Rosyjskie Siły Lądowe po dziewięciu miesiącach wojny - część I
hejto.plNa ukraińskim teatrze działań wojennych dobiega końca kolejna faza konfliktu. Zwycięsko wychodzą z niej Siły Zbrojne Ukrainy. Ofensywa Ukraińców przeprowadzona na dwóch, oddalonych od siebie kierunkach operacyjnych doprowadziła do utraty przez Rosję inicjatywy na poziomie strategicznym. Powodzenie działań ukraińskich było możliwe przede wszystkim dzięki słabości sił rosyjskich, rozciągniętych na zbyt dużym teatrze działań. Armia rosyjska, atakując od początku zbyt małymi siłami poniosła w trakcie działań poważne straty, które nie były uzupełniane, szczególnie w stanach osobowych. Rosjanie od początku wojny borykali się nie tylko z problemami logistycznymi, czy niesprawnością sprzętu, ale przede wszystkim z brakiem żołnierzy.
W pierwszej fali inwazji armia rosyjska wystawiła do walki „lądowej" około 200 tysięcy żołnierzy, w kolejnej fazie walk skierowano dodatkowo około 50 tysięcy. Był to maksymalny wysiłek, do jakiego zdolne były wojska lądowe armii rosyjskiej. Należy przy tym zauważyć, że w skład wojsk lądowych wchodziły również jednostki będące w podporządkowaniu marynarki wojennej oraz formacje pomocnicze czyli Rosgwardia. Ponadto armię rosyjską wspierały formacje nieregularne z republik separatystycznych oraz Czeczenii. Już w trakcie konfliktu skierowano w rejon walk jednostki z Abchazji i Osetii oraz najemników tzw. „wagnerowców" . Ich udział początkowo nie był przewidywany, ale szybko rosnące straty i słabe wyszkolenie zwykłej piechoty spowodowało zmianę decyzji i skierowanie do walk doświadczonych bojowo najemników. Rosja poszukiwała również najemników w Syrii i państwach afrykańskich.
I. WOJSKA REGULARNE
Teoretycznie siły rosyjskie osiągnęły w rejonie walk liczebność przekraczającą 300 tysięcy bagnetów, w rzeczywistości jednak nigdy taką liczbą nie dysponowały. Uzupełnienia napływały „transzami", w ramach ograniczonych zdolności ich formowania na terenie Rosji i początkowo pozwalały co najwyżej na uzupełnianie poniesionych strat, a w kolejnych fazach walk nie wystarczały nawet na to. Kreml próbował ratować sytuację ogłaszając ochotniczy nabór dla rezerwistów, których kuszono atrakcyjnymi warunkami finansowymi. Inicjatywa nie zmieniła w istotny sposób pogarszającej się sytuacji walczących wojsk. Pojawiło się kilka nowych jednostek tzw. bataliony BARS (Боевой армейский резерв специальный) złożonych z rezerwistów ochotników, było ich jednak zbyt mało.
Przeciwko sobie Rosjanie mieli wysoce zmotywowane i szybko rozrastające się liczebnie, pomimo ponoszonych strat, brygady ukraińskie złożone z wojsk zawodowych, rezerwistów oraz obrony terytorialnej. Obecnie siły ukraińskie są w stanie wystawić do walki nie mniej niż 350 tysięcy żołnierzy oraz drugie tyle w rezerwie na różnych etapach formowania i szkolenia, gdy straty rosyjskie przekroczyły 30 procent stanów wyjściowych przewidzianych do ofensywy.
Po zakończonej sukcesem ukraińskiej operacji z kierunku charkowskiego sytuacja wojsk rosyjskich stała się na tyle krytyczna, że podjęto decyzję o „częściowej" mobilizacji. Przy czym pojęcie „częściowa" należy traktować wyłącznie jako zabieg propagandowy, na potrzeby wewnętrznej narracji. W swoich zapisach nie różni się bowiem od mobilizacji całkowitej. Wg danych rosyjskich zmobilizowano około 200 tys rezerwistów z czego prawie 90 tysięcy skierowano niemal natychmiast w rejon walk.
