Zdjęcie w tle
Wrzoo

Wrzoo

Gruba ryba
  • 543wpisy
  • 5274komentarzy
Wrzoo userbar

Czytam na #bookmeter, piszę w kawiarence #zafirewallem, o wodzie przypominam w #codziennepiciu

Jakiś ten sonet #diriposta nie wiem, jaki, ale dobrze się bawiłam przy pisaniu go.

Aneta

Nie zaimponujesz mi swoim omletem
I choćbyś egzamin u mamusi zdał
Wiedz, że by zdobyć taką kobietę
Trzeba się wysilić. Poprzedni zwiał.

Musisz mi kupić różową betę!
Nie jakiegoś gruza, co woził miał!
Do butików mnie, swą boską Anetę,
Będziesz co tydzień bez wyjątku brał.

Wszak ja samym swym cudownym istnieniem
Przyspieszam w twoich żyłach krążenie...
Powinieneś na rękach mnie za to nieść!

Chwila, czekaj! Skąd te zaśmiewy?
Dlaczego? Jak to? No, weźże się streść!
...To może choć puść mi jakieś przelewy?

#poezja #tworczoscwlasna w kawiarni #zafirewallem w ramach #nasonety
Wrzoo userbar

Zaloguj się aby komentować

Kontrola nawodnienia

Dzień dobry w wyborczą niedzielę! Dziś oprócz #codziennepiciu zachęcam do pójścia i zagłosowania

Co tam dobrego dzisiaj wypiliście? Jest miejsce na jeszcze jedną szklaneczkę wody?

Ja wybieram się na szlak, więc obowiązkowo zaraz spakuję butelkę wody. Raz jeden człowiek zapomniał i nauczył się na całe życie, że wędrówka = picie

#kontrolanawodnienia #przypomnienie #woda #odwodnienie
Wrzoo userbar
363cdd55-eb12-41f7-9d04-79e406be4bef

Zaloguj się aby komentować

Kontrola nawodnienia

Pobudka o 7:20 w sobotę, śniadanko, poranne ćwiczenia, drugie śniadanko... I chciałby sobie człowiek odpocząć, ale nie bez dopilnowania dzisiejszego #codziennepiciu !

To co już u Was wypite? A może jest jeszcze miejsce na szklaneczkę wody?

#przypomnienie #kontrolanawodnienia #picie #woda
Wrzoo userbar
38997cd0-1fa0-4825-b5a5-ce886b98af53

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Przyszedł piątek, i czas na podsumowanie XXVII edycji naszego radosnego konkursu twórczości #nasonety - czyli #podsumowanienasonety , żeby tagi się zgadzały!

Tę edycję uświetniło swoim zaangażowaniem grono Trojga Wspaniałych (i Wasza tymczasowa gospodyni na doczepkę).

Sonety, które wzięły udział w kolejności jak leciały:

1. "Wiersz o kozach" autorstwa @moll
2. "Nie lubię zimy. A kiedyś lubiłem." autorstwa @George_Stark
3. "#naopowiesci" autorstwa @splash545
4. "Ptaki, co obudziły z rana" autorstwa @Wrzoo

W tej edycji @moll rozłożyła nas totalnie na łopatki. I piorunowo, i tematycznie, i umiejętnie. myślę, że wszyscy zgodnie przyznamy, że na wiersz o kozach czekała cała Kawiarenka #zafirewallem Zasłużyła więc w pełni na tytuł zwyciężczyni. Gratuluję wygranej!

*** 

A że wszyscy lubimy nagrody dodatkowe, nie zabranie i ich:

Diamentowy Potykacz (reklamowy)
wędruje do @splash545 w nagrodę za meta-wiersz, w którym umiejętnie zastosował prawa poezji, by rozreklamować swój konkurencyjny konkurs ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Platynowy Grzejnik (już wstępnie nagrzany)
trafia w ręce @George_Stark , by grzał go zimą, której już nie lubi (a kiedyś lubił). Może polubi znowu. Zima jest fajna.

Złoty Róg (koziej obfitości)
dla @moll , żeby miała czym się bronić, gdyby jakaś koza chciała zrobić jej bodź-bodź (i aby nie ostał jej się ino sznur).

Gumowe Zatyczki (do uszu)
dla mnie samej, bo te ptaki codziennie drą japki. A jak nie ptaki, to robotnicy z dwóch remontów w kamienicy.

***

Dziękuję za udział, i za to, że dzięki Wam mogłam trochę dłużej pożyć zeszłotygodniowym wyjazdem!
Wrzoo userbar
c26fab89-2029-4a3c-8608-0494b09f3b08
CzosnkowySmok

Apka srapka. Nie zawołało (╯°□°)╯︵ ┻━┻

@hejto

splash545

Taaak @moll najlepsza! Chwała jej i obowiązki!! xd

A tak swoją drogą to 4 wiersze, no, no. Ostatnio same rekordy idą w jak najmniejszej ilości uczestników i najmniejszej ilości sonetów 😜

moll

I się wtopiłam xD ale grafika cudo!


Wieczorem wrzucę coś ładnego, chwilowo muszę zażegnać kryzys odkurzaczowy

Zaloguj się aby komentować

Kontrola nawodnienia

Co to była za noc! Aktualizacja aplikacji, uwolnione osiągnięcia...
...ale nic z tego nie jest tak fajne, jak wypicie szklanki picia w ramach #codziennepiciu , prawda?

No, to co tam dzisiaj na szklanie?

#picie #przypomnienie #kontrolanawodnienia #woda
Wrzoo userbar
294644e6-adad-4ae6-aa8c-3b3042e47b2d
sireplama

@Wrzoo powinni Ci jakieś osiągnięcie związane z wodą zrobić xD @hejto ! Sprawa jest!

m-q

@Wrzoo melduję, że poranna kawka wypita, zaraz po kreatynce

conradowl

Jedna kawa, druga w toku. Woda przy łóżku musi zostać znowu wymieniona, bo pusta ale to po pracy.

Pada, a nie wziąłem kurtki, więc przez parę minut coś wsiąknie gratisowo.

Zaloguj się aby komentować

Kontrola nawodnienia

Zbliżają się wybory, więc w ramach mojej kampanii zachęcam Was, abyście wybrali szklankę wody na swoje #codziennepiciu

Co u Was na szklanie? Jakie fajne pićka już wypite?

#przypomnienie #kontrolanawodnienia #odwodnienie #woda
Wrzoo userbar
0b61971f-6ddc-4940-bf4a-7091ad962b0c
DziwnaSowa

@Wrzoo mam przeczucie, że ten kontent mi się nie znudzi. XD

camonday

Już 5. 2x zwykła woda i 3x woda z zamrożonym arbuzem i miętą (czyli moja lemoniada arbuzową)

GSX-R750

@Wrzoo 4,4 litra już dziś przyjęte: kawa, izotonik, woda, mleko

Zaloguj się aby komentować

@DiscoKhan nam się gdzieś zgubił, ale wraz ze @splash545 przybywamy z odsieczą!

Dzisiejsze rozporządzenie brzmi następująco:

rymy: boże - noże - butelka - wielka

temat: lata 90.

Przyjemnej zabawy!

