13 229,26 + 23,05 = 13 252,31
Uff jak gorąco! I leniwie!
Tak, znowu mnie dorwał leń. Obudziłem się o 4:38, rzuciłem okiem za okno i stwierdziłem że wracam do łóżka. Niby na chwilę, ale chwilka się zamieniła w grubo ponad godzinę, co poskutkowało ekstremalnie późnym startem o 6:50
Lenistwo zostało przykładnie ukarane. Na starcie było już 15°C, Słońce wysoko na niebie - a z każdą minutą robiło się goręcej. Oczywiście tradycyjnie nic nie wziąłem - i już po 10 km lekko żałowałem, że nie zgarnąłem wychodząc jakiejś butelczyny z wodą. Ale nic to, biegło się fajnie, niespodziewanie silny wiatr bardzo przyjemnie chłodził a po drodze było w sumie całkiem sporo zacienionych miejsc
I byłoby idealnie, gdyby ten wredny garmin się nie zwiesił - ot tak pokazał trójkącik i tyle. Próbując go zresetować zmarnowałem sporo czasu, w końcu nagle jakby nigdy nic wyświetlił zapauzowaną aktywność - dałem kontynuację i poleciałem dalej. Ale byłem już na tyle wybity z rytmu, że zrezygnowałem z dociągnięcia do planowanych 25 km i pobiegłem najkrótszą trasą do domu. Końcowe podbiegi ukradły trochę ze średniej, ale w miarę rozsądnie wyszło. Nic to - nadrobi się innym razem, może jak będę miał mniej lenia.
Miłej niedzieli!
#sztafeta
Uff jak gorąco! I leniwie!
Tak, znowu mnie dorwał leń. Obudziłem się o 4:38, rzuciłem okiem za okno i stwierdziłem że wracam do łóżka. Niby na chwilę, ale chwilka się zamieniła w grubo ponad godzinę, co poskutkowało ekstremalnie późnym startem o 6:50
Lenistwo zostało przykładnie ukarane. Na starcie było już 15°C, Słońce wysoko na niebie - a z każdą minutą robiło się goręcej. Oczywiście tradycyjnie nic nie wziąłem - i już po 10 km lekko żałowałem, że nie zgarnąłem wychodząc jakiejś butelczyny z wodą. Ale nic to, biegło się fajnie, niespodziewanie silny wiatr bardzo przyjemnie chłodził a po drodze było w sumie całkiem sporo zacienionych miejsc
I byłoby idealnie, gdyby ten wredny garmin się nie zwiesił - ot tak pokazał trójkącik i tyle. Próbując go zresetować zmarnowałem sporo czasu, w końcu nagle jakby nigdy nic wyświetlił zapauzowaną aktywność - dałem kontynuację i poleciałem dalej. Ale byłem już na tyle wybity z rytmu, że zrezygnowałem z dociągnięcia do planowanych 25 km i pobiegłem najkrótszą trasą do domu. Końcowe podbiegi ukradły trochę ze średniej, ale w miarę rozsądnie wyszło. Nic to - nadrobi się innym razem, może jak będę miał mniej lenia.
Miłej niedzieli!
#sztafeta
Dlatego lubię w garminie Garmin pay. Czasami jak zabiorę za mało wody a słońce praży to można szybko zahaczyć o sklep, kupić mała butelkę i biec dalej
Zaloguj się aby komentować