Chyba drugie moje "trzeźwe" wyjście do klubu w zyciu. W sensie, że bez alkoholu. Drugie, i drugi raz pojebane. Poszedłem solo, znajomi mieli swoje jakieś sprawy. Ja od rana dobry humor. Ni chuja nie będę w domu siedział. Niby jutro pięćdziesiątka ciotki, ale chciałem sobie dzisiaj też potańczyć. Poszedłem w balet. Wylapałem gdzies na jednej sali typowe latino i disco polo, na parkiecie same 30-50 lat panie oraz kilku orbitujących wkoło nich "tancerzy". Przez przypadek w drodze do kibla spotkałem starą znajomą z liceum. Trochę potańczyliśmy, powspominaliśmy stare czasy, grubiej nie poszedlem bo aktualnie działam z taką jedną ( pozdro Ewela ), conajwyzej przytulańce i drobne całusy w policzek. Mówi mi, że wynajmuje mieszkanie niedaleko , możemy się przejść, tam pogadac dalej na spokojnie. No to idziemy. Po drodze ropuch ( ona po piwko, ja dzika bo ciężko już mi się robiło). Jesteśmy u niej. Mieszkanko spoko, typowa kawalerka, ładnie pachnie w mieszkaniu ( perfumiarski nos dał o sobie znać ). Koleżanka odpala YT, jakaś nutka w tle, otwiera wino i pyta czy nie chce, mowie jej że nie dziękuję. To może blancika? Bo mi zostało trochę. Myślę sobie, kurwa, niech będzie, dawaj. Zjaralismy się fest, weszła mocniejsza smiechawa, vibe zgęstniał i w pewnym momencie pocałowałem ją. Poszliśmy mocniej w ślinę, wydawało mi się że ona oczekuje mojego dalszego kroku jednak ja się wycofałem. Powiedziałem, że jest miło, ale jutro muszę wstać wcześnie bo ugadałem się z siostrą na wspólne gender revealowe zakupy. Ona do mnie, ok, to dawaj na pożegnanie jeszcze jednego buha. Zgodziłem się. Ściągnęliśmy chmure, na yt akurat wleciało Swedish house mafia - Dont you worry child i powiem wam, że trochę mnie ogłuszyło. Koleżanka położyła mi głowę na ramieniu i odleciała. Położyłem ją powoli na kanapie na której siedzieliśmy, przykryłem kocem z łóżka i wyszedłem z mieszkania. Zastanawiałem się chwilę, czy nie zostać u niej na noc, walnąć się na łóżko obok, ale jednak wolę u siebie na chacie. Wracałem boltem do domu. Zjaranko i lekkie podjaranko zaczęło mnie puszczać i zdałem sobie sprawę, że chyba trochę odjebałem i nie powinienem jej tak całować. Z Ewelą niby dalej nic poważnego, ot ruchamy się czasami, ale trochę mi głupio bo przekroczyłem linie, której nie chciałem przekroczyć. Kurde, dałem się złamać, wiecie jak to jest jak fajna laska z wspólnym tematem zaczyna na was wchodzić. Ciężko mi się było oprzeć. Tym bardziej w takiej atmosferze. Teraz leżę w łóżku, w domu i słucham sobie różnych chil vibowych utworów zastanawiając się czy jutro/dzisiaj nie będę musiał iść sam na impreze mojej ciotki po tym jak opowiem mojej związkowej freelancerce co wczoraj/dzisiaj zaszło. A opowiem napewno, bo zawsze staram się mówić prawdę.
#gownowpis
https://youtu.be/eGHbJHTd6C0?si=gAhmv4OaIMjZVkzl