Odeszła 2 dni temu. Bez bólu, spokojnie. Pierwszy dzień byłem bardzo przybity. Trochę popłakałem, ale bez większej rozpaczy. Pogrzeb w środę. I mam teraz duże wyrzuty sumienia. Dlaczego? Bo funkcjonuję w miarę normalnie.
Tego samego dnia pojechałem do mojej kumpeli na zerówkę się wygadać, poprawił mi się humor, bo z czasem trochę pożartowaliśmy. Dziś umówiłem się z moim przyjacielem (takim od dziecka) i zaproponował mi piwo, powiedziałem, że jedno mogę wypić. Ale wczoraj też zrobiłem trening, żyję trochę jakby się nic nie stało. Odwołałem tylko spotkanie z laską co się z nią spotykam, bo powiedziałem, że jakiekolwiek uniesienia to już jak babcię pożegnam.
Moja siostra (turbo wrażliwsza) dużo bardziej to przezywa. Naturalnie ciocia też (załatwia pogrzeb i wszelkie formalności). Zastanawiam się czy dobrze robię - czy powinienem zostać zamknięty w domu z rodziną, czy w ogóle mogę sobie pozwolić na wyjścia towarzyskie (przy wstrzemięźliwości, nie mam ochoty na nic poza pogadaniem z kimś i niesiedzeniem w domu), czy jestem po prostu egoistą wyprutym z żalu? Może źle robię wychodząc, może zachowuję się jakby nic się nie stało? Nie wiem.
Wiem, że pogrzeb będzie mnie dużo kosztował emocji i tam na pewno wszystko wróci ze zdwojoną siłą i do tego czasu człowiek tak czuje, jakby to nie doszło do niego (bo i tak takie życie to nie było życie). Druga sprawa - w bardzo podobny sposób odchodził mój dziadek i też każdy czekał, az odejdzie i nie będzie się męczyć, więc jakieś doświadczenie nabyłem z takich pożegnań.
Z drugiej strony - co mam siedzieć w domu i zmuszać się do rozpaczy, płaczu i starać się nie zająć czymś głowy i nie być na siłę przybity? Inaczej bym zareagował, gdyby teraz umarł nagle mój tata lub moja mama lub ktokolwiek, czego bym się nie spodziewał, inaczej jest teraz, kiedy miałem pełną świadomość co się za chwilę wydarzy i że jest to po prostu kropka nad i od dluzszego czasu....
No ale na imprezę nie idę, alkoholu pić nie chcę, więc to chyba nie grzech się z kimś spotkać i wyjść z domu albo pozwolić sobie na godzinę-dwie pożartować i zresetować...
#zycieismierc #zycie #zalesie #psychologia #gownowpis #przemyslenia
@Lopez_ nie przejmuj się, każdy ma prawo przeżywać żałobę w inny sposób, niektórzy potrzebują mniej czasu, inni więcej, żaden sposób nie jest zły (dopóki to się nie przeciąga w dłuższy czas, co uniemożliwia normalne funkcjonowanie, to wtedy warto się tym zająć)
@bojowonastawionaowca Ja sobie zadaję pytanie, czy w ogóle mam żałobę taką jak powinienem, czy nie za bardzo sobie pozwalam na pewne rzeczy, nie wiem. Staram się po prostu żyć. Wiedziałem, że to się w końcu stanie. Jej stan był tak zły i tak męczący dla niej, że po prostu lepiej, że odeszła, bo ciężko się patrzyło na jej męki. Myślę też, że trochę pogodziłem się z tym przez ostatni dłuższy okres czasu i byłem na to w pełni przygotowany. A i tak mam żal do siebie, że nie czuję się tak przybity jak rodzina. Ale może po prostu jestem bardziej odporny na taki żal i smutek? (dużo przykrych doświadczeń w tym roku w życiu, gdzie musiałem być twardy i powalczyć z losem i o siebie). No nie wiem.
Dla mnie to naturalna kolej rzeczy, że ludzie w takim stanie odchodzą i dla mnie babci w środku już nie było od dawna...
@Lopez_ nie ma czegoś takiego jak "powinienem" jeśli chodzi o żałobę, szczególnie jeśli miałeś czas się do tego przygotować. Co innego gdyby to było nagłe, to byłaby szansa, że tlumisz to w sobie i nie dajesz temu się uwolnić
Szkoda ze skasowales swoj poprzedni post, w ktorym miales w powazaniu babcie, ktora zmarla kilka h wczesniej i interesowala cie tylko ta dupa. Zdecyduj sie typie.
@bartek555 Nie mialem w powazaniu swojej babci i nie interesowala mnie tylko ta dupa, tylko wspomnialem, ze mnie zainteresowala swoja osoba i bylo to dla mnie co najmniej dziwne, ze przy tak slabej znajomosci pisze takie rzeczy, ale jak widac zawsze trzeba sie do czegos przypierdolic i komus dojebac dla zasady, zeby sie gorzej poczul. Wez wypierdalaj, toksyku.
Może to nie powód do świętowania, ale to naturalna kolej rzeczy - fajnie, że się nie męczyła i tyle. Powspominajcie dobre momenty, obejrzyjcie stare zdjęcia i idźcie dalej.
Twój wpis jest pięknym przykładem, jak konstrukt społeczny (albo religia, nie wiem) potrafi nałożyć człowiekowi fejkowe kajdany na ręce. Taki wiek i płakać? Przecież tyle przeżyć to jeden z największych sukcesów.
Zaloguj się aby komentować