-
bezsensowne Katedry, uczące materiału sprzed 50 lat, które dawno powinny być wywalone, ale nikt tego nie zrobi bo koledzy muszą nabijać godziny dydaktyczne, będą więc uczyć tych starodawnych pierdół kolejne kilkadziesiąt lat.
-
bezsensowne przedmioty, kompletnie nie powiązane z realiami pracy, wpychane gdzie się da, aby nabijać godzinki tak jak wyżej.
-
zajęcia opierające się w głównej mierze na relacji Mistrz-Uczeń, zero znanej z krajów zachodnich równorzędnej współpracy i stymulacji studenta do własnego działania, przyjdź, prześpij 10 godzin, nabijemy sobie godzinki i wypad.
-
nie wymaga się zrozumienia (które oczywiście ciężej zweryfikować) tylko wykucia na blachę , żeby nie było za łatwo materiał zawsze jest oczywiście przesadnie szczegółowy, efektem czego od razu po zaliczeniu zapominasz, bo mózg nie jest z gumy.
-
całkowite pomijanie rozwoju technologicznego, to już nie lata 50-te gdzie każdy musiał mieć encyklopedię w głowie, teraz w ciągu kilku sekund ma się dostęp do nieskończonego źródła wiedzy, trzeba uczyć efektywnego poszukiwania i weryfikacji źródeł a nie nauki na pamięć podręczników.
#gownowpis #studbaza
@anervis Hej ! A może by tak zrobić edukację prywa- RYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYK
... ok jak nie, to nie.
To może chociaż zniesć przy- WRZAAAAAAAASK
.. K then.
Jeżeli wtórny analfabetyzm jest w polskim bantustanie wdrażany na poziomie instytucjonalnym w postaci afirmacji i promocji podwójnego zaprzeczenie, jakoby było no jednoznaczne z twierdzeniem, to nie ma o czym mówić, polska edukacja na każdym szczeblu to dno i metr mułu, dopóki nawet taka podstawowa rzecz nie może zostać wyprostowana.
Przede wszystkim w naszym szkolnictwie nie ma miejsca na kwestionowanie czegokolwiek. Tzw. wiedza programowa, to prawda objawiona, dogmat, który uczeń ma wchłonąć niczym gąbka wodę, bez jej podważania. Jeśli tego spróbuje, zostanie sprowadzony do parteru. To typowa hodowla proli, którzy w przyszłości mają nie myśleć, nie analizować, a li tylko przyjmować wszystko jak leci co głosi system. Później to doskonale sprawdza się w życiu dorosłym. Prol akceptuje wszystko, co powie mu władza za pośrednictwem mediów. Nie zadaje pytań, bo po co, przecież władza się nie myli i mówi prawdę.
@anervis : Nie do końca się zgodzę.
Uczelnia to nie szkoła zawodowa - to po pierwsze.
Materiał sprzed 50 lat to rzeczy które w wielu branżach są nadal używane,bo kraj w którym żyjemy jest 100 lat za murzynami.
całkowite pomijanie rozwoju technologicznego, to już nie lata 50-te gdzie każdy musiał mieć encyklopedię w głowie, teraz w ciągu kilku sekund ma się dostęp do nieskończonego źródła wiedzy
Niby tak,i w sumie bym sie z tobą zgodził,ale ile osób zadaje debilne pytania tutaj na hejto albo i na wykopie zamiast wpisać w google czy w innej wyszukiwarce ? Nawet gdy odpowiedź JEST na pierwszej stronie wyszukiwania dla niektórych to NADAL jest za trudne !
@anervis oh look, it's THIS thread again.
@MostlyRenegade dziękuję za ciekawą opinię
@anervis Gadasz jak studenciak który oblał egzamin.
