałbym się, że pokopie trochę i przybliży dlaczego nie można tego robić.
Dalej autor wspomina, że free software "is about respecting users Freedoom, contrasting with big Tech that wants to harvest all your personal data, make you addicted to their product and lock down your users (…)" i… jak to się ma do free software? W jaki sposób free software temu zapobiega? Czemu nie wspomni po prostu podstawowych wolności i fajrant – tym bardziej, że jeśli korzystasz z free software server-side, to każda najgorsza rzecz i każde zgwałcenie dosłownej wolności użytkowników będzie halal (ale to jak FSF zapędziło się w kozi róg swoimi własnymi ideałami i jak nie ma nic żeby walczyć z wielkimi korpo które wykorzystują ich projekty bez jakichkolwiek problemów to temat na oddzielną dyskusję).
"now open source has come up with tons of great software, most great open source software is fairly small and only does a few things" co ja kurwa oglądam. Przecież to tak absurdalnie bzdurne twierdzenie, że trudno traktować ten film poważnie. PostgreSQL? Blender? Godot? Django? Praktycznie wszystkie języki programowania i toolchain wokół nich? Mógłbym siedzieć i wymieniać tak cały dzień.
Dalej trochę nie mam siły oglądać – autor coś pierzeli o finansowaniu open source, tworząc wizję jakoby rozwijali to tylko fanatycy-amatorzy, co nie jest prawdą – za takim inkscape stoi SFC https://sfconservancy.org/, za KDENlive KDE, za gimpem GNOME foundation… i fajnie byłoby jakby autor zadał sobie trud przeanalizowania tych danych, bo EKHEM, TWORZY NA TEN TEMAT MATERIAŁ KTÓRY OGLĄDAJĄ LUDZIE, RZEKOMO EDUKACYJNY.
I nie miałbym nic przeciwko krytyce samego softu, bo to można zrobić porządnie – że wspomnę tylko ten materiał, gdzie autor pastwi się nad musescore https://www.youtube.com/watch?v=4hZxo96x48A… i co ciekawe, później go zatrudnili do skądinąd udanego redesignu. Zamiast tego tworzona jest jakaś teoria spiskowa, która absolutnie nie trzyma się kupy
Zaloguj się aby komentować