Sęk w tym, że ludzie są izolowani w coraz to bardziej sterylnym świecie.
Dla nich najlepiej, jakby dziecko zostało podane, ładnie zafoliowane, wyczyszczone, najlepiej wstępnie wyperfumowane.
Więc wstępnie spytaj swojego partnera czy patroszył kiedyś rybę, to będzie dobry punkt startowy.
#samozycie
@PlastikowySmith o ile mi wiadomo, to porody kobiet praktycznie zawsze odbywały się w towarzystwie kobiet (jakieś babki, akuszerki, zakonnice w szpitalach jak ktoś bogaty to brał medyka). Mężczyźni nigdy nie byli do nich zapraszani, taka moda nastała jakieś 20 lat temu.
Byłem przy dwóch, trauma spowodowała że po dziesięciu latach zacząłem łysieć.
Co za debil to pisał
@PlastikowySmith to się ma nijak do obrabiania zwierząt. Króliki pomagałem patroszyć, nie rusza mnie to. Jednocześnie nie ma szans żebym był przy ewentualnym porodzie. Nie dlatego że zemdleję tylko dlatego, że niestety ludzka psychika jest jaka jest i jeżeli istnieje ryzyko, że obserwowanie partnerki przy połogu odbierze jej cały seksapil to po co ryzykować?
Największym współczesnym szamanizmem jest traktowanie człowieka jako istoty w pełni racjonalnej - co z gruntu rzeczy racjonalne nie jest.
Tak, dla faceta najlepiej żeby dzieciak był ogólnie obrobiony i żeby podświadomość zestawiając krew itp. z niemowlakiem nie wsunęła własnego dziecka do kategorii "coś".
Nie każdy tak ma - na Twitterze jak zwykle na pewno skala zjawiska jest zakrzywiona - ale tak nasza psyche jest skonstruowana. Jak ktoś chce podjąć takie zbędne w sumie ryzyko, jego sprawa ale na pewno próba normalizacji tego to jest zwyczajna głupota.
I najlepiej już wychowane i pracujące.
Są takie sytuacje, w trakcie których nie chciałbym oglądać swojej partnerki. Są też takie sytuacje, w trakcie których ona nie chciałaby oglądać mnie. Uważam to za bardzo zdrowe podejście.
Od natury oddalamy się od momentu kiedy zeszliśmy z drzew i nie widzę w tym niczego złego, bo między innymi po to to zrobiliśmy.
Moja miała dwa razy cesarkę, kwestia anatomiczna, a nie wyboru. Ani razu nie pozwolili mi tego oglądać.
Jedne z kolegów, który uczestniczył w klasycznym porodzie rzeczywiście źle to wspomina.
Mój mąż częściowo uczestniczył w moim porodzie, ale nie wywaliłam go tylko dlatego, że nikogo innego by przy mnie nie było. Przydzielona mi położna była ewidentnie mocno zaziębiona, z czerwonym nosem i chyba w ogóle nie powinna tej nocy być w pracy. Więc poszła spać. Skończyło się cesarką, zatem szczęśliwie nie mógł być przy finiszu. Drugi poród już w prywatnej placówce, świadomie bez męża. Ja własne porody wspominam jako wydarzenie z pogranicza, załączały mi się mocno zwierzęce instynkty i szybko wiedziałam, że nie potrzebuję nikogo, kto potrzyma mnie za rękę czy pomasuje plecy. Ludzki rozum podpowiadał tylko, że jakiś "strażnik" sytuacji jest wskazany. Zatem ja sama nie jestem zwolenniczką tzw rodzinnych porodów, ale jest to tak unikatowe wydarzenie, że rozumiem inne podejście do tematu.
Może też kwestia tego, że kobieta może nie chcieć być zdana sama na siebie w czasie porodu dlatego zależy jej na obecności partnera. Opieka okołoporodowa wygląda w Polsce jak wygląda. Jeśli trafi się kilka porodów na raz to lekarz i położne kursują między rodzącymi i jest moment gdy kobieta zostaje sama. Inna kwestia jeśli ta opieka jest zła to czasami tylko stanowczość faceta może pomóc kobiecie która nie ma siły na kłótnie z położną czy lekarzem.
Osobiście nie chciałabym żeby mój mąż uczestniczył w tej ostatniej fazie porodu. Jak ktoś tutaj dobrze napisał są sytuacje w których partnerzy nie powinni się oglądać nawzajem.
Uczestniczyłem w porodzie swojego dziecka i absolutnie nie żałuję tej decyzji. Szczęście, którego nie da się do niczego porównać.
Facetom, co nie chcą uczestniczyć w porodzie swojego dziecka, bo „boją się, że stracą pociąg do kobiety” i kobietom, co nie chcą, żeby je ich mężczyzna widział w trakcie porodu, to tylko powiem, że macie dziwne priorytety w życiu.
@Anteczek nie chce być przy porodzie swojego dziecka,
Głównie dlatego że pewnie chciał bym zamordować lekarzy przy 1 pisku bólu mojej zony
Przez setki lat faceci nie brali w tym udziału i zakładam że jakiś powód istniał
@Sweet_acc_pr0sa wiele różnych tradycji było przez setki lat, a jakoś ich już nie praktykujesz. Ja sobie nie wyobrażam, żeby nie być przy mojej żonie w jednym z najtrudniejszych dla niej momentów w życiu. Choćby po to by patrzeć lekarzom na ręce. A co do tego, że niby chciałbyś zamordować lekarzy przy pisku itd. to imho, tak facet do faceta, to głupią wymówkę sobie wymyślasz. Po to jesteś, żeby myśleć racjonalnie, bo rodząca kobieta ma to utrudnione.
@Sweet_acc_pr0sa zapewniam, że dużo więcej pisków kobieta z siebie wyda jeżeli będzie sama. Po pierwsze wsparcie psychiczne jest bardzo ważne. Po drugie odbierający poród są bardziej ostrożni mając świadka na miejscu.
@Anteczek Jest wiele kobiet, które chcą się maksymalnie skupić na sobie w czasie porodu, na tym jak oddychają czy co mówi do nich położna,a nie martwić się jeszcze o stan partnera - czy jeszcze stoi czy już może zemdlał czy padł na zwał ze stresu.
Widziałam po swoim partnerze, że poziom stresu w dniu porodu wywaliło mu po za skalę i nie chciałabym go jeszcze męczyć i targać ze sobą na salę porodową gdy zacznie się akcja.
@Veesper xD to chyba na odwrót powinno być. Wspaniały pożytek z partnera. Trzeba było sobie mężczyznę znaleźć, a nie chłopca.
Zaloguj się aby komentować