Pociąg do Apokalipsy - czyli rzecz o urbexie
hejto.pl#urbex #tworczoscwlasna #ciekawostki #starszezwoje #fotografia
Dziś historia Urbexu. Ale z mojej perspektywy. A co za tym idzie, to moja osobista historia urbexu, bo nie jestem encyklopedią tego rodzaju spędzania czasu. Jednak postaram się napisać, dlaczego to robię i co daje mi znajdywanie miejsc, które wyglądają jak po apokalipsie. Artykuł, dzielę na rozdziały, swego rodzaju okresy, które w tej mojej pasji były jakimiś przełomami. Może być długo, więc jeśli ktoś jest zainteresowany, proponuje, jakieś pićko i poznajmy bardziej Piękną zgniliznę (° ͜ʖ °)
1.Wstęp.
Dla tych którzy w ogóle nie siedzą w temacie, krótko, czym jest Urban Exploration. Wiem, że w sieci można sobie poszukać, ale zrobię pigułkę.
Zjawisko urbexu istniało od zawsze. Moim zdaniem nikt tego nie wymyślił. Ludzi od zawsze interesowały miejsca tajemnicze, niedostępne w których doszukiwali się czy to zjawisk paranormalnych, czy szukali dreszczyka emocji. Nazwy też nikt raczej nie wymyślił, bo to po prostu określenie miejskiej eksploracji. Jednak z czasem, pasjonaci usystematyzowali pewne zasady, które obowiązują do dzisiaj.
Najważniejszą zasadą, jest to słynne powiedzenie: "Zabierz tylko fotografie, pozostaw tylko ślady butów"
Niczego nie kradnę, nie zabieram i nie niszczę. Idealny obiekt do zwiedzania, wygląda, jakby wszyscy ludzie z danego miejsca, wstali i po prostu wyszli. Co oczywiście, rzadko się zdarza. Zrujnowane wnętrza jednak też mają swój urok, bo przypominają często coś w rodzaju pogorzeliska wojennego lub klęski żywiołowej. Ale bardziej chodzi o przemijanie. Do tego dochodzi stopniowe wdzieranie się przyrody i wtedy taka symbioza betonu z zielona roślinnością, przypomina nam, że nasza Matka Ziemia jednak będzie się bronić zawsze.
Druga zasada, to nieudostępnianie niezaufanym osobom, lokalizacji takich obiektów. W celu ochrony, przed wandalami, złomiarzami i przypadkowymi zwiedzającymi, którzy nie mają doświadczenia, jak się poruszać po takich miejscach i nie zrobić sobie krzywdy. Przez tą zasadę, urbex, w pewnym momencie stał się dość elitarnym zajęciem, zwłaszcza, kiedy w sieci, jeszcze nie było powszechnego wysypu filmów o tej tematyce. Elitarni ortodoksi obrazili się na "pseudo urbanatorów" i obwiniali ich o to, że urbex wszedł w mainstream. Elitarność urbexu jednak zjadła swój ogon, o czym później.
Trzecia zasada: Nie włamuje się. Jeśli się nie da wejść, to nie wchodzę. Nie zrywam kłódek, nie wybijam szyb, nie wyważam drzwi. Można się wczołgać nawet przez zasypane okienko piwniczne, można wejść przez dziurę w murze, którą ktoś zrobił. Ale ja sam nie zniszczę nawet jednej cegły.
2.Przypadkowy turysta.
Pierwsza moja styczność z obiektem opuszczonym i porzuconym na pastwę losu, miała miejsce około roku 1997.
Poszliśmy na wagary z grupą znajomych do pobliskiego lasu przy naszym osiedlu. Przeszliśmy cały las (który nie był zbyt duży) i doszliśmy do początku następnej dzielnicy miasta. Na skraju tego lasu stała ogromna, biała hala. Do środka można było wejść przez kilka ogromnych, rozsuwanych wrót. W środku było pusto, bo wszystkie maszyny zostały zdemontowane, jednak ogrom tej pustej Hali zrobił wtedy na mnie niesamowite wrażenie. Panowała tam złowroga cisza, którą przerywały skrzypienia obijającego się blaszanego poszycia hali, o stalowe podpory. Na szczycie hali, w środku, dookoła, były takie stalowe balkony, na które można było wejść po drabinach. Było to skrajnie niebezpieczne, bo spawy tych drabin nie były pierwszej świeżości, rdza robiła swoje, ale i tak tam wchodziliśmy i spacerowaliśmy po tych balkonach. Miałem dwa zdjęcia z tej hali, jedno właśnie jak jestem na takim balkonie, ale niestety, dzisiaj ich szukałem i nie znalazłem... Potem regularnie odwiedzaliśmy tą halę, aż do momentu, kiedy terenu nie kupiła jakaś prywatna spółka.