Jaki jest obecnie obraz sił rosyjskich biorących udział w konflikcie ? Obecnie to konglomerat formacji, z których jedynie część jest etatowo podporządkowana rosyjskiemu sztabowi generalnemu, pozostałe zaś delegowano w ramach udziału w „wojskowej operacji specjalnej". Formacje etatowe to przede wszystkim jednostki i związki operacyjne występujące w składzie sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej, zarówno istniejące przed rozpoczęciem konfliktu jak i sformowane już po jego rozpoczęciu.
Najbardziej wartościową jej część stanowią brygady i pułki złożone z żołnierzy kontraktowych, szczególnie te które miały charakter elitarny. Kierowano do nich najlepsze kadry, miały również doświadczenie bojowe z wcześniejszych konfliktów. Żołnierze posiadali również znacząco lepsze wyposażenie i uzbrojenie indywidualne oraz byli lepiej wyszkoleni. To przede wszystkim jednostki specnazu, powietrzno-desantowe, pułki rozpoznawcze i piechoty morskiej. Jednak jednostki te poniosły największe straty, dochodzące nawet do 70 procent stanów osobowych.
Kierowano je w najbardziej newralgiczne rejony walk, ponieważ ze względu na wyższy poziom morale i lepsze wyszkolenie walczyły znacznie efektywniej od zwykłej piechoty. Używanie formacji wyposażonych w lekkie pojazdy przeznaczone do desantowania (BMD) lub rozpoznania (TIGR) jako zwykłej piechoty musiało zakończyć się ciężkimi stratami w starciu z ukraińskimi brygadami o wysokim nasyceniu czołgami i artylerią. Co więcej te elitarne jednostki wykrwawiały się walcząc na prawym brzegu Dniepru. To one stanowiły gros sił broniących Chersoń. Uzyskanie przez te formacje pierwotnych zdolności będzie niemożliwe jeszcze przez wiele miesięcy.
Najliczniej reprezentowane jednostki piechoty i pancerne prezentują zróżnicowany poziom gotowości bojowej – od niskiego do bardzo niskiego. Od początku konfliktu formacje na których opiera się każda współczesna armia, prezentowały niskie walory bojowe zarówno pod względem koncepcyjnym, czyli dowodzenia i wykorzystania sił, jak i wyszkolenia i morale. W starciu z wysoce zmotywowanymi i świetnie dowodzonymi brygadami ukraińskimi rosyjskie batalionowe grupy taktyczne ponosiły ciężkie straty. Brak koordynacji wynikający ze słabej świadomości sytuacyjnej ich dowódców pogłębiał jeszcze dysproporcje.
W zależności od zaangażowania jednostki te poniosły zróżnicowane straty, część skierowano do Rosji celem odtworzenia, czyli zostały całkowicie zniszczone. Te które pozostały w rejonie walk, często stanowiły konglomerat różnych batalionów, a nawet pułków łączonych ze sobą ze względu na niemożność uzupełniania ponoszonych strat. Do tych jednostek skierowano w pierwszej kolejności powołanych w ramach mobilizacji rezerwistów, z reguły nawet bez podstawowego szkolenia uzupełniającego. O skali potrzeb, czyli strat świadczy liczba prawie 90 tys skierowanych w trybie natychmiastowym do walczących jednostek.
Oznacza to, że wiele z nich miało stany osobowe nie przekraczające 50 procent. Warto zauważyć, że w wielu armiach bataliony które poniosły straty rzędu 25 procent lub więcej kieruje się do powtórnego zgrywania bojowego. W przypadku Rosjan nie tylko nie zaplanowano takiego szkolenia, ale do jednostek skierowano żołnierzy którym specjalności wojskowe (np. kierowca mechanik BMP) przyznawano nie wg posiadanego przeszkolenia, ale zgłaszanych potrzeb. Oczywiście, prowadzenie szkolenia zgrywającego jest niemożliwe, skoro jednostki uzupełniane są nadal zaangażowane w działania bojowe, ale tym staranniej należało przygotować wysyłanych rezerwistów. Nieco lepiej wygląda sytuacja z żołnierzami, którzy uniknęli „wysyłki" i są obecnie szkoleni na terenie Rosji.