@UncleFester a właśnie 3 dni temu zdałem ostatni studiów magisterskich ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
@anervis wiesz, wypowiadasz się z pozycji studenta, a to zawsze jest... zabawne. Mógłbym napisać, że powinieneś popracować trochę po drugiej stronie katedry i wtedy dopiero zabierać głos, ale nie chcę Ci źle życzyć ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Wykorzystaj ten czas najlepiej jak potrafisz i zapomnij, że miałeś kiedykolwiek jakieś pomysły na polepszenie nauczania akademickiego.
ej, masz ewidentny kryzys. znasz zasadę ZZZ(Z)? papier przyda Ci się może do znalezienia pierwszej pracy w zawodzie,gdzie i tak po ok. 2 latach zapragniesz czegoś innego. przebolej i obroń, no chyba że masz ambicje na doktorat i dalej. bez spiny, to tylko krótka chwila
@MostlyRenegade jako że właśnie kończę studia magisterskie, to kto będzie bardziej odpowiednią osobą do opiniowania szkolnictwa wyższego z pozycji studenta? Co do pracy uczelnianej dziękuję za propozycję, ale raczej odmówię.
Nie winię pracowników, którzy oczywiście (w większości) lepią z czego mogą, zwłaszcza młodzi, tutaj widać duże zmiany na plus i zawsze z młodymi najlepiej się pracowało. Winię cały system, który musi zostać przebudowany od samej góry.
@kokosowa_sniezka nie mam kryzysu, po prostu od czasu do czasu lubię ponarzekać, wszystko taguję #gownowpis więc nie można moich wpisów traktować jako coś wartościowego, ale co intrygujące często jednak wywiązują się ciekawe dyskusje
@anervis według mnie każda wypowiedź jest wartosciowa ʘ‿ʘ cisnij proma, rób swoje i za bardzo się nie spinaj
@anervis studenci mają często tendencję do traktowania studiów jak szkoły zawodowej, a to tak nie działa nigdzie na świecie. Edukacja akademicka rządzi się swoimi prawami i jakkolwiek wiele rzeczy w Polsce jest jeszcze do poprawy, to większość tych postulatów jest nierealna również z fundamentalnych przyczyn.
@anervis przyjmij gratulacje
@MostlyRenegade to nie jest tylko moja własna opinia, ale również niektórych znanych mi osobiście ambitnych, młodych pracowników naukowych, którzy mieli okazję być na stażach doktorskich za granicą. Jest różnica i to duża, zwłaszcza w stosunkach na linii: władze uczelni - Profesor - pracownik niższego szczebla - student. Nie docenia się u nas własnej inicjatywy, wielu młodych naukowców ma świetne pomysły, ale przebić się z nimi przez uczelnianą biurokrację to tragedia.
@UncleFester dziękuję
@anervis nie przedadzaj, zakup dyplomu skoczyl ze 3x od 2019
@MostlyRenegade ze stwierdzeniem, że studenci maja tendencję do traktowania studiów jako szkoły zawodowej się nie zgodzę, bo jednolite studia magisterskie to jest! szkoła zawodowa, a przynajmniej powinno tak być. Bo chyba nie wyobrażasz sobie nauki zawodu dopiero na pacjencie w pracy?
@anervis tak, u nas w środowisku naukowym jest feudalny beton, ale to nie ma wpływu na program nauczania.
I nie. Studia wyższe to nigdy (!) nie powinna być szkoła zawodowa (może poza medycyną i prawem).
@MostlyRenegade w drugiej części zdania wymieniłeś właśnie większość z kierunków jednolitych ( ͡° ͜ʖ ͡°) bo pod medycynę podchodzi połowa z nich i to mnie właśnie boli. Na moich studiach było zdecydowanie zbyt dużo wiedzy stricte teoretyczno-akademickiej a zdecydowanie zbyt mało wiedzy skierowanej na prawidłową obsługę pacjenta, bo przecież o jego dobro w tym chodzi. Na uczelni zostanie może z 5% absolwentów, a usilnie próbuje się zrobić z każdego naukowca.
@anervis bear with me, bo ja kończyłem jednolite studia 16 lat temu. Ale mój argument pozostaje - studia mają przygotowywać do rozwiązywania problemów na własną rękę. Jeśli studiujesz medycynę lub prawo, ważnym elementem jest praktyka, bo ona ma bezpośrednie przełożenie na późniejszą pracę, ale to jest raczej wyjątek od reguły. Nie wiem, na jakich studiach jesteś i co masz zamiar po nich robić, ale może masz mylne wyobrażenie na temat tego, czego powinny cię te studia nauczyć. A może nie, ale wtedy jest to trochę argument anegdotyczny.