***

Skrócone zasady:

Układamy cztery wersy, lub wielokrotność jeśli ktoś ma ochotę.
Każdy wers musi kończyć słowem zadanym przez OPa dokładnie w tej kolejności, która jest we wpisie.
Rymowanka powinna, przynajmniej luźno, nawiązywać do tematu zadanego przez OPa.
Zwycięża osoba, która kolejnego dnia do godziny 20 zdobędzie najwięcej piorunów.
W nagrodę wymyśla nowe zadanie czyli temat oraz rymy i publikuje do godz 21 nowy wpis.

#naczteryrymy #tworczoscwlasna  #poezja  w kawiarence #zafirewallem
Wrzoo userbar
Cybulion

Na ścianie wisisz boże,

W kuchni z pewexu noże,

Czy to twoja butelka,

Czy rodziny krzywdy wielka.

mahoney

Gdzie masz rozum? O mój Boże.

Przynosić na strzelaninę noże...

Podwórkowym trofeum jest Ptysia butelka,

a z bitwy wygranej radość wielka.

jakibytulogin

Tamte lata, młodość, boże!

W TV Mango Nikkei noże.

Ze sklepu Frugo butelka

I paczka Chio Chips wielka.

Zaloguj się aby komentować

Dorzucę jeszcze swój pozakonkursowy sonecik w ramach #nasonety .

Ptaki, co obudziły z rana

Jeszcze niedawno jeździłam na płozach
W ciszy śniegu ulica znikała
Dym szeptał, "tul mnie, kominie"

Przemknął w myślach kuligu pościg
I choć marzły mi mięśnie i kości
Liczyłam, że to nie przeminie

Starcza mi ciepło pocieranych dłoni
I głos twój wciąż rozbawiony
Że nosy nam zaczerwieniło
Jakbyśmy wciągali butapren

Lecz słychać już szum w kłosach ziaren
Spójrz, słońce! Lato przybyło!
Obwieszcza je balet srok
Będą tańczyć, aż zapadnie zmrok

#zafirewallem #tworczoscwlasna #poezja
Wrzoo userbar
CzosnkowySmok

@Wrzoo jeżu, ile tu sie dzieje w kilka wersów

Gdzie ty mieszkasz? W Karkonoszach? Płozami zamiatać ulice

Zazdraszczam talentu.

splash545

@Wrzoo

Że nosy nam zaczerwieniło

Jakbyśmy wciągali butapren

Rozwaliło mnie to xd


Ale, ale czemu sonet pozakonkursowy hmm?

George_Stark

@Wrzoo


A mnie się najbardziej to podoba:


Dym szeptał, "tul mnie, kominie"

Zaloguj się aby komentować

Kontrola nawodnienia

Wiewiórki i bobry, dzień dobry, dzień dobry! Zapraszam na #codziennepiciu , w którym dbamy o swoje nawodnienie.

U mnie już kawusia, herbatka i prawie litr wody. Żeby tylko nie trzeba było co chwilę chodzić za potrzebą (づ•﹏•)づ

#picie #odwodnienie #kontrolanawodnienia #przypomnienie
Wrzoo userbar
17b4bb10-47b8-4406-a9b4-ea21e4fc1071
Papa_gregorio

@Wrzoo Hej, też lubię to przywitanie! Ale tylko 2 kawy i 2 małe soczki dziś od rana

camonday

Szklanka filtrowanej wody, kubek herbaty, i jeszcze jestem w trakcie obalania 0,75 wody butelkowanej. W domu zrobię więcej herbaty, wypiję lemoniadę z arbuzem i kawę. Dziś jest upalnie a ja pojechałam na uczelnię w czarnym kolorze i z bluzą 🥴🫠

Nimaskalisto

@Wrzoo 2 kawki, 2 szklanki wody i litr soku pomidorowego

Zaloguj się aby komentować

Kontrola nawodnienia 💧

Niby dzisiaj trochę chłodniej, ale odwodnić dalej się można. Pora zatem na #codziennepiciu 💛

Kto ile piciu już wypił? Proszę się pochwalić! Wypiję łyczek wody za zdrowie każdego!

#woda #kontrolanawodnienia #odwodnienie #przypomnienie
Wrzoo userbar
8482a1f7-f02c-4b07-ab84-ebe4aa3309e6
Papa_gregorio

@Wrzoo u mnie gorąco, ale klima działa, 3 szklanki wody i jedna kawa póki co

Rmbajlo

@Wrzoo Wale z gwinta staropolanke 800. Reprezentacja Polski w piłkę nożną może być ze mnie dumna.

conradowl

Od rana standardowe dwie kawy (rozpuszczalne, z mlekiem, bez cukru) i trochę wody w pracy. Plus woda przy łóżku po przebudzeniu. Mniej więcej półtorej litra już.

Zaloguj się aby komentować

Czytam sobie pozostałe opowiadania z konkursu #naopowiesci , i myślę sobie: "co oni wszyscy tak poszli w sci-fi? Innych gatunków nie ma?". I siedzę sobie dumna ze swojej bajki, a tu bęc. Sci-fi było opisane jako temat opowiadań.
No i już miałam olać, ale jako że @splash545 napisał, że gatunek ten wybrał specjalnie dla mnie (!), to nie mogłam tego tak zostawić. Przed Wami opowieść dodatkowa, o... a zresztą, co ja będę spoilować?

***

Malinois

Od siedmiu miesięcy prowadzę międzyplanetarny salon groomerski “Spejs-pies”, który przejęłam w spadku po babci, która wybrała się na Sigmę-87 na emeryturę. Tak, to babcia wymyśliła tę nazwę. Tak to jest, jak masz 370 lat i kompletny brak inwencji twórczej, bo urodziłaś się jeszcze na Ziemi. 

Mój salon, jak i cała planeta Gierek-3, mieści się na uboczu galaktyki PRL-59. Ot, małokosmiczkowa planeta, jakich wiele. Kiedyś uprawiana była na niej śluzokukurydza, ale skały okazały się tak słabe, że zbiorów nie wystarczało nawet na paszę dla hodowanych tu turkuciów. Z racji rozpadu zakładów rolniczych, planeta postawiła na usługi. Problem w tym, że w tej części kosmosu nie ma aż tak wielu chętnych, by wydawać na nie pieniądze.

A jednak jakimś cudem babcia zdążyła przez niecałe 200 lat zbudować sobie solidną bazę klientów, którą przejęłam po niej z całym majdanem. Właściwie, to ta baza klientów stanowi główną część majdanu. 
Jest na przykład Żaneta Bhrtke, żona wpływowego spedytora kosmicznego, która przychodzi tu ze swoim pundlem. Samo cięcie bez mycia, pazury i brak perfum (przynosi swoje). Pundel również przy okazji ma podcinane pazury oraz preferuje swoje perfumy.
Mamy też poczciwego Weredeleneke, który opiekuje się Janem. Weredeleneke, zmęczony pracą opiekuna, często opowiada nam podczas mycia uszu, że rola psa pomocnika nie jest dla niego. Inżynierowie przygotowali go do roli konserwatora zabytkowych hydrantów, ale inny suczysyn z jego miotu znał wojewodę z Andromedy, i ta lukratywna fucha przepadła. 
Pani Wiesława natomiast nieustannie przychodzi ze swoją poppugą o wdzięcznym imieniu AAAAAAAAAAA, której chciałaby zrobić trwałą. Nieustannie jej odmawiam, kierując się maksymą babci: “Poppugi AAAAAAAAAAA trwała to jedna wielka chała”. W końcu jej imię nie wzięło się znikąd.

