Nikt nie kupuje już książek, czyli jak funkcjonuje przemysł wydawniczy?
ElysianW 2022 Penguin Random House chciał nabyć konkurencyjne wydawnictwo Simon & Schuster. Na drodze stanął sąd, który nie dopuścił do transakcji ze względu na prawo monopolowe. Simon & Schuster oraz Penguin Random House to dwa z pięciu wielkich wydawnictw kontrolujących rynek książek w świecie anglojęzycznym. Sam proces antymonopolowy rzucił dużo światła na to jak działają wydawnictwa, co się opłaca i dlaczego jest to trudny biznes.
Większość książek się zwyczajnie niesprzedaje i przynosi straty wydawnictwom. W 2020 tylko 268 książek sprzedało się w nakładzie przekraczającym 100 tys. kopii. Z kolei 96% książek sprzedało się w nakładzie poniżej 1000 egzemplarzy. Statystyki zebrane przez prokuratura pokazują podobny trend: 90% książek sprzedało mniej niż 2000 egzemplarz, a 50% mniej niż tuzin (12!). Trochę to przypomina startupy, bo aby zdobyć jeden bestseller wydawnictwo musi zainwestować w setki nieopłacalnych książek.
Skoro więc literatura to taki ryzykowny biznes, to jak funkcjonują wydawnictwa?
Celebryci
Okazuje się, że duże wydawnictwa uwielbiają współpracę z celebrytami. W zasadzie to oni mogą liczyć na duże wynagrodzenia od domów medialnych - zaliczki za ich książki sięgają czasem i 250 tys. $. Współpraca z celebrytami nie jest gwarancją sukcesu, zdarzają się wtopy, ale co do zasady to właśnie znane nazwisko daje solidne szanse na sprzedaż książki.
Wznowienia
Doskonały biznes to przede wszystkim wznowienia klasyków. Michael Pietsch, CEO Hachette powiedział, że stałe pozycje w ofercie wydawnictwa przynoszą im 1/3 ich rocznych przychodów - 300 mln $ rocznie. To wszystkie pozycje jakie wydawnictwo oferuje włączając w to biblię (80 mln $ rocznie), Tolkiena, Stevena Kinga. Doskonale też sprzedają się popularne książki dla dzieci.
Franczyny
Ostatnią dochodową grupą są regularnie publikujący autorzy różnorakich franczyz.
Amazon
"Wielka Piątka", bo tak określa się największe domy wydawnicze obawiają się Amazona. Z jednej strony chętnie z nim współpracują płacąc za reklamę i dostęp do platformy. Z drugiej strony obawiają się skuteczności jaką może uzyskać gigant handlu dzięki swoim danym na temat zainteresowań i gustów klientów.
Netflix dla książek
Niepokój budzą również wszelkie usługi abonamentowe dostępu do literatury. Tradycyjne wydawnictwa boją się, że gdyby ten model się upowszechnił, dużo mniej ludzi kupowałoby książki a przez to wydawnictwa zarabiałby mniej. Wg. ich danych za 80% rynku książki odpowiada 20-25% zatwardziałych czytelników. Upowszechnienie abonamentów miałaby oznaczać, że ta grupa przestanie być aż tak zyskowna.
Jest też inny aspekt - wg. domów medialnych usługi streamingu muzyki obniżyły przychody branży o 50%.
Trzeci powód do niechęci dla tego typu usług, to obawa przed uzależnieniem od gigant technologicznego który narzuci i ustawi pod siebie rynek wydawniczy.
#ksiazki #usa