@MostlyRenegade farmację, dzięki za ciekawą dyskusję. Wiadomo, że na świeżo jest wrażenie, że zawsze mogło być lepiej ( ͡° ͜ʖ ͡°) w gruncie rzeczy jestem zadowolony. Dziękuję, za to że rozwijasz polską naukę. Być może też dołączę gdy już trochę ochłonę od tych wszystkich spraw akademickich
@anervis tu z kolei ja mogę mieć mylne wyobrażenie, ale na farmacji wiedza akademicka jest chyba kluczowa. Trzeba znać te wszystkie specyfiki, ich sposób działania, interakcje itd. To jest daleko ważniejsze od "obsługi pacjenta".
@MostlyRenegade tak, ale wtedy gdyby sprawy "około-pacjenckie" nie były przy tym tak zaniedbane. Miałem dosłownie kilka zajęć stricte opartych na kontaktach z pacjentem, co jest przecież kluczowe w pracy. Farmaceuta jest przecież po części psychologiem, to są bardzo delikatne sfery. Nie wiem jak się tego teraz nauczę? Chyba tylko od starszych kolegów.
Spokojnie wymieniłbym na to kilkadziesiąt godzin z 10 rodzajów chemii i tylko bym na tym zyskał.
Na całych studiach tylko 2 zajęcia z obsługi programów aptecznych i to w jakiejś wersji demonstracyjnej, przecież to skandal.
Technicy mają z tego cały przedmiot i bardzo dużo umieją.
@anervis takich rzeczy uczysz się na stażu, czy tam praktyce. Wiedza z 10 rodzajów chemii jest nieodzowna jeśli nie masz zamiaru otruć pacjenta przypadkiem. Metoda pracy z pacjentem może się zmienić, aplikacja na komputerze również, ale reguły w chemii pozostają takie same na zawsze.
@MostlyRenegade nieee uwierz nie jest xDDD nie w takim stopniu
Ale mój argument pozostaje - studia mają przygotowywać do rozwiązywania problemów na własną rękę.
@MostlyRenegade Tylko, że tego uczą projekty do wykonania samemu lub w grupie, a nie bezsensowne wkuwanie niepotrzebnych rzeczy. Poza tym chyba nie potrzebujesz dymać na uczelnie przez 5 lat żeby nauczyć się tylko rozwiązywania problemów?
Studia skończyłem kilka lat temu i ciągle uważam to za w zdecydowanej większości stracony czas. Ciekawych projektów jak na lekarstwo, za to masa czasu zupełnie zmarnowana na przedmioty, które nijak się miały do mojej specjalizacji oraz na naukę przestarzałej wiedzy. I nie mówię tu o jakiejś tam gównoszkole, a o polibudzie krakowskiej, kierunek informatyka.
Już dużym skokiem jakościowym była by dowolność w doborze przedmiotów na wzór amerykańskich uczelni. Tylko, że wtedy uczelnie musiałyby być nastawione na kształcenie specjalistów, a nie na zapewnianie roboty jej pracownikom, co jest ich głównym zadaniem, jak wnioskuję po tych latach. Był taki eksperyment ministerstwa (może dalej to trwa?) gdzie narzucali uczelniom, żeby były przedmioty do wyboru na drugim czy trzecim roku. I jak to rozwiązała moja alma mater? Do wyboru był jeden przemiot
Taki Uniwersytet Arizona na przykład ostatnio wszedł na coursere i możesz sobie całe studia zrobić zdalnie. U nas ciągle sprawdzają obecnośc na wykładach. Wchodzisz w kierunki informatyczne i tam już nie ma czegoś takiego jak "informatyka". Jest sztuczna inteligencja, cloud i bezpieczeństwo. Wąskie specjalizacje, topowe jeśli chodzi o zapotrzebowanie. Całe studia nastawione pod konkretne specjalności. U nas ciągle króluje kierunek "informatyka" z masą ogólnych, niepotrzebnych rzeczy.
Inna anegdotka z pracy, świeża. Ostatnio przyjęliśmy wręcz cały batalion świeżo upieczonych inżynierów z francuskiej EPITA. Goście kończą tą uczelnie i są gotowi do pracy. Przychodzą na rekrutację i są tak obcykani w swoich specjalizacjach, że masz wrażenie, że po drugiej stronie jest robot, nie człowiek. Teraz jak tylko widzimy EPITA w CV to na 99% wiadomo, że będzie elegancko. A teraz zapytaj pierwszego lepszego programistę po polskiej uczelni co mu dały studia i gdzie się nauczył tego co mu potrzebne w pracy.