I tak codziennie, od rana do zachodu trzeciego słońca, interes się kręci. Widzę też to, co sprawiało, że babcia tak długo zwlekała z przejściem na emeryturę - radość zwierzęcia po wykonanej metamorfozie oraz zachwyt właściciela, gdy widzi szczęśliwego pupila… Nie można tego z niczym porównać. To jest coś, co odkryłam dopiero po przejęciu rodzinnego biznesu.

Był piątek, godzina 45 po południu. 45 minut do zamknięcia i żadnych umówionych wizyt, żyć nie umierać. W końcu znalazłam czas, by wykonać inwentaryzację!
Zdążyłam tylko pochwycić długopis, gdy nagle rozbrzmiał się dzwonek u drzwi wejściowych. Wychyliłam się zza zaplecza i zobaczyłam nieznajomego, stojącego przed drzwiami wejściowymi w towarzystwie… owczarka malinois.
Być może nie jesteście za bardzo zorientowani w świecie kosmokynologii, ale nigdy w życiu nie widziałam prawdziwego malinois. Nazywane też belgijskimi, te psy wymarły jakieś 400 lat temu. Czytałam o nich wyłącznie w książkach od babci, gdy przygotowywałam się do egzaminu z groomingu psów wojskowych. 
Stanęłam jak wryta. Czy to mi się śni? Przecież te psy jako zwierzęta domowe… nie powinny istnieć. Ich hodowla została zakazana Traktatem z Zerga, gdyż - podobnie jak inne ziemskie rasy - wymagały zbyt dużych nakładów pracy i wysiłku opiekunów do zachowania ich dobrostanu psychicznego i fizycznego. Z uwagi na ludzkie lenistwo dochodziło jednak do ogromnych nadużyć i cierpienia zwierząt przez poświęcanie im niewystarczającej uwagi, o którym opowiadały na parlamentarnych słuchaniach. Historie o zrzucaniu z łóżek, racjonowaniu przysmaków czy żywieniu suchą karmą mroziły krew w żyłach. Dzięki nowemu prawu psy uzyskały status istot rozumnych równych człowiekowi i mogłe samodzielnie decydować o swoim losie - bez poniżającej smyczy u szyi. Te, które przetrwały, nie chciały przedłużać swojego życia medycznie, więc z czasem ich populacja malała… aż doszła do zera. Nie udałoby nam się w porę przerwać tego okrucieństwa, gdyby nie dokonania Iwana Pawłowa XVIII w dziedzinie translatoryki zwierzęcej. 

Opiekun psa musiał zauważyć moją konsternację, gdy odezwał się cichym głosem:
- Tak, to belgijski.
Zamknęłam usta (o których właśnie zorientowałam się, że były cały czas otwarte), przygładziłam fartuch i przyjęłam najbardziej profesjonalną pozę, jaką mogłam.
- Piękny pies. Czy ma wszczepiony translator? - zapytałam, przypomniawszy sobie, że na niektórych planetach przed całkowitym zakazem hodowli wszczepiano psom auto-tłumacze, by mogły szybciej uzyskać niezależność i walczyć o swoje prawa stadnie.
- Nie - powiedział zimno opiekun. - Nie ma w sobie takiej elektroniki.
- Rozumiem - pokiwałam głową, próbując zamaskować rosnący niepokój. 
Brak tłumacza był niepokojący. Jeśli pies pochodzi z nielegalnej hodowli albo - co gorsza - ten człowiek sztucznie przedłuża mu życie bez zgody zwierzęcia, będę musiała niezwłocznie powiadomić Galaktyczny Inspektorat Kosmoweterynarii. A co, jeśli przenosi jakieś antyczne choroby? I TERAZ JEST W MOIM SALONIKU?! Poczułam, że serce zaczyna mi walić. Trzeba działać.
- To… jak mogę państwu pomóc? - zapytałam z lekko drżącym głosem, za co ofuknęłam się w myślach. Muszę zatrzymać tego psa do przyjazdu GIKu, choćby nie wiem, co. Ten człowiek nie może nabrać żadnych podejrzeń!
- Pies potrzebuje czyszczenia kamienia na zębach. Da radę jeszcze dzisiaj? Widziałem w Asternecie, że jest pani jeszcze chwilę otwarta.
- Naturalnie! - pokiwałam głową, może nieco za szybko. - Biorę się do roboty. Proszę zostawić mi psa, i wrócić za 45 minut.
- Nie mogę tu zostać? - nieznajomy zrobił krzywą minę.
- Niestety, nie mamy poczekalni. Proszę przejść się na spacer. Nasza planeta oferuje… yyy… hmm… na poczcie może pan kupić krzyżówki.
Właściciel jeszcze chwilę na mnie patrzył, po czym wręczył mi smycz, obrócił się na pięcie i wyszedł. 

Gdy tylko zniknął za rogiem budynku, odpięłam smycz psa i uwolniłam go z obroży. Z tego wszystkiego nie zapytałam nawet o jego imię! Nie było też adresówki… 
- Nie byłam przygotowana na przyjęcie gościa z antycznych czasów, więc obawiam się, że nie mam na miejscu tłumacza - powiedziałam, patrząc psu w oczy. 
Przyglądał mi się, i po chwili zwiesił głowę. Myślałam, że się zasmucił, ale zaczął wąchać podłogę.
- Tak, przed tobą była tu kosmotka Margrabini Von Kotte, jej zapach jest trudny do usunięcia chemią. Miała być ostatnia, po niej planowałam czyszczenie promieniowe. Wytrzymasz?
Pies znów zerknął na mnie, nic nie mówiąc. 
Przypomniałam sobie, że powinnam zadzwonić do GIKu. Jednym ruchem gałki ocznej wybrałam numer i czekałam, aż ktoś po drugiej stronie odbierze.

- Galaktyczny Inspektorat Kosmoweterynarii, Jadwiga XzZYt, słucham.
- Dzień dobry! Jagna II Wiklinowska z tej strony, salonik “Spejs-pies” z planety Gierek-3…
- Tak, wiem, mam pani dane przed oczyma. Po co dzwoni?
- Bo wie pani, do salonu przyprowadzono mi psa.
- Nie rozumiem.
- No psa, żywą istotę. Psa z Ziemi.
- Ale ich hodowla została zakazana.
- No wiem. 
- One wymarły.
- No wiem.
- Nie rozumiem.
- Jakiś nieznany mi klient przybył do mojego saloniku, trzymając psa na smyczy i poprosił o to, bym mu wyczyściła zęby.

Po drugiej stronie słuchawki zaległa cisza. Poczekałam jeszcze pięć sekund, i z niepewnością zapytałam:

- ...Halo?
- Pani poczeka - odezwała się ta sama kobieta.

