Chodzi o Voodoo Monkey – markę, której kontrowersyjne opakowania wywołały niemałe zamieszanie w opinii publicznej. W odpowiedzi na to, trwają prace nad ustawami, które nie tylko uniemożliwią wprowadzenie takich opakowań na rynek, ale mogą też znacząco zmienić cały sektor, ograniczając dostępne formaty i pojemności produktów alkoholowych. Pozostawiam Wam ocenę moralną i polityczną tej kwestii, a ja skupię się na swoim doświadczeniu i perspektywie. Sądzę, że gdybym podjął się tego projektu, sprawy potoczyłyby się trochę inaczej.
Popełnili wszystkie błędy, których chciałem uniknąć.
Kilka lat temu opakowania typu DoyPack zdobywały popularność. Pracowałem wtedy nad marką kosmetyków, która miała być sprzedawana w takich opakowaniach. Mimo że w branży spożywczej były popularne, wiedziałem, że nikt nie zapłaci 200 zł za kosmetyk, który wygląda jak sok z supermarketu.
Moim celem było zmienić wszystko. Zgłębiłem techniki produkcji, jeździłem do firm, aby lepiej poznać ich możliwości. Nawet współpracowałem z laboratorium i uzyskałem kolory, które nie są dostępne w standardowej ofercie dla tych opakowań. Wszystko po to, aby podnieść rangę finalnego produktu i nadać mu unikatowość.
Wtedy poznałem ludzi (Nie powiązanych z tą spółką zamieszaną w kontrowersję), którzy zaproponowali mi stworzenie alkoholu w tego typu opakowaniach.
Po spotkaniach i wstępnych rozmowach zaczęliśmy projekt.
Oni mieli zająć się produkcją i konfekcją, ja – opakowaniami, marketingiem i budowaniem marki. Po kilku tygodniach miałem gotowe wizualizacje, prezentację i raport. Niestety, nie wyszło dobrze.
Problemów trochę było, warstwy opakowań wtedy, nie radziły sobie z wysokoprocentowym alkoholem. Oni nie widzieli w tym przeszkód, stwierdzili, że zrobią likiery, ja natomiast uważałem, że to powinien być tani produkt, podczas gdy oni widzieli w nim coś premium. Chcieli użyć już istniejących i kolorowych projektów, ja optowałem za surowymi i minimalistycznymi wyglądem, który przemówiłyby do bardziej wysublimowanej grupy docelowej.
Obawiałem się, że produkt zostanie źle odebrany i nie trafi do odpowiedniej grupy konsumentów. Choć oferta była atrakcyjna finansowo, różnice w podejściu były nie do pokonania.
Kilka razy jeszcze rozmawialiśmy. Kiedy ostatni raz poproszono mnie o zmianę stanowiska, odmówiłem. Uznałem, że podważenie własnych analiz byłoby oznaką braku kompetencji.
Finalnie, po latach, ktoś inny zrobił to dokładnie w taki sposób, jakiego chciałem uniknąć.
#ciekawostki #polityka #pracbaza
Uznałem, że podważenie własnych analiz byłoby oznaką braku kompetencji.
Albo oznaką bycia upartym osłem.
Swoją drogą fajnie się pisze postfactum że zrobili coś źle bo produkt był super fajny i wszystkim się spodobał i wygląda całkiem pozytywnie.
To nie ich wina że powstała afera z dupy
@michal-g-1 jak najbardziej ich.
@michal-g-1 Faktem jest, że się nie sprzedawały, więc zostały przecenione i trafiły na dział promocji, obok musów. Ktoś zrobił im zdjęcie, a potem rozdmuchał kontrowersję. Oznaką oślego uporu jest ignorowanie faktów. Piszę o tym, co robiłem lata temu i dlaczego czegoś nie zrobiłem. Nie oceniam, czy postąpili źle, bo życzyłem im sukcesu. Jednak warto trzymać się swoich zasad.
@ChrissXRezner no jak teraz czytam co napisałem to nie miało wybrzmieć tak mocno i niemiło.
3m się i powodzenia
Zaloguj się aby komentować