Kura to nie ptak - Polska nie jest obcym krajem

Kura to nie ptak - Polska nie jest obcym krajem

IQ
Niewątpliwie dla większości Ukraińców jest teraz łatwiej niż półtora roku temu. Aby się o tym przekonać, możesz porównać swoje uczucia wtedy i teraz. A można zwrócić uwagę, jak zmienił się stosunek do Polski i Polaków w mediach.
Polska była wówczas postrzegana jako tył, jako bezpieczne terytorium, na które można uciec/wycofać się w przypadku najgorszego rozwoju wydarzeń. Teraz dziennikarze i prezenterzy radiowi spokojnie myślą o tym, że Polakom są wybory, więc pozwalają sobie na ostre ataki na nas. Wszyscy mówimy o zablokowanym ziarnie i zapominamy o tym, kto pomaga przy dostawie prądu. Gdzie znajdują się główne węzły logistyczne, przez które sprzęt i amunicja trafiają na Ukrainę. Teraz uwaga nie jest skupiona na kobietach i dzieciach, które przeżyły, ponieważ spotkały się w humanitarny sposób za naszą zachodnią granicą. Teraz najważniejsze są główne kosiarki i poziom zastrzyków w polską gospodarkę dokonywanych przez wypłacalnych Ukraińców. W tym tempie można zgodzić się, że to Ukraińcy ratują Polaków przed kryzysem gospodarczym, a nie Polacy Ukraińców przed śmiercią.

Komentarze (1)

Balti

cd...


Mówiąc czysto po ludzku, naprawdę jesteśmy gotowi postępować z Polakami, jak zachowują się z nami Węgrzy?


Bo teraz nad ukraińskim horyzontem medialnym wyłania się perspektywa przejścia od dobrosąsiedzkich stosunków i przyjaźni do tzw. Realpolitik w jej najbardziej nikczemnych formach. Przede wszystkim chodzi o wezwania, żeby w Brukseli „porozumieć się” z Warszawą, tak jakby tam byli nasi „wpływowi przyjaciele i partnerzy”, a Polacy robili tylko to, co im wbijają kije w koła.


W tej patriotycznej gorączce społeczeństwo ukraińskie, jak to często u nas bywa, pomyliło cudze problemy z naszymi. Polacy twierdzą, że zboże z Ukrainy negatywnie wpływa na ich rynek i stan rolnictwa. Bo jest taniej i polscy rolnicy nie są w stanie wytrzymać konkurencji. Ukraińskim handlarzom zbożem zaproponowano dalszy jego transport, a ze względu na koszty transportu zboże stanie się droższe – w związku z tym handlarze i rolnicy z Ukrainy otrzymają mniejsze zyski.


I wtedy Ukraińcy jednym głosem (dzięki mediom) podchwycili hasło „Polacy blokują nasze zboże”. I w patriotycznym odruchu zaczęli wspominać stare żale, latynizację, upolitycznienie i ojca Khmela. A kiedy na przykład ukraińscy pszczelarze skarżą się na pestycydy, a mieszkańcy ukraińskich wsi na zatrucie gleby lub smród, to nie „blokują ukraińskich rolników”?


Przecież skoro wszyscy wiedzą, że w Polakach są wybory, a PiS jest przyjacielem Ukrainy, to czy nie dałoby się trochę „pobawić”? Czy potrzebna jest radykalna zmiana władzy w Warszawie? Coś jest nie tak z kwestiami bezpieczeństwa?


Szczytem argumentu jest, moim subiektywnym zdaniem, próba przedstawienia wojny Ukrainy z Rosją jako ratunku Europy przed ekspansją Moskwy. Prawdą jest, że Ukraina dała Europie i USA czas na przemyślenie swojej polityki bezpieczeństwa. Ale nie uratowała. Członkostwo w NATO i armia amerykańska uratowały Europę. Mołdawię mogli uratować Ukraińcy. Ale nie Polska. Już przemilczę, że taka retoryka może i musi być nieprzyjemna dla zwykłych Polaków, którzy wkrótce znów pójdą głosować.


Zatem ratując Europę przed „azjatycką inwazją” (jest to standardowa wymówka sowieckich podręczników historii wyjaśniających „pozostanie w tyle za Zachodem”) nie powinniśmy zapominać, że to my, a nie Polacy, wychowaliśmy w naszym kraju oligarchia surowcowa, wielowektorowość, rozbrojenie i inne czynniki, które ostatecznie uczyniły agresję atrakcyjną w oczach władz rosyjskich.


I wreszcie o ideologii i historii. To dziwna rzecz, ale na własne oczy można zobaczyć kolumny uchodźców z Ukrainy, ciepło przyjętych z Przemyśla do Szczecina. Ale nadal noś w głowie formułę o „aroganckich Polakach” i „naszym cichym raju”, która przyszła i podpaliła nie Rosjan, ale „jezuitów”. Aż dziw bierze, jak bardzo nie można wierzyć własnym oczom.


Możesz otrzymać pomoc od katolików, ile chcesz, ale pamiętaj o krzywdach wyrządzonych prawosławnym. Mieszkając w tym samym czasie w Galicji, gdzie przed likwidacją UGCC przez Stalina było, powiedzmy, niewielu ortodoksów. Można ignorować tradycje rodzinne, ale wierzyć książkom wydawnictwa „Szkoła Radziecka” o unitach.

Zaloguj się aby komentować