6608,67 + 2,69 + 21,1 + 2,61 6635,07
Mam lenia, więc opis ten sam co dla #sztafeta na wypoku
Wyjątkowo ciężko dzisiaj było. Start Marzanny o 11:05, gdy było już kilkanaście stopni na plusie i Słońce zaczynało konkretnie przypiekać. Wiaterek lekko powiewał - w sumie optymalnie, bo na tyle mocno by schłodzić a na tyle słabo by nie przeszkadzał. Nie zmieniało to faktu, że panował upał - na moje standardy to wręcz tropikalny xD
Ustawiłem się grzecznie za balonikami na 1:39 - bez większych nadziei, ot uznałem że jak dam radę to dam i tyle ( ͡° ͜ʖ ͡°) Wiedziałem, że na życiówkę porywać się nie będę ale nie chciałem też wykitować.
Start, na początek zające standardowo odsiały ziarno od plew lecąc poniżej 4:30 i dopiero od drugiego kilometra spokojnie szli tempem ok. 4:40. Było spoko, wyluzowałem się, zamyśliłem i jakoś na 6. kilometrze zauważyłem, że jestem 100 metrów przed balonikami. Postanowiłem się tym nie przejmować - i było spoko, aż na 13. kilometrze mnie wyprzedzili. Cóż, wszystko stracone... ale nic to, miałem lecieć to lecę. Baloniki trzymałem z 200 metrów przed sobą tak do 17. km, potem mi odjechały... ale jakoś tuż przed 20. km zobaczyłem że są jakby blisko - i jak normalnie na finiszach nie chce mi się, tak dzisiaj się zawziąłem i wrzuciłem całe paliwo do pieca. Dość powiedzieć, że na 19. km miałem tempo 5:01, na 20. już 4:38 a na ostatnich 100 metrach 4:20. Przebić 1:40 nie przebiłem, ale... się wstrzeliłem co do sekundy xD
Nigdy nie byłem tak z siebie dumny jak za ten dzisiejszy finisz (ʘ‿ʘ)
Poza tym drobny dobieg z auta na start i grażynkowy (bo z reklamówką z fantami) zdechlacki trucht z powrotem ( ͡º ͜ʖ͡º)
Aha, i chyba zgodnie z wieloletnią tradycją dystans na Marzannie nie do końca dobrze wymierzony, według wszystkich było +150-200 metrów. Nic to, liczy się zabawa
Mam lenia, więc opis ten sam co dla #sztafeta na wypoku
Wyjątkowo ciężko dzisiaj było. Start Marzanny o 11:05, gdy było już kilkanaście stopni na plusie i Słońce zaczynało konkretnie przypiekać. Wiaterek lekko powiewał - w sumie optymalnie, bo na tyle mocno by schłodzić a na tyle słabo by nie przeszkadzał. Nie zmieniało to faktu, że panował upał - na moje standardy to wręcz tropikalny xD
Ustawiłem się grzecznie za balonikami na 1:39 - bez większych nadziei, ot uznałem że jak dam radę to dam i tyle ( ͡° ͜ʖ ͡°) Wiedziałem, że na życiówkę porywać się nie będę ale nie chciałem też wykitować.
Start, na początek zające standardowo odsiały ziarno od plew lecąc poniżej 4:30 i dopiero od drugiego kilometra spokojnie szli tempem ok. 4:40. Było spoko, wyluzowałem się, zamyśliłem i jakoś na 6. kilometrze zauważyłem, że jestem 100 metrów przed balonikami. Postanowiłem się tym nie przejmować - i było spoko, aż na 13. kilometrze mnie wyprzedzili. Cóż, wszystko stracone... ale nic to, miałem lecieć to lecę. Baloniki trzymałem z 200 metrów przed sobą tak do 17. km, potem mi odjechały... ale jakoś tuż przed 20. km zobaczyłem że są jakby blisko - i jak normalnie na finiszach nie chce mi się, tak dzisiaj się zawziąłem i wrzuciłem całe paliwo do pieca. Dość powiedzieć, że na 19. km miałem tempo 5:01, na 20. już 4:38 a na ostatnich 100 metrach 4:20. Przebić 1:40 nie przebiłem, ale... się wstrzeliłem co do sekundy xD
Nigdy nie byłem tak z siebie dumny jak za ten dzisiejszy finisz (ʘ‿ʘ)
Poza tym drobny dobieg z auta na start i grażynkowy (bo z reklamówką z fantami) zdechlacki trucht z powrotem ( ͡º ͜ʖ͡º)
Aha, i chyba zgodnie z wieloletnią tradycją dystans na Marzannie nie do końca dobrze wymierzony, według wszystkich było +150-200 metrów. Nic to, liczy się zabawa
wykresy coś tam pokażą
@enron Gratki
Piękna robota, sam 10k zrobiłem w 5:04/km i dla mnie to rekord, szacuneczek
Gratki Pan @enron ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Zaloguj się aby komentować