Wybacz przydługi wpis, ale po stokroć nie zgadzam się z tym, że niewiele tu można zdziałać. Nasze szkolnictwo jest głęboko w dupie w porównaniu z zachodnim, ale i wschodnim (ostatnio byłem na przykład w Indiach ci goście za parę lat nas wykoszą) i moim zdaniem jedyne remedium to głębokie reformy.
@MostlyRenegade
Studia wyższe to nigdy (!) nie powinna być szkoła zawodowa (może poza medycyną i prawem)
Dlaczego więc przy takich bardziej "zawodowych" kierunkach nie iść w szkołę zawodową?
@anervis im ktoś głupszy tym łatwiej nim manipulować ¯\_(ツ)_/¯ Nie oszukujmy się, te doktoraty i profesury pisowców…
@Grewest bo nawet na takich kierunkach musisz przyswoić bardzo dużo wiedzy akademickiej.
Weź też pod uwagę, że nigdy nie masz pewności, co będziesz robił po studiach i co ci się przyda. Wielu ludzi twierdzi, że coś nie będzie/nie było im potrzebne, ale w studiowaniu chodzi m.in. o to, by nie zamykać się w ciasnej bańce, tylko poznawać różne rzeczy. Jeśli idziesz na prawo lub medycynę to najczęściej z założeniem, że zostaniesz prawnikiem lub lekarzem. Te zawody mają ściśle określone ramy praktyczne, więc praktyka jest częścią nauki.
@grzmichuj_gniezno ty też patrzysz przez pryzmat pracy, a przecież polscy informatycy i programiści radzą sobie chyba nieźle na rynku.
Z informatyką akademicką może być inny problem, który występuje chyba w całej nauce polskiej. Jeśli ktoś jest zdolny i ma wiedzę, nie będzie się męczył na uczelni jeśli na rynku dostanie robotę za 3-4 razy większe pieniądze.
Oczywiście możesz mieć rację jeśli chodzi o uczenie przestarzałych rzeczy. Programy nauczania mogą nie nadążać za postępem w informatyce i to jest problem do rozwiązania.
@MostlyRenegade To, że polscy programiści radzą sobie nieźle jest wypadkową wielu czynników ale przede wszystkim zapotrzebowania. Przez lata byliśmy jednak tanią siłą roboczą i zachodnim korpo opłacało się zatrudnić nawet kilku mniej wykwalifikowanych ludzi w miejsce jednego i ciągnąć projekt do przodu. Finalnie i tak wychodzili na plus. Pamiętam, że z 6-7 lat temu przysyłali nam na rekrutację prawie że ludzi z ulicy, z których większość nie za bardzo nawet potrafiła programować, takie było ssanie. Na samym końcu pytali czy kandydat chociaż rokuje, czy ogarnie to w skończonym czasie. Ale dzisiaj już jest gorzej - w Polsce płace poszły do góry, a wszystko jest pchane m.in. do Indii właśnie. I teraz nowym jest znaleźć pracę znacznie ciężej niż jeszcze parę lat temu.
Bo tu jest cały problem - żeby polski świeżo upieczony inżynier był na poziomie zachodniego, to musiał przez czas studiów dłubać dużo projektów niezależnych od uczelni. A najlepiej jak w ogóle po drugim lub trzecim roku załapał się na staż w jakiejś firmie, a później został na pół etatu. I nie zrozum mnie źle - mamy wielu bardzo dobrych programistów. Tylko, że to zazwyczaj nie ma związku z uczelnią.
Jeśli ktoś jest zdolny i ma wiedzę, nie będzie się męczył na uczelni jeśli na rynku dostanie robotę za 3-4 razy większe pieniądze.