Jest to znacząca siła ponad 100 tysięcy żołnierzy, którzy zapewne uzupełnią stany jednostek wycofanych do powtórnego formowania lub nowotworzonych. To ekwiwalent prawie 40 pułków motostriełków czyli piechoty. Jawi się tutaj jednak problem kadr dla tych jednostek. W znakomitej większości będą to podoficerowie i oficerowie rezerwy, a potrzeby są znaczne (ok 8 tys sierżantów, 5 tys oficerów młodszych, 600-700 oficerów starszych. Biorąc pod uwagę, że obecny poziom dowodzenia w rejonie walk jest skandalicznie niski, nie należy oczekiwać, żeby w jednostkach sformowanych z rezerw uległ poprawie. Przy czym znaczna część podoficerów i oficerów powołowych z rezerwy to osoby o bardzo powierzchownym przeszkoleniu.
Kolejna kwestia to wyposażanie i uzbrojenie tych jednostek. Żołnierzy wysłanych w trybie natychmiastowym mundurowano i wyposażono w to co było pod ręką, często w niekompletne mundury zardzewiałą broń. Na miejscu zdarzało się, że byli wysyłani przez przełożonych na pozycje gdzie o nich po prostu zapominano. Najwyraźniej uznano, że są nawet nie tyle „jednorazowego użytku" co po prostu nieprzydatni i obciążają już i tak niewydolną logistykę. Trudno określić na ile zjawisko to miało charakter masowy, zdaniem autora to tylko niewielki procent, ale przy takiej masowości i tak może dać liczbę paru tysięcy.
Kontyngent szkolący się na terenie Rosji (jego wyposażenie jest znacząco lepsze chociaż nadal odbiegające od europejskich standardów) planuje się uzbroić w sprzęt głównie przestarzałych generacji, aczkolwiek po modernizacji. Rosyjskie zakłady otrzymały kontrakty ( a raczej zadania ze względu na ich mobilizację) na modernizację czołgów T-62 i T-72 oraz bojowych wozów piechoty I generacji. Planowane jest otworzenie dwóch kolejnych zakładów produkcyjnych. Zdolności produkcyjne nowego sprzętu są obecnie w Rosji bardzo ograniczone ze względu na wprowadzone sankcje np. przed wojną było to ok 250 czołgów, jednak pod znakiem zapytania pozostaje czy Rosjanie będą w stanie pozyskać do nich komponenty pochodzące zza granicy.
W walkach na Ukrainie biorą również udział jednostki ochotnicze BARS. Są to samodzielne bataliony (od kilku do kilkunastu) sformowane w ramach podpisywania kontraktów z rezerwistami, którzy zgłosili się do służby ochotniczo, z reguły skuszeni atrakcyjnymi warunkami finansowymi, chociaż część z nich na pewno walczy z pobudek patriotycznych. Sam projekt BARS ((Боевой армейский резерв специальный) czyli specjalnej bojowej rezerwy został uruchomiony w 2016 roku. W założeniach przeznaczony był dla żołnierzy rezerwy, którzy gotowi byli podpisać kontrakt z armią na odbywanie okresowych szkoleń wojskowych. Prowadzone były raz w miesiącu przez 2-3 dni oraz dodatkowo raz do roku przez około 20 dni.
Miało to pozwolić na stworzenie czegoś w rodzaju aktywnej rezerwy, czyli rezerwistów których można powołać do czynnej służby bez konieczności dodatkowego przeszkolenia, a nawet ogłaszania mobilizacji. Co ciekawe, walczące na Ukrainie bataliony BARS prezentują z reguły wyższy poziom wyszkolenia i morale niż „zwykła" piechota. Wynika to zapewne z ich ochotniczego charakteru, jak i lepszej kadry dowódczej złożonej z weteranów.
Reasumując obraz jednostek pozostających w strukturalnym składzie sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej przedstawia się następująco:
1.Najbardziej wartościowe formacje o charakterze elitarnym (specnaz, WDW, piechota morska, pułki rozpoznawcze) poniosły i nadal ponoszą ciężkie straty walcząc jak regularna piechota. Po zakończeniu walk na prawym brzegu Dniepru będą musiały zostać skierowane do odtwarzania, ze względu na straty które zapewne osiągną 70 procent. Biorąc pod uwagę obecne możliwości Rosji, zapewne skończy się to kanibalizacją jednostek – czyli część zostanie rozwiązana, co pozwoli na uzupełnienie strat w tych które pozostaną. Ich dalsze zdolności pod względem ilościowym będą więc nieporównywalnie mniejsze, natomiast będą zapewne prezentować wysoki poziom doświadczenia bojowego więc i skuteczności – jeśli dowództwo rosyjskie poradzi sobie z utrzymaniem morale.