3."Zbombardowana" fabryka
Następny obiekt, to już były ruiny ogromnej cementowni, nieczynnej od 1979r. Wyglądała jak po zbombardowaniu.
Właśnie wtedy, kiedy spacerowałem po jej terenie, wyczułem, że doskonale czuję się w takich przestrzeniach i są to miejsca które dostarczają porządnej adrenaliny. Określenia Urban Exploration kompletnie nie znałem, dla mnie były to po prostu spacery. A aparat miałem przy sobie, bo odkąd dostałem Elikona c35 na komunie, lubiłem fotografować. Zacząłem szukać takich miejsc w raczkującym internecie. Oglądać zdjęcia z takich miejsc i jarać się tymi fotografiami. Każdy opuszczony dom, każda pozostałość kopalni w moim mieście, każda dziura w murze, była w kręgu moich zainteresowań.
4.Elita
w 2004r. trafiłem na stronę https://opuszczone.com/ Prawdopodobnie pierwszą stronę urbexową w PL. Widać było, że typy ze strony, naprawdę w tym siedzą i przede wszystkim, wiedzą czym się zajmują. Wtedy też dowiedziałem się, jak się nazywa taka forma zwiedzania, jakie są zasady itd. Zarejestrowałem się na ichniejszym forum, celem pozyskania nowych kierunków do eksploracji. Szybko jednak się zderzyłem ze ścianą. Na forum, były jakieś ogólniki i hydeparki.
Jeśli chciałeś dołączyć do elitarnego grona, trzeba było wysłać zgłoszenie, w formie fotograficznej relacji z jakiegoś obiektu. Wtedy, kiedy taką weryfikacje przeszedłeś, dostawałeś dostęp do ukrytej części forum, gdzie doświadczeni urbanatorzy wymieniali się informacjami i miejscówkami. Przeszedłem taką weryfikacje i uzyskałem dostęp, ale znów okazało się, że typki tam, to towarzystwo wzajemnej adoracji. Najlepsi z najlepszych, najważniejsi i w ogóle guru polskiego uexu (taka nazwa też funkcjonowała) Jednak nakaramiłem się trochę tymi ich zasadami i też poczułem się w elitarnym gronie. Postanowiłem się sprofesjonalizować.
5.Złoty okres
Mimo, że sporo się dowiedziałem na "opuszczonych", nie polegałem na znajomościach z nimi, bo byli zbyt hermetyczną grupą, jednak poznałem kilka innych ludzi w sieci. Min. jednego doskonałego, zawodowego fotografa, który również pasjonował się urbexem. Zaczęło się: ciuchy, buty, latarki, aparat cyfrowy, statyw. Wyjazdy w grupie, grube obiekty. Huty, Ośrodki wczasowe, kopalnie, omijanie ochrony i ucieczki przed psami. Wtedy też nauczyłem się HDRów i mimo, że miałem słabiutki aparat rąbałem je jak oszalały.
Między czasie trafiłem na inne forum, ale traktujące szerzej to zjawisko i bardziej mainstreamowo. Jednak na tamtym forum byłem bardzo krótko, bo admin był okropnym bucem. Narastał konflikt między użytkownikami i ostatecznie, duża grupa użytkowników (w tym ja) odeszła z tego forum a dwóch z nich założyło konkurencję w postaci "Forum Zbuntowanych Poszukiwaczy". Nazwa ta właśnie wywodzi się od tego buntu z poprzedniego forum, które notabene przestało istnieć, jakiś czas po naszym odejściu.
Tak powstało https://eksploratorzy.com.pl/index.php które istnieje do dzisiaj. Jestem tam od początku i jest obecnie chyba największą bazą turystyki alternatywnej. Bo nie jest to forum urbexowe. Jest tam mnóstwo historii, militariów, obiektów sakralnych i ciekawostek. Mimo, że już się tam nie udzielam, bardzo lubię ludzi stamtąd, bo są pozytywni i mam ogromny szacunek do nich, dlatego, że w dobie socjali, to forum nadal istnieje.
6.Stalker
Urbex to nie tylko wypady i fotografie. Pochłaniałem od zawsze wszelkiego rodzaju filmy i gry postapokaliptyczne.
Stalker Tarkowskiego, Książki Glukhovskiego, Gry na postawie Metro 2033 czy też growy Stalker to były moje wirtualne wędrówki po opuszczeksach. Zacząłem stylizować foty, na wyciągnięte klatki z gier czy filmów. Kupiłem nawet karabin Air Soft Gay, stare maski przeciwgazowe a to wszystko w przestylizowanym HDRze.
Wtedy też w końcu trafiłem do mojej mekki którą był Czarnobyl i Prypeć. Wtedy kwintesencja urbexu. Niezapomniane przeżycie. W końcu jestem Stalkerem (° ͜ʖ °) Kilka fot z tej wyprawy wrzucałem w innych swoich wpisach, więc zbyt dużo, nie będę się rozwijał na temat tej wycieczki, zwłaszcza, że artykuł robi się obszerny. Może kiedyś zrobię osobny artykuł o całym wyjeździe do Ukrainy w tamtym okresie.
Więcej zdjęć stalkerowskich też nie będę wklejał, bo dużo już zaprezentowałem na hejto (° ͜ʖ °)
Jednak wizja samotnika podróżującego po zrujnowanym świecie, kręciła mnie z niewiadomych powodów. Z jakich powodów?
Miałem się dowiedzieć w niedługim czasie. Krótko tylko nadmienię, że po pierwszych atakach lęku, kiedy trafiłem na psychoterapię z diagnozą nerwicy lękowej i aspergera, wyszło na jaw, po 6 latach psychoanalizy, że "opuszczone" to moje dzieciństwo. Reszta niech pozostanie milczeniem...
Urbex stał się moją terapią...
7.Zapach cegły
Zmieniłem całkowicie podejście. Przestałem się przebierać, przestałem bawić się w HDRy i w ogóle przestałem fotografować. Spacerowałem, dotykałem murów, słuchałem pękających szyb na mrozie, obserwowałem drzewa rosnące na dachach. Najczęściej sam, czasem w słuchawkach z jakimiś klimatycznymi ambientami. Odpoczywałem.
Uspakajałem umysł i chłonąłem każdą taką sytuację. Pod wpływem tego okresu i terapii popełniłem nawet EPkę
(bo z wykształcenia jestem muzykiem) która wisi do dzisiaj na spotify:
https://open.spotify.com/album/3XVAu74yJLLaDgJMffELpF?si=S4k0LPk6QMyg-a132UhFvQ
A utwór "Fear" jest moim osobistym przeżywaniem lęków i tego co się działo w mojej głowie, w najintensywniejszym okresie.
8.Analogowy
Dziś wróciłem do fotografowania. Ale podchodzę do tego całkiem inaczej. Eksperymentuję sobie z analogami, wracam trochę do tych wypraw grupowych i mam całkowicie inne podejście do urbexu. Nie jestem i nie byłem nigdy żadną elitą. Moja pasja do takich miejsc wynika z czegoś innego, niż rywalizacja o to gdzie to nie byłem i ile nie natrzaskałem fot. Czasem pojadę w jakieś miejsce i zrobię jedną fotografię. Dopiero w momencie kiedy coś poczuję.
I wydawać by się mogło, że te fotografie stają się coraz bardziej "zwykłe", ale to po prostu chęć zachowania pewnej emocji i spokoju. Aczkolwiek ostatnio, myślę znowu nad jakimiś stalkerowskimi stylizacjami. Przeglądam stare i technicznie jestem już na innym poziomie, więc może czas na wyciągnięcie z szafy mojego alter ego (° ͜ʖ °)
Jak ktoś dotarł do tego momentu. Gratulacje! Bo w pisaniu to ze mnie żaden redaktor.
Stay Tuned (° ͜ʖ °)