To jest jeden problem. Ale drugi, równie ważny jest to jak młodzi doktoranci są traktowani przez akademicki beton. A raczej jak są gnojeni. Znam trzech niedoszłych doktorów, którzy zrezygnowali głównie z tego powodu. A chcieli zostać na uczelni pomimo gorszej płacy. Zresztą - płaca. Zdaje się, że na grantach można i tak całkiem nieźle wyjść? No ale chyba to nie dotyczy doktorantów. Jeden niedoszły doktor fizyki mi opowiadał, że nie dość, że z grantu dostawał jakieś ochłapy pozwalające przeżyć od 1 do 1, to jeszcze spóźniali wypłaty nawet pół roku. Jak nie miał czego do gara włożyć to spakował manatki i wyjechał z Polski.
ty też patrzysz przez pryzmat pracy
A jakie twoim zdaniem są główne zadania uczelni? Czy nie kształcenie specjalistów oraz badania?
@grzmichuj_gniezno polską naukę znam z autopsji i niestety wygląda to właśnie tak jak opisujesz, a wiele z tych rzeczy wynika bezpośrednio lub pośrednio z prozaicznego braku pieniędzy. Zresztą, bardzo dziwne zjawiska dzieją się nie tylko w Polsce.
Zostawmy jednak naukę i wróćmy do edukacji. Prawdą jest, że w programach nauczania, nie tylko na poziomie akademickim, powinien być większy nacisk na praktyczne wykorzystanie wiedzy. Takie podejście jest po prostu bardziej efektywne w jej utrwalaniu niż de facto wymuszanie reguły ZZZ. Sam przez to przechodziłem. Należy jednak pamiętać, że uczenie się wymaga wysiłku przede wszystkim od uczącego się. Student musi sam wykazywać inicjatywę do uczenia się. Bez tego nie ma szans, by zrobić jakiś użytek z posiadanej wiedzy. Również z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że wielu studentów traktuje studia jak kurs zawodowy. Myślą, że pójdą na zajęcia i wiedza sama spłynie im do głów. To tak nie działa. Utrwalanie i zrozumienie wiedzy wymaga sporego wysiłku własnego. To nie jest kurs szydełkowania, że nawet największy ułom może nauczyć się paru zręcznych ruchów i zdobyć na to papier. Na dobrą sprawę, studia zaczynają się jeszcze w podstawówce i trwają całe życie. Pobyt na uczelni to tylko jeden z etapów i w zasadzie ostatni dzwonek, by nauczyć się samemu zdobywać wiedzę. A na uczelni uczą się nie tylko studenci. Tam uczą się wszyscy. A przynajmniej taka jest idea.
@MostlyRenegade "Utrwalanie i zrozumienie wiedzy wymaga sporego wysiłku własnego" pełna zgoda co do tego i tego co piszesz o samym procesie nauki. Problem jednak w tym, że jak już student zdobędzie się na ten wysiłek to większość tego idzie w próżnię, bo uczy się bezsensownych rzeczy. Przynajmniej jeśli chodzi o kierunki informatyczne, co znam z doświadczenia. Nawet jeśli student przy tej okazji nauczy się efektywnie przyswajać więdzę, to mógłby osiągnąć to samo ucząc się sensownych rzeczy i nie marnować lat już po studiach na nadrabianie tego. Dlatego żeby nadążyć za resztą świata potrzebujemy szkolić w wąskich specjalizacjach. I szczerze mówiąc nie trafia do mnie argument, że wielu ludzi zaczynając studia nie wie co chce robić. Albo szkolimy specjalistów, albo prowadzimy dorosłych ludzi za rączkę.
Jeśli gość ma 19 lat i nie ma zainteresowań, to jest to problem wczesnych lat edukacji. Podstawówka, liceum czy w końcu nawet rodzice powinni zadbać o tą kluczową rzecz, jaką jest poszerzanie młodemu człowiekowi horyzontów. Jeśli zostało to zaniedbane, to nie uczelnia jest moim zdaniem od tego żeby to naprawić.
Poza tym, gdyby zreformować odpowiednio sam program to nagle by się okazało, że spora kadry dydaktycznej jest już niepotrzebna. To znaczy, mogliby uaktualnić swoją wiedzę, ale sądząc po moich doświadczeniach, mogłoby być z tym ciężko. Nie wierzę, że rektorzy, dziekanowie czy nawet władze państwowe nie widzą, jak co raz bardziej zostajemy w tyle. Co lub kto w takim razie blokuje zmiany? Zgadywałbym, że ci sami, którzy odstraszają doktorantów od zostania na uczelni, ale może się mylę?
Zaloguj się aby komentować