2.Jednostki regularnej piechoty i pancerne walczące na teatrze – zostały uzupełnione znacznymi ilościami rezerwistów w większości nie przeszkolonymi i źle wyposażonymi. W tym przypadku zapewne wiele zależeć będzie od dowódców zarówno szczebla taktycznego (pułk/brygada) jak i operacyjnego (dywizja i wyżej). Nowo przybyli żołnierze będą wymagali intensywnego szkolenia w swoich specjalnościach wojskowych oraz budowania morale, a następnie zgrania w przydzielonych plutonach. W warunkach konfliktu oraz przy systemowym upośledzeniu armii rosyjskiej w obszarze szkolenia i przywództwa wydaje się, że tylko w jednostkowych przypadkach będzie to zaplanowany i świadomy proces. Stąd widoczne zwielokrotnienie rosyjskich strat, ponoszonych przez źle wyszkolonych i jeszcze gorzej dowodzonych rezerwistów.
3.Jednostki i uzupełnienia szkolone na terenie Rosji – będą z pewnością prezentować wyższy poziom wyszkolenia od mas skierowanych na front w trybie przyspieszonym. Być może będą lepiej wyszkoleni niż większość kontraktowych wysłanych na Ukrainę w pierwszej fazie wojny, wielu z nich miało za sobą niespełna dwa lata służby. Możliwe jest to do osiągnięcia, jeżeli do ich szkolenia zostaną skierowani doświadczeni weterani. Z drugiej strony, biorąc pod uwagę poziom poniesionych strat w kadrze dowódczej oraz liczbę potrzebnych instruktorów będzie trudne do wykonania. Jeszcze większym wyzwaniem jest wyszkolenie dowódców i to od szczebla drużyny do pułku oraz stworzenie niezbędnych sztabów. Nawet zakładając, że część powołanych kadr posiada podstawowe kwalifikacje to i tak na przygotowanie jednostek pod względem zgrania i dowodzenia potrzeba miesięcy, zakładając że zapewni się właściwą liczbę instruktorów i wykładowców.
4.Bataliony BARS – ich niewielka ilość nie wpłynie na przebieg konfliktu, a z chwilą ogłoszenia mobilizacji zapewne kolejne nie będą formowane.
W części drugiej napiszemy o formacjach lądowych walczących na Ukrainie, które nie pozostają w strukturach rosyjskiego ministerstwa obrony.
https://defence24.pl/sily-zbrojne/rosyjskie-sily-ladowe-po-200-dniach-wojny-czesc-i-analiza
W pierwszej fali inwazji armia rosyjska wystawiła do walki „lądowej" około 200 tysięcy żołnierzy, w kolejnej fazie walk skierowano dodatkowo około 50 tysięcy. Był to maksymalny wysiłek, do jakiego zdolne były wojska lądowe armii rosyjskiej. Należy przy tym zauważyć, że w skład wojsk lądowych wchodziły również jednostki będące w podporządkowaniu marynarki wojennej oraz formacje pomocnicze czyli Rosgwardia. Ponadto armię rosyjską wspierały formacje nieregularne z republik separatystycznych oraz Czeczenii. Już w trakcie konfliktu skierowano w rejon walk jednostki z Abchazji i Osetii oraz najemników tzw. „wagnerowców" . Ich udział początkowo nie był przewidywany, ale szybko rosnące straty i słabe wyszkolenie zwykłej piechoty spowodowało zmianę decyzji i skierowanie do walk doświadczonych bojowo najemników. Rosja poszukiwała również najemników w Syrii i państwach afrykańskich.
I. WOJSKA REGULARNE
Teoretycznie siły rosyjskie osiągnęły w rejonie walk liczebność przekraczającą 300 tysięcy bagnetów, w rzeczywistości jednak nigdy taką liczbą nie dysponowały. Uzupełnienia napływały „transzami", w ramach ograniczonych zdolności ich formowania na terenie Rosji i początkowo pozwalały co najwyżej na uzupełnianie poniesionych strat, a w kolejnych fazach walk nie wystarczały nawet na to. Kreml próbował ratować sytuację ogłaszając ochotniczy nabór dla rezerwistów, których kuszono atrakcyjnymi warunkami finansowymi. Inicjatywa nie zmieniła w istotny sposób pogarszającej się sytuacji walczących wojsk. Pojawiło się kilka nowych jednostek tzw. bataliony BARS (Боевой армейский резерв специальный) złożonych z rezerwistów ochotników, było ich jednak zbyt mało.