Po chwili oczekiwania, na linii usłyszałam męski głos:

- Pani Jagno, jedziemy do pani. Ale nasz oddział dotrze dopiero jutro rano. Proszę zrobić wszystko, by pies został z panią. Proszę go nie oddawać temu człowiekowi. I najważniejsze - proszę koniecznie wyczyścić mu zęby. TO BARDZO WAŻNE. Rozumie pani?

Zaniemówiłam, ale potwierdziłam, że przyjęłam instrukcje. 

Trochę nie byłam gotowa na tę akcję. Nie dotarła do mnie jeszcze w pełni waga słów mężczyzny z infolinii GIK, ale wiedziałam, że muszę zabrać się za kamień psa. A to jest coś, co umiem robić najlepiej. 
Uklęknęłam przed owczarkiem i powoli, acz pewną ręką pogłaskałam go po policzku. Otworzył pysk i zaczął lekko ziajać.

- Wiem, że jest ci źle, że nie możesz mi powiedzieć, co myślisz. Ale zrobię, co w mojej mocy, żeby ci pomóc. Dobra?

Pies przekrzywił głowę, słuchając moich słów. Uśmiechnęłam się.

- Jak to się mówiło w tamtych czasach? Dobry pies?

Natychmiast zobaczyłam, że jego ogon zaczął się ruszać na prawo i lewo. To chyba znaczyło, że jest zadowolony. Pełna nadziei wzięłam skaler i, upewniwszy się, że psu jest wygodnie i komfortowo, zabrałam się do pracy.

***

Minęło jakieś 20 minut, gdy skończyłam. Przetarłam jeszcze dziąsła łagodzącym płynem, wyjęłam lusterko i pokazałam owczarkowi efekt końcowy. Wydawał się być zadowolony, bo znów zamerdał ogonem. Pogłaskałam go po głowie, a on dotknął mojego nadgarstka zimnym nosem.

- No, to najprostsza część z głowy. Teraz musimy wykombinować, co dalej.

Wiedziałam, że klient nie będzie wiecznie wybierał krzyżówek na poczcie i w końcu wróci po psa. A ja muszę jakoś go przetrzymać do następnego dnia!
Pomyślałam, że najprostsze będzie najbardziej przypałowe rozwiązanie. Zabiorę owczarka do swojego domu, a na drzwiach zostawię e-notkę, że musiałam wcześniej wyjść, i że zapraszam po odbiór niepodjętych pupili na następny dzień. Może tajemniczy klient się nie zorientuje, że coś tu śmierdzi…
Spojrzałam jeszcze raz na smycz i obrożę, a potem na psa, i pokręciłam głową. 

- Nie, mój drogi towarzyszu niedoli. Tak się nie godzi. Jesteś panem łąk i lasów, a ja miałabym cię ograniczać? Będziesz iść obok mnie. W naszej miejscowości i tak nie ma za wielu ludzi, a tym bardziej takich, którzy widzieliby kiedykolwiek owczarka malinois. Nikt się nie zorientuje. W razie czego, jesteś moim niemówiącym kuzynem z Gomułki-12. Oni tam wszyscy są trochę… hm… nietypowi, więc historyjka będzie wiarygodna.

Owczarek szczeknął radośnie, obwieszczając, że zrozumiał. Pierwszy raz słyszałam szczek psa. Ależ te istoty były głośne! I pomyśleć, że ludzie więzili je w mikromieszkaniach…

***

Powoli zapadał zmrok. Trzecie słońce zaszło, a my szliśmy wzdłuż szosy powietrznej do mojego domu. Idąc, podskakiwałam sobie jak zwykle. Kątem oka zobaczyłam, że pies zerka na mnie i też lekko podskakuje. Uśmiechnęłam się do niego.

- A może jesteś głodny? Mam smaczki z korkoni, chcesz?

Owczarek znów szczeknął i usiadł, wbijając we mnie wzrok. Zobaczyłam, że z pyszczka powoli skapuje mu ślinka.

- Tak od razu po zabiegu czyszczenia nie powinno się dawać psom jeść, no ale… chyba nie zaszkodzi, nie? 

Wyciągnęłam rękę ze smaczkiem, przypominając sobie retrofilmy szkoleniowe. Owczarek natychmiast podszedł do mojej dłoni i jednym delikatnym ruchem schwycił przysmak, drugim ruchem podrzucił go do góry, a trzecim - złapał i zaczął gryźć, zadowolony z siebie.

- Brawo, dobry pies! - zawołałam, a mój towarzysz zaczął merdać ogonem, zmrużywszy oczy. 

Poczułam rosnącą we mnie radość, że udało mi się spełnić jego podstawowe potrzeby życiowe. Potrzebuje wciąż dużo więcej, ale trzeba się cieszyć z małych sukcesów.
Szliśmy dalej. Skręciliśmy już w lewo, kierując się ku mojemu domowi, lecz pies przystanął i postawił uszy. Obejrzał się za siebie, a wraz z nim ja.
Na ścieżce za nami stał nieznajomy opiekun owczarka.
Ciarki przeszły mi po plecach. Jak on nas znalazł?

- GPS - powiedział człowiek, jakby czytając w moich myślach. - Chciałaś ukraść mi psa?
- To nie jest pana pies. On jest sam sobie psem! - wycedziłam, stając przed owczarkiem i zasłaniając go swoim ciałem. - Nie ma pan prawa go przetrzymywać jak niewolnika!
- Nie mam prawa? A kim ty jesteś, żeby mi mówić, co mogę, a czego nie?!

Zagotowało się we mnie. Ten typ ma jeszcze czelność się wykłócać!

- GIK już tu jedzie! - krzyknęłam, mając nadzieję, że uwierzy w mój blef. - Jeśli natychmiast pan nie odejdzie, to pana złapią! A oni nie znają litości dla psiemiężycieli!
- TO JEST MÓJ PIES! - ryknął obcy i zaczął iść w naszą stronę.

Spojrzałam na owczarka, a on na mnie. Coś błysnęło w jego oku. Podniosłam głowę i wystawiłam ręce, gotowa bronić psa całym ciałem… ale on natychmiast przeszedł mi między nogami i stanął, szeroko rozstawiając łapy i wbijając wzrok w nieznajomego. 
Nie wiedziałam, co się dzieje. Czy on… chce mnie obronić? Przecież nawet mnie nie zna! 
Już miałam wyciągnąć rękę, by z powrotem zaciągnąć go za siebie, gdy rozległo się ciche pikanie.
Pikanie dochodziło z owczarka.
Pikanie dochodziło z owczarka…?
Facet przede mną zamarł w pół kroku. Jego twarz pobladła.

- Nie… nie. On miał być dezaktywowany…

Owczarek zaczął lekko drzeć. Po chwili jego plecy się otworzyły, rozchylając metalowe drzwiczki na boki. Pikanie stało się głośniejsze.
Z otworu w plecach wysunął się karabin BFG9000 realnych rozmiarów, wycelowany prosto w nieznajomego. Szczęka mi opadła.
Pies przyjął jeszcze stabilniejszą pozycję, machnął ogonem w lewo i w prawo, i… rozpętało się piekło.

