Mortadela w kosmosie - Made in Poland
hejto.plPolacy nie gęsi, też swoją "Zakazaną Planetę" mieli.
Czyli jeden z pierwszych filmów sci-fi nakręconych w PL. Może nie całkiem, bo była to kooprodukcja PRL i DDR w reżyserii Kurt'a Maetzig'a ale za to z międzynarodową obsadą i na podstawie "Astronautów" Stanisława Lema.
Przed państwem istna #mortadelawkosmosie czyli "MILCZĄCA GWIAZDA"
To jest złoty okres kolorowego i przaśniego sci-fi na świecie, więc możecie sobie wyobrazić jak wygląda taka produkcja z bloku wschodniego. Nie będę się skupiał na fabule, (bo tą można wygooglować) tylko na swoich emocjach związanych z tym filmem. Nakreślę tylko, że głównym bohaterem jest inżynier Sołtyk, dowódca międzynarodowej wyprawy na Wenus, skąd przyszedł tajemniczy sygnał od Wenusjan xD
W międzynarodowej ekipie oczywiście znalazł się min. rosjanin, chinka, niemiec, ale i było miejsce dla amerykanina. Mają nawet swojego robota (° ͜ʖ °)
Film jest naiwny. Wszystko tutaj kuleje, aktorstwo, dialogi i polski dubbing obcojęzycznych aktorów. Oczywiście z ekranu sączy się propaganda. Ale taka propaganda radzieckiego pokoju. Wiecie z takim klimatem wypuszczania gołąbków przed startem Wyścigu Pokoju. Amerykanie tylko pędzą za kasą i militarnymi osiągnięciami, A przyjaciele z bloku wschodniego, traktują wyprawę dla dobra ogółu całego świata.
Teraz najlepsze: efekty i scenografia. No i tutaj mogę powiedzieć, że widać postaranki. Oczywiście że trzeba wziąć pod uwagę czasy i hajs którym dysponowali ówcześni demoludzcy filmowcy. Ale wszystko jest w duchu mortadeli. Plastik pomalowany srebrzanką, guma, miniatury i matte painting. Ale jakoś tak dobrze się to ogląda. Jest kilka scen które moglibyśmy dzisiaj zrobić sobie sami w domu, ale biorąc pod uwagę ówczesną technikę, można przy niektórych ujęciach wypluć popcorn bo, z ust wypłynęło ciche: "Ło kurwa"
Oczywiście, że wspomniana wcześniej "Zakazana Planeta" (zresztą z Frankiem Drebinem w roli głównej) jest ambitniejsza. Nawet biorąc pod uwagę przaśność tamtych wyobrażeń człowieka o przyszłości. Ale "Milczącej gwiazdy wcale nie ogląda się tak źle. Browar, a lepiej jeszcze joint z ziomkami i zabawa przy tym crapie jest przednia (° ͜ʖ °)
Zachęcam każdego miłośnika kina B, wszelkich crapów tak złych, że aż dobrych i wspomnianej mortadeli.
Jednocześnie przypominam, że to mój drugi artykuł o starym polskim filmie SF. Pierwszy traktował również o ekranizacji Lema czyli "Test Pilota Pirxa" jeśli ktoś chce nadrobić, to poniżej link:
https://www.hejto.pl/wpis/test-pilota-pirxa-czyli-kosmiczna-superprodukcja-z-prlu
Tymczasem inżynier Sołtyk i jego załoga zapraszają na seans. Jest w całości na YT. Również wrzucam link:
https://www.youtube.com/watch?v=FjElQXe3FUg
Stay Tuned (° ͜ʖ °)