Przeciwko sobie Rosjanie mieli wysoce zmotywowane i szybko rozrastające się liczebnie, pomimo ponoszonych strat, brygady ukraińskie złożone z wojsk zawodowych, rezerwistów oraz obrony terytorialnej. Obecnie siły ukraińskie są w stanie wystawić do walki nie mniej niż 350 tysięcy żołnierzy oraz drugie tyle w rezerwie na różnych etapach formowania i szkolenia, gdy straty rosyjskie przekroczyły 30 procent stanów wyjściowych przewidzianych do ofensywy.
Po zakończonej sukcesem ukraińskiej operacji z kierunku charkowskiego sytuacja wojsk rosyjskich stała się na tyle krytyczna, że podjęto decyzję o „częściowej" mobilizacji. Przy czym pojęcie „częściowa" należy traktować wyłącznie jako zabieg propagandowy, na potrzeby wewnętrznej narracji. W swoich zapisach nie różni się bowiem od mobilizacji całkowitej. Wg danych rosyjskich zmobilizowano około 200 tys rezerwistów z czego prawie 90 tysięcy skierowano niemal natychmiast w rejon walk.
Jaki jest obecnie obraz sił rosyjskich biorących udział w konflikcie ? Obecnie to konglomerat formacji, z których jedynie część jest etatowo podporządkowana rosyjskiemu sztabowi generalnemu, pozostałe zaś delegowano w ramach udziału w „wojskowej operacji specjalnej". Formacje etatowe to przede wszystkim jednostki i związki operacyjne występujące w składzie sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej, zarówno istniejące przed rozpoczęciem konfliktu jak i sformowane już po jego rozpoczęciu.
Najbardziej wartościową jej część stanowią brygady i pułki złożone z żołnierzy kontraktowych, szczególnie te które miały charakter elitarny. Kierowano do nich najlepsze kadry, miały również doświadczenie bojowe z wcześniejszych konfliktów. Żołnierze posiadali również znacząco lepsze wyposażenie i uzbrojenie indywidualne oraz byli lepiej wyszkoleni. To przede wszystkim jednostki specnazu, powietrzno-desantowe, pułki rozpoznawcze i piechoty morskiej. Jednak jednostki te poniosły największe straty, dochodzące nawet do 70 procent stanów osobowych.
Kierowano je w najbardziej newralgiczne rejony walk, ponieważ ze względu na wyższy poziom morale i lepsze wyszkolenie walczyły znacznie efektywniej od zwykłej piechoty. Używanie formacji wyposażonych w lekkie pojazdy przeznaczone do desantowania (BMD) lub rozpoznania (TIGR) jako zwykłej piechoty musiało zakończyć się ciężkimi stratami w starciu z ukraińskimi brygadami o wysokim nasyceniu czołgami i artylerią. Co więcej te elitarne jednostki wykrwawiały się walcząc na prawym brzegu Dniepru. To one stanowiły gros sił broniących Chersoń. Uzyskanie przez te formacje pierwotnych zdolności będzie niemożliwe jeszcze przez wiele miesięcy.
Najliczniej reprezentowane jednostki piechoty i pancerne prezentują zróżnicowany poziom gotowości bojowej – od niskiego do bardzo niskiego. Od początku konfliktu formacje na których opiera się każda współczesna armia, prezentowały niskie walory bojowe zarówno pod względem koncepcyjnym, czyli dowodzenia i wykorzystania sił, jak i wyszkolenia i morale. W starciu z wysoce zmotywowanymi i świetnie dowodzonymi brygadami ukraińskimi rosyjskie batalionowe grupy taktyczne ponosiły ciężkie straty. Brak koordynacji wynikający ze słabej świadomości sytuacyjnej ich dowódców pogłębiał jeszcze dysproporcje.
W zależności od zaangażowania jednostki te poniosły zróżnicowane straty, część skierowano do Rosji celem odtworzenia, czyli zostały całkowicie zniszczone. Te które pozostały w rejonie walk, często stanowiły konglomerat różnych batalionów, a nawet pułków łączonych ze sobą ze względu na niemożność uzupełniania ponoszonych strat. Do tych jednostek skierowano w pierwszej kolejności powołanych w ramach mobilizacji rezerwistów, z reguły nawet bez podstawowego szkolenia uzupełniającego. O skali potrzeb, czyli strat świadczy liczba prawie 90 tys skierowanych w trybie natychmiastowym do walczących jednostek.
Oznacza to, że wiele z nich miało stany osobowe nie przekraczające 50 procent. Warto zauważyć, że w wielu armiach bataliony które poniosły straty rzędu 25 procent lub więcej kieruje się do powtórnego zgrywania bojowego. W przypadku Rosjan nie tylko nie zaplanowano takiego szkolenia, ale do jednostek skierowano żołnierzy którym specjalności wojskowe (np. kierowca mechanik BMP) przyznawano nie wg posiadanego przeszkolenia, ale zgłaszanych potrzeb. Oczywiście, prowadzenie szkolenia zgrywającego jest niemożliwe, skoro jednostki uzupełniane są nadal zaangażowane w działania bojowe, ale tym staranniej należało przygotować wysyłanych rezerwistów. Nieco lepiej wygląda sytuacja z żołnierzami, którzy uniknęli „wysyłki" i są obecnie szkoleni na terenie Rosji.
Jest to znacząca siła ponad 100 tysięcy żołnierzy, którzy zapewne uzupełnią stany jednostek wycofanych do powtórnego formowania lub nowotworzonych. To ekwiwalent prawie 40 pułków motostriełków czyli piechoty. Jawi się tutaj jednak problem kadr dla tych jednostek. W znakomitej większości będą to podoficerowie i oficerowie rezerwy, a potrzeby są znaczne (ok 8 tys sierżantów, 5 tys oficerów młodszych, 600-700 oficerów starszych. Biorąc pod uwagę, że obecny poziom dowodzenia w rejonie walk jest skandalicznie niski, nie należy oczekiwać, żeby w jednostkach sformowanych z rezerw uległ poprawie. Przy czym znaczna część podoficerów i oficerów powołowych z rezerwy to osoby o bardzo powierzchownym przeszkoleniu.
Kolejna kwestia to wyposażanie i uzbrojenie tych jednostek. Żołnierzy wysłanych w trybie natychmiastowym mundurowano i wyposażono w to co było pod ręką, często w niekompletne mundury zardzewiałą broń. Na miejscu zdarzało się, że byli wysyłani przez przełożonych na pozycje gdzie o nich po prostu zapominano. Najwyraźniej uznano, że są nawet nie tyle „jednorazowego użytku" co po prostu nieprzydatni i obciążają już i tak niewydolną logistykę. Trudno określić na ile zjawisko to miało charakter masowy, zdaniem autora to tylko niewielki procent, ale przy takiej masowości i tak może dać liczbę paru tysięcy.
Kontyngent szkolący się na terenie Rosji (jego wyposażenie jest znacząco lepsze chociaż nadal odbiegające od europejskich standardów) planuje się uzbroić w sprzęt głównie przestarzałych generacji, aczkolwiek po modernizacji. Rosyjskie zakłady otrzymały kontrakty ( a raczej zadania ze względu na ich mobilizację) na modernizację czołgów T-62 i T-72 oraz bojowych wozów piechoty I generacji. Planowane jest otworzenie dwóch kolejnych zakładów produkcyjnych. Zdolności produkcyjne nowego sprzętu są obecnie w Rosji bardzo ograniczone ze względu na wprowadzone sankcje np. przed wojną było to ok 250 czołgów, jednak pod znakiem zapytania pozostaje czy Rosjanie będą w stanie pozyskać do nich komponenty pochodzące zza granicy.
W walkach na Ukrainie biorą również udział jednostki ochotnicze BARS. Są to samodzielne bataliony (od kilku do kilkunastu) sformowane w ramach podpisywania kontraktów z rezerwistami, którzy zgłosili się do służby ochotniczo, z reguły skuszeni atrakcyjnymi warunkami finansowymi, chociaż część z nich na pewno walczy z pobudek patriotycznych. Sam projekt BARS ((Боевой армейский резерв специальный) czyli specjalnej bojowej rezerwy został uruchomiony w 2016 roku. W założeniach przeznaczony był dla żołnierzy rezerwy, którzy gotowi byli podpisać kontrakt z armią na odbywanie okresowych szkoleń wojskowych. Prowadzone były raz w miesiącu przez 2-3 dni oraz dodatkowo raz do roku przez około 20 dni.
Miało to pozwolić na stworzenie czegoś w rodzaju aktywnej rezerwy, czyli rezerwistów których można powołać do czynnej służby bez konieczności dodatkowego przeszkolenia, a nawet ogłaszania mobilizacji. Co ciekawe, walczące na Ukrainie bataliony BARS prezentują z reguły wyższy poziom wyszkolenia i morale niż „zwykła" piechota. Wynika to zapewne z ich ochotniczego charakteru, jak i lepszej kadry dowódczej złożonej z weteranów.
Reasumując obraz jednostek pozostających w strukturalnym składzie sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej przedstawia się następująco:
1.Najbardziej wartościowe formacje o charakterze elitarnym (specnaz, WDW, piechota morska, pułki rozpoznawcze) poniosły i nadal ponoszą ciężkie straty walcząc jak regularna piechota. Po zakończeniu walk na prawym brzegu Dniepru będą musiały zostać skierowane do odtwarzania, ze względu na straty które zapewne osiągną 70 procent. Biorąc pod uwagę obecne możliwości Rosji, zapewne skończy się to kanibalizacją jednostek – czyli część zostanie rozwiązana, co pozwoli na uzupełnienie strat w tych które pozostaną. Ich dalsze zdolności pod względem ilościowym będą więc nieporównywalnie mniejsze, natomiast będą zapewne prezentować wysoki poziom doświadczenia bojowego więc i skuteczności – jeśli dowództwo rosyjskie poradzi sobie z utrzymaniem morale.
2.Jednostki regularnej piechoty i pancerne walczące na teatrze – zostały uzupełnione znacznymi ilościami rezerwistów w większości nie przeszkolonymi i źle wyposażonymi. W tym przypadku zapewne wiele zależeć będzie od dowódców zarówno szczebla taktycznego (pułk/brygada) jak i operacyjnego (dywizja i wyżej). Nowo przybyli żołnierze będą wymagali intensywnego szkolenia w swoich specjalnościach wojskowych oraz budowania morale, a następnie zgrania w przydzielonych plutonach. W warunkach konfliktu oraz przy systemowym upośledzeniu armii rosyjskiej w obszarze szkolenia i przywództwa wydaje się, że tylko w jednostkowych przypadkach będzie to zaplanowany i świadomy proces. Stąd widoczne zwielokrotnienie rosyjskich strat, ponoszonych przez źle wyszkolonych i jeszcze gorzej dowodzonych rezerwistów.
3.Jednostki i uzupełnienia szkolone na terenie Rosji – będą z pewnością prezentować wyższy poziom wyszkolenia od mas skierowanych na front w trybie przyspieszonym. Być może będą lepiej wyszkoleni niż większość kontraktowych wysłanych na Ukrainę w pierwszej fazie wojny, wielu z nich miało za sobą niespełna dwa lata służby. Możliwe jest to do osiągnięcia, jeżeli do ich szkolenia zostaną skierowani doświadczeni weterani. Z drugiej strony, biorąc pod uwagę poziom poniesionych strat w kadrze dowódczej oraz liczbę potrzebnych instruktorów będzie trudne do wykonania. Jeszcze większym wyzwaniem jest wyszkolenie dowódców i to od szczebla drużyny do pułku oraz stworzenie niezbędnych sztabów. Nawet zakładając, że część powołanych kadr posiada podstawowe kwalifikacje to i tak na przygotowanie jednostek pod względem zgrania i dowodzenia potrzeba miesięcy, zakładając że zapewni się właściwą liczbę instruktorów i wykładowców.
4.Bataliony BARS – ich niewielka ilość nie wpłynie na przebieg konfliktu, a z chwilą ogłoszenia mobilizacji zapewne kolejne nie będą formowane.
W części drugiej napiszemy o formacjach lądowych walczących na Ukrainie, które nie pozostają w strukturach rosyjskiego ministerstwa obrony.
https://defence24.pl/sily-zbrojne/rosyjskie-sily-ladowe-po-200-dniach-wojny-czesc-i-analiza