Z człowieka, który jeszcze przed chwilą nam groził, został czerwony glut na ścieżce. Broń plazmowa zmieniła go w kisiel, z którego nie udałoby się go nawet zrekonstruować. Zorientowałam się, że w tym całym szaleństwie upadłam na ziemię i tępo wpatrywałam się w psa.
Karabin zsunął się do wnętrza zwierzaka, drzwiczki na plecach się zasunęły. Pies odwrócił się w moją stronę i podbiegł z radością, z rozdziawionym pyskiem i radosnym szczekaniem oznajmił mi, jaki jest z siebie dumny. Zdezorientowana, zaczęłam go głaskać, a on - lizać mnie po twarzy. 

- D...ddobry pies… - wydukałam i zaczęłam drapać owczarka za uszkami.

#tworczoscwlasna #proza #zafirewallem
Wrzoo userbar
2b4dc7b2-c78a-4d85-956a-e5094facb4dc
splash545

@Wrzoo Jak ja się cieszę, że Ci się głupio zrobiło i zdecydowałaś się napisać dodatkowe opowiadanie bo jestem zachwycony!

Podobało mi się wszystko. Uśmiałem się przy początkowym opisie salonu i klientów.

Doceniam ogólną koncepcję z psami mającymi prawa na równi z ludźmi.

Umiejętnie pociągnęłaś tę historię, że ciągle chciałem się dowiedzieć co za chwilę się stanie i jak to wszystko się skończy, a skończyło się w sposób bardzo satysfakcjonujący xd

Było też sporo tekstów zapadających w pamięć a najbardziej kisłem chyba z tego:

- To nie jest pana pies. On jest sam sobie psem! 

I powiązanego z nim psiemiężycielem xd

No mega opowiadanie

splash545

@Wrzoo aaa jeszcze jedna rzecz nie daje mi spokoju. Czemu naciskali na to, żeby wyczyścić psu zęby? Czyżby miało to jakieś powiązanie z końcówką opowiadania i odpowiadało to za aktywizację psiego potencjału? Czy to o coś zupełnie innego chodziło?

George_Stark

planeta Gierek-3


Tym mnie kupiłaś.


od rana do zachodu trzeciego słońca


A takie szczegóły to jest coś absolutnie fantastycznego! Umi Pani pisać!

Zaloguj się aby komentować

Pomysł na opowiadanie do konkursu #naopowiesci , a w zasadzie na bajkę, przyszedł mi dwa dni temu, gdy o 6:00 rano próbowałam z powrotem zasnąć. Napisałam ją z myślą o dużych i małych, więc a nuż nada się na wieczorną czytankę dla Waszych pociech. Tylko końcówkę trzebaby było wyrzucić - ale bez spoilerów

***

To, co utracone

Za siedmioma lasami, za siedmioma morzami, w krainie, w której ludzie witali się, pocierając się nosami, żyła-była piękna, lecz surowa królowa. Rządziła ona tymi stronami od kilku lat, od śmierci swojego męża i córeczki. Wszyscy poddani szanowali królową, lecz odczuwali lęk, gdy musieli przed nią stanąć. Królowa świdrowała każdego swoimi lodowatymi oczami i nie znosiła użalania się nad sobą. Gdy któryś z petentów zaczynał ronić łzy nad swym losem, natychmiast fukała ze złości i ostentacyjnie poprawiała pelerynę.

Poddani próbowali udobruchać królową podarunkami. Przynosili kosze zbieranych w pocie czoła owoców, przyprowadzali najlepsze krowy, kładli przed nią udziergane swetry i wyrzeźbione z drewna ptaszki… Królowa machała na te wszystkie dary ręką.

Pewnego dnia do pałacu przybył kupiec, wioząc za sobą wielką skrzynię, przykrytą burgundowym atłasem. Podniosła się ona nieco na swoim tronie i wbiła lodowate oczy w kupca.
- Czego tu szukasz, handlarzu?, - przemówiła cichym, acz stanowczym głosem królowa. 
- Witaj, królowo, - odpowiedział kupiec. - Przybywam do ciebie po podróży, która zajęła mi dziesięć lat, a w którą wyprawił mnie król.
Dworzanie przestali szeptać, zamurowani, i wbili oczy w swoją władczynię. Królowa nerwowo poprawiła się w fotelu, nie dając po sobie poznać, jak bardzo poruszyła ją odpowiedź kupca. Wnet przemówiła:
- Dokąd to, powiedz, wysłał cię mój mąż? 
- Jaśnie pani, wysłał mnie po prezent dla ciebie.
Dworzanie zaczęli nerwowo szeptać. Cóż za podarek kazał sprowadzić ich świętej pamięci król, że zdobycie go zajęło aż dziesięć lat? Czy była to skrzynia pełna złota? Najdroższe klejnoty? Tkaniny mieniące się jak gwiazdy?
- No dobrze, - powiedziała skonsternowana królowa. - Pokaż, co przywiozłeś.
Kupiec pokłonił się, a następnie jednym płynnym ruchem ściągnął atłas. 
Po sali rozległo się głośne “Ooooch!”. Dworzanie patrzyli z przerażeniem na kreaturę, która łypała na nich oczami z wielkiego akwarium. Leniwe ruchy jej zielonkawego ciała budziły jeszcze większą grozę w poddanych. Nigdy wcześniej nie widzieli takiego dziwa.
Z przerażeniem w oczach spojrzeli na królową, gotowi zobaczyć jej furię. Kto przyprowadza przed lico władczyni tak plugawą istotę?
Lecz królowa wpatrywała się w zwierzę jak urzeczona. Z otwartymi w uśmiechu ustami przyglądała się swojemu prezentowi.
- Jak nazywa się to stworzenie? - jej oczy błysnęły.
- Z uwagi na osiem ramion tej kreatury rybacy nazwali ją ośmiornicą. Wybacz im brak kreatywności, to prości ludzie…
- Ależ nie, pasuje do niej idealnie! - klasnęła w dłonie. - Ośmiornico, witaj w pałacu!
Dworzanie popatrzeli po sobie, lekko skonsternowani. Niektórzy z nich krzywili się, inni zaczęli szeptać o tym, że królowa postradała zmysły. Ona jednak, jakby nie słysząc głosów zaniepokojenia, przemówiła:
- Pragnę, by łowczy uszykował dla niej akwarium i ulokował w mojej sypialni!
Pojawiły się głośniejsze protesty, ale królowa wstała i stanowczo przemówiła:
- Cisza! Zostało postanowione, i tak ma być!

***

Królowa każdego dnia siadała przed akwarium i wpatrywała się w ciemne oczy ośmiornicy. Przestała wychodzić do ludu, nie dojadała, zarzuciła nawet codzienny zwyczaj zanoszenia kwiatów na grób króla i księżniczki. Jej służba prosiła ją, błagała, aby powróciła do swoich obowiązków. Wszystko na marne. Nie pomógł nawet pałacowy błazen, który po godzinie wyszedł całkiem załamany, mnąc w dłoniach czapkę z dzwoneczkami i łkając:
- Kimże jestem, jeśli pani nie chce obdarzyć mnie nawet spojrzeniem?

Gdy nadchodził wieczór, pozostawiona w samotności królowa zaczynała nucić ośmiornicy kołysankę, którą wcześniej usypiała swoją ukochaną córeczkę. Ośmiornica mrużyła wówczas oczy i usypiała, a po chwili zasypiała też władczyni.

Gdy któregoś razu królowa zanuciła inną niż zwykle melodię, usłyszała w swojej głowie donośny głos:
- Dlaczego śpiewasz mi inną pieśń?
Królowa natychmiast przerwała i podniosła głowę. Po chwili, wpatrując się w ośmiornicę, zapytała:
- Nie podoba ci się?
- Jest inna, - odpowiedział głos. - Nie lubię innego.
- Ja również nie lubię zmian, - wyszeptała królowa. - A jednak świat się zmienia. Spójrz, kiedyś byłam szczęśliwa. Miałam męża i dziecko, których kochałam. Ale teraz… teraz jest inaczej, świat się zmienił.
- Mogę pomóc ci odzyskać to, co utracone. - rozbrzmiał głos.
Królowa wyprostowała się na fotelu.
- Naprawdę możesz mi pomóc? W jaki sposób? Jesteś przecież tylko ośmiornicą. - zwątpiła królowa. 
- Potrafię trochę więcej. Ale musisz coś zrobić.
- I odzyskam wtedy bliskich? - spytała władczyni, by się upewnić.
- Odzyskasz to, co utraciłaś.
Królowa wstała z fotela i zaczęła krążyć po pokoju, zastanawiając się. Myśl o tym, że mogła odzyskać męża i córkę, powodowała szybsze bicie jej serca. 
Po chwili odrzekła:
- Zgadzam się. Co mam robić?
Ośmiornica podpłynęła do szyby i wbiła wzrok w królową.
- Będziesz musiała przejść trzy próby. Jeśli je spełnisz, odzyskasz utracone. - rozbrzmiał głos.
- Próby? - zapytała zaniepokojona.
- Twoją pierwszą próbą będzie spędzenie siedmiu dni na pustyni. Musisz pojechać na nią w samotności. Możesz powiedzieć dworzanom, że wyruszasz. Ze swej podróży przywieź mi kwiat pustyni.
Królowa zawahała się, lecz pokiwała głową.
- A dwie pozostałe próby?
- Dowiesz się, gdy wrócisz z kwiatem pustyni.

***

Królowa spakowała najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyła w podróż. Dworzanie patrzeli oniemiali, gdy odjeżdżała mówiąc, że wkrótce do nich wróci. 
Po tygodniach podróży dotarła na pustynię. Słońce prażyło niemiłosiernie, lecz była na to przygotowana. Poprawiła kapelusz i ruszyła do przodu.
Jej myśli kierowały się ku mężowi i córce. Każdego dnia zastanawiała się, jak wyglądałaby ta podróż, gdyby mogli przeżyć ją razem. Wciąż rozglądała się za kwiatem pustyni, nie mogąc znaleźć wśród piasku nic, co by go przypominało. 
Szóstego dnia, gdy słońce chyliło się ku zachodowi, natrafiła na człowieka, który odpoczywał w cieniu akacji. Podeszła do niego i zapytała, czy może mu towarzyszyć. Gdy na nią spojrzał, zmroziło ją. Miał zupełnie takie oczy, jak jej zmarły mąż. 
Nieznajomy poklepał piach obok siebie, zachęcając do tego, by się przysiadła.
- Napijesz się herbaty? - zapytał nieznajomy.
Zaskoczona królowa pokiwała głową i otuliła dłońmi mały metalowy kubeczek. W środku wirował mały, kulisty kształt.
- Co znajduje się w środku? - spytała zaskoczona królowa.
- To kwiat pustyni. Z niego przyrządzam napar, który orzeźwia i koi myśli.
Królowa uśmiechnęła się, zadowolona. Zapytała nieznajomego, czy może zachować kwiat po wypiciu herbaty. Zgodził się.
- Powiedz, co cię tu sprowadza. - z uśmiechem spytał nieznajomy.
- Pewna ośmiornica kazała mi udać się na pustynię, by przywieźć kwiat pustyni. Dzięki niemu odzyskam męża i córkę.
- Zaginęli? - zapytał obcy. 
- Stracili życie, wracając do domu. Ich statek rozbił się o klif, gdy byli tuż przy królewskim porcie. Widziałam z okna, jak fale znoszą go na skały… a potem znajdowaliśmy już tylko deski.
Uświadomiła sobie, że był to pierwszy raz, gdy powiedziała komuś o tej tragedii. Zaskoczona zauważyła, że nieznajomy chwycił ją za dłoń i lekko ją ścisnął.
- Dziękuję, że mi o tym opowiedziałaś. Na pewno patrzą na ciebie z góry.
Królowa spojrzała na niego i pokiwała głową, uśmiechając się lekko.

***

Po powrocie z pustyni królowa natychmiast popędziła do swojej sypialni. Triumfalnie wystawiła rękę przed ośmiornicą i zawołała:
- Zdobyłam kwiat pustyni!
- Gratuluję, - rozbrzmiał głos w jej głowie. - Jesteś gotowa na drugą próbę? 
- Jestem! Co chcesz, bym zrobiła?
- Musisz udać się samotnie na przeciwległy kraniec swojego królestwa i przynieść zeń pukiel wełny ze złotej owcy. Nie możesz nikomu zdradzić, kim jesteś.
Królowa pokiwała głową z poważną miną. Natychmiast posłała po służkę, by przygotowała jej przebranie, i sama zaczęła się pakować.

***

Po kilku dniach podróży przybyła na skraj dominium. Otaczały ją liche chaty, marne ogródki warzywne i dzieci w podartych ubrankach. Na polu pasły się wychudzone krowy. Nigdzie nie było widać owiec.
Królowa zeszła z konia, i prowadząc go, ruszyła pomiędzy chaty. 
Po chwili spaceru, gdy już miała zawracać, poczuła ciągnięcie za brzeg spódnicy. Obróciła się. Stała przed nią dziewczynka.
- Kim jesteś? - zapytało dziecko, uśmiechając się szeroko. 
Serce królowej zabiło mocniej, bo dziewczynka miała taki sam głos, jak jej zmarła córka. Po chwili, drżącym głosem, odpowiedziała:
- Jestem nietutejsza, szukam… - przerwała i zapytała z walącym sercem: - Gdzie są twoi rodzice? 
- Tata pojechał na wojnę. A mama poszła na pole, - powiedziała dziewczynka. Serce królowej uspokoiło się nieco, choć poczuła ukłucie żalu. - Wracasz z wojny, Nietuszesza?
Królowa wspomniała czasy, gdy jej mąż ruszał na bitwy. Modliła się wtedy, by wrócił cały i zdrowy, choć zawsze była przekonana, że widzi go ostatni raz. Wspomniała, że gdy wyruszał z córką w podróż, nie przeszło jej to przez myśl. Poczuła wstyd, bo nagle zrozumiała, że wojna, którą rozpoczął jej mąż, wciąż trwa i zbiera żniwo. 
- Nigdy nie byłam na wojnie, - powiedziała dziewczynce. - Ale myślę, że twój tata wróci cały i zdrowy, - dodała, postanowiwszy doprowadzić do pokoju, gdy tylko wróci. Po chwili spytała dziewczynkę: - Tęsknisz za nim?
- Trochę. Ale tata powiedział, że nawet, gdy go nie ma obok mnie, to zawsze jest, o, tu! - z uśmiechem powiedziała dziewczynka i pokazała palcem na środek swojej chudej klatki piersiowej.
Królowej zaszkliły się oczy. Otarła łzę, myśląc o tym, że i jej męża oraz córeczkę nosi ciągle w swoim sercu. Wciąż są z nią i jej towarzyszą.
Dziewczynka spojrzała na królową, przygryzła dolną wargę i wbiegła do chaty. Po chwili wróciła i włożyła w dłoń królowej coś miękkiego. Okazało, się, że jest to drewniana owieczka z runem wykonanym z kłosów złotego żyta.
- Weź Dolly. Gdy jest mi smutno, wystarczy, że na nią spojrzę, i jest mi lepiej.
Królowa z zaskoczeniem spojrzała na owieczkę i uśmiechnęła się. Po chwili zastanowienia wyciągnęła najmniejszy kłosek z grzbietu owieczki i odrzekła:
- Dziękuję. Zachowam ten kłosek, by pamiętać o Dolly i o tobie. Niech zostanie z tobą - ja już nie jestem smutna. 

***

Gdy królowa wróciła do pałacu, natychmiast pobiegła schodami do swojej komnaty. Stanęła przed ośmiornicą, otworzyła dłoń i pokazała ośmiornicy kłosek.
- Oto pukiel złotego runa owieczki Dolly.
Ośmiornica poruszyła swoimi mackami.
- Bardzo dobrze. Czy chcesz wyruszyć na trzecią próbę? - zapytał głos.
- Tak. Nie ma co zwlekać.
- Udasz się więc w podróż statkiem. Nie zatrzymasz się w żadnym porcie. Z podróży przyniesiesz pieśń morza. Gdy mi ją zaśpiewasz, odzyskasz to, co utracone.
Królowa stanęła jak wryta. Chciała już do końca życia unikać statków, przez które straciła swoją rodzinę. Zacisnęła jednak zęby i pokiwała głową. Obróciła się na pięcie i wyszła, by wyruszyć w trzecią podróż.

***

- Moja pani, - zagaił kapitan, - może zawrócimy do królewskiego portu? Przepłynęliśmy już tyle mil, minęło tyle dni, i dalej nie mamy celu…
Patrząc w morze, królowa odrzekła:
- Nie. Czekamy.
- Ale, królowo! Nadciąga sztorm, powinniśmy wrócić!
- Powiedziałam, nie! Jak będzie trzeba, to przetrwamy i sztorm!
Wkrótce zaczął wiać wiatr. A potem nadciągnął deszcz. Marynarze dwoili się i troili przy linach, ich krzyki stały się coraz głośniejsze. Zaczęły jednak tonąć w szumie ulewy i brzmieniu grzmotów.
Królowa trzymała się burty, nasłuchując morza. Nic! Żadnej pieśni!
Jej myśli wróciły do męża i córki. Czy tak się czuli w swoich ostatnich chwilach na statku? 
Łzy zaczęły płynąć jej po policzkach, ugięły jej się kolana. Nie ma ich! Zginęli! Została sama! 
Potrząsnęła głową i z przerażeniem rozejrzała się na boki. Ci wszyscy marynarze! Zaufali jej, swojej władczyni, a ona wystawiła ich na pewną śmierć… I po co? Żeby odwrócić los? Tylko dlatego, że nie umiała poradzić sobie ze stratą najbliższych, i samolubnie chciała ich odzyskać?

Podniosła się i zakrzyknęła do załogi:
- Nie damy się! Walczmy do końca! - i chwyciła za liny, podciągając żagiel.

***

Na morzu trwała flauta, gdy królowa otworzyła oczy. Leżała na pokładzie z obtartymi rękami i w podartej sukni, lecz cała i zdrowa. 
Po chwili zaczęła śmiać się i płakać naraz. Inni marynarze podchwycili jej radość, i również zaczęli śmiać się z poczucia ulgi. Poczuła z nimi niezwykłą więź, jaką czują tylko ci, którzy przetrwali sztorm na morzu.
Gdy się podniosła, zobaczyła, że przed ich statkiem górował klif, na którym rozbił się statek z jej najbliższymi. Królowa wpatrywała się w niego w zamyśleniu. Nagle usłyszała śpiew jednego z marynarzy:

Rozwiane włosy, Twa smutna twarz,
W mych dłoniach Twoja dłoń -
Wciąż widzę ten obraz w swoich snach,
Wciąż słyszę głośny szloch.

Królowa zastygła, słuchając pieśni o stracie, która poruszyła jej serce. 

Jeszcze czuję Twój dotyk, zapach Twój,
I słodkie usta Twe.
Do cna przemoczony, zmarznięty na kość
Na wachcie teraz tkwię.

Gdy marynarz skończył pieśń, zrozumiała.

***

Gdy skończyła śpiewać pieśń ośmiornicy, ta wpatrywała się w nią z milczeniem. Królowa usiadła na fotelu i po chwili uśmiechnęła się w zadumie.
- Nigdy nie miałam ich odzyskać, prawda?
- Miałaś odzyskać to, co utracone. - rzekł głos.
Królowa pokiwała głową.
- Odzyskałam siebie. Wyrwałeś mnie z rąk żałoby.
- Sama się wyrwałaś.
Władczyni uśmiechnęła się, wstała i pełna nadziei ruszyła w stronę drzwi, by wrócić do spraw królestwa. Przed wyjściem odwróciła się jeszcze i powiedziała:
- Nigdy nie spytałam cię o twe imię. Jak się nazywasz?
- Cthulhu. - odrzekł głos w jej głowie.

#zafirewallem #tworczoscwlasna
Wrzoo userbar
c1700d27-95e8-46a2-bbfc-b1d22aa81681
moll

@Wrzoo bardzo ładna bajka! I imię zwierzątka szczególne

kwiecik

Świetna bajka i nawet zakończenie zmusza do zastanowienia się głębiej nad treścią i istotą rzeczy

splash545

@Wrzoo bardzo fajna bajka, dobrze się czytało i podobał mi się morał i zakończenie

A teraz kwestia formalna: gdzie to sci-fi?

Zaloguj się aby komentować

470 + 1 = 471

Tytuł: Zboże rosło jak las. Pamięć o pegeerach
Autor: Bartosz Panek
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Czarne
Liczba stron: 344
Ocena: 6/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5110078/zboze-roslo-jak-las-pamiec-o-pegeerach

W czasie weekendowego wyjazdu na ziemie "odzyskane" (fenomenalna propagandowo nazwa, prawda?) sięgnęłam po książkę nawiązującą do regionu, czyli "Zboże rosło jak las. Pamięć o pegeerach". O PGRach, czyli państwowych gospodarstwach rolnych, wiedziałam niezbyt wiele - moja najbliższa rodzina nie była z nimi powiązana, więc uznałam, że lektura tej książki pomoże mi dowiedzieć się czegoś więcej.

Po pierwsze: ta książka nie sprawiła mi zbyt wielkiej przyjemności z czytania. Z mojej perspektywy napisana bardzo chaotycznie, czyta się ją w większości ze sporym znużeniem. Nie mogę jej nawet za bardzo podzielić w głowie na tematyczne rozdziały; jedyne, co mogę powiedzieć, to że autor stara się podejść do przedstawienia historii PGRów chronologicznie. 

W reportaż wplecione są historie byłych pracowników PGRów, niektóre radośnie sentymentalne, inne opowiadane z goryczą. Nie za wiele jednak w nich treści poza przedstawieniem emocji i odległych wspomnień o tym, na czym polegała praca.

Ciekawy wątek stanowiło zgłębienie tematu kontrowersyjnego dokumentu "Arizona", nakręconego o życiu w miejscowości popegeerowskiej i tego, jakie reperkusje wywołała jego transmisja.

Brakuje mi tu tego, co lubię w reportażach - danych liczbowych, procentowych... To jest coś, co w przeszłości w reportażach z Czarnego było obecne, a od jakiegoś czasu jest traktowane po macoszemu. Zastanawiam się, na ile jest to wpływ redakcji, a na ile autor chciał tego uniknąć.
Tak, jak wspomniała @KatieWee , końcówka jest zdecydowanie bardziej wciągająca od reszty książki. Zwłaszcza rozdział o dworku na Pomorzu mnie zaciekawił, pisany jest w zupełnie inny sposób niż reszta - lżej, przyjemniej się go czyta.

Spory minus daję za to, że autor mówi o jakichś rzeczach (np. o konkretnych obrazach, zdjęciach czy budynkach), ale jako towarzyszącą ilustrację daje coś niezwiązanego z opisywanym przedmiotem. A prosi się aż o użycie tego, o czym w danym miejscu mówi.

Na plus jest to, że książka mimo wszystko poszerzyła moje horyzonty i uzupełniła trochę wiedzę na temat nieznanego elementu codzienności Polski Ludowej. Stanowiła dobrą podstawę do tego, by porozmawiać z bliskimi na temat ich życia w tamtym czasie i tamtych warunkach.

Prywatny licznik (od początku roku): 28/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #reportaz #prl #ksiazki #czytajzhejto
Wrzoo userbar
a0dc1c86-5230-4b1a-99df-9f4c75886cdf

Zaloguj się aby komentować

Kontrola nawodnienia

Ten poniedziałek jest idealnym poniedziałkiem, żeby zacząć regularnie pić #codziennepiciu

Jak tam, szklaneczka wody wypita? Zachęcam w takim razie do jeszcze jednej!

U mnie na razie skromnie, bo tylko szklanka wody i kawusia... ale butelka już uzupełniona i postawiona na biurku. Orzeźwi w sam raz do powrotu do pracy

#woda #kontrolanawodnienia #odwodnienie #picie
Wrzoo userbar
6a456cce-ef4b-4324-a66c-1a7ef17a10bf
Vintorez

Yerbunia na nawodnienie najlepsza, bo łączy przyjemne z pożytecznym

madhouze

@Wrzoo co byśmy zrobili bez naszej hejto - Wodzianki... skończylibyśmy, jak kaktusy

6c4de908-a18a-4538-8b63-9e500d4503ae
UmytaPacha

@Wrzoo namówiła idę na pierwszą herbatkię

Zaloguj się aby komentować

467 + 1 = 468

Tytuł: Dżentelmen w Moskwie
Autor: Amor Towles
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Znak Literanova
Liczba stron: 560
Ocena: 9/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4745130/dzentelmen-w-moskwie

"Dżentelmen w Moskwie" jest książką z mojego Top 3, do której wróciłam przy okazji obejrzenia serialu na jej podstawie. Chciałam przy tym porównać rozwiązania zastosowane w serialu z oryginałem.

Ale wspomnę może najpierw, o czym jest ta fenomenalna książka. Mamy rok 1922, i nowa władza bolszewicka robi porządki z dawnymi elitami. Większość skazywana jest na śmierć lub ciężkie więzienie. Przed sąd trafia hrabia Rostow. Przypisywane mu jest autorstwo jednego z ważniejszych wierszy, które zagrzewały rewolucjonistów do walki i popierały przejęcie władzy przez lud. Hrabia Rostow otrzymuje więc "złagodzony" wymiar kary: ma swoje życie spędzić do samiutkiego końca w hotelu Metropol w Moskwie. 

Powieść opisuje więc losy hrabiego, jego znajomych gości oraz pracowników hotelu Metropol. Przez ich pryzmat śledzimy zmiany w państwie radzieckim, jego wzloty i upadki. Obserwujemy też, w jaki sposób te okoliczności wpływają na hrabiego, który przyjmuje swój los z niezwykłą godnością i honorem.

Jest to książka, która mnie porusza i rezonuje ze mną. Postać hrabiego przypomina mi mojego dziadka,  i to stąd być może wynika moja wyjątkowa relacja z tą powieścią. 
Niestety, serial zawiódł nieco moje oczekiwania. Tam, gdzie powieść oferuje spokój, stoicką rozwagę i dystans, ukazywana jest akcja, gwałtowność działań i presja. Świat seriali rządzi się jednak swoimi sprawami, i być może efekt nie byłby dla widza tak atrakcyjny, gdyby ukazać go w zamierzony przez autora książki sposób. 

"Dżentelmena w Moskwie" jako książkę z czystym sercem polecam - ku pokrzepieniu serca, jeśli macie ochotę na solidną powieść, napisaną pięknym językiem.

Prywatny licznik (od początku roku): 27/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #literaturapiekna #czytajzhejto #ksiazki
Wrzoo userbar
30aa30d5-4b09-4057-a93d-9786e5a0774e
m-q

@Wrzoo Twoja recenzja też jest napisana pięknym językiem, zdecydowanie zachęca do przeczytania książki

Zaloguj się aby komentować

Kontrola nawodnienia

Zapraszam na poranne #codziennepiciu

Dzisiaj zachowam silną wolę i wszędzie będę brać ze soba butelkę na wodę, bo wczoraj to wyschłam jak sukulenty na moim parapecie 🫠

Dobrze, że jest kranówka, bo na widok Caprio zrobiło mi się słabo…

#woda #picie #odwodnienie #kontrolanawodnienia
Wrzoo userbar
a50830a0-cd65-4eb1-91b7-34e63872e9c8
PanPaweuDrugi

@Wrzoo mnie to zawsze wpieniało to jaskrawe "100%", zawsze soki się oznaczało jako "sok 100%" żeby można było odróżnić od tych wszystkich "nektarów" i innych produktów soko-podobnych. Typowa próba wprowadzenia w błąd konsumenta.

Zaloguj się aby komentować

Udało mi się złapać wiadro Internetu, więc spieszę do Was z rymami na dziś :)

Temat: poza zasięgiem

Rymy:
... tego
... robię
... czego
... sobie

Powodzenia!

Skrócone zasady:

Układamy cztery wersy, lub wielokrotność jeśli ktoś ma ochotę.
Każdy wers musi kończyć słowem zadanym przez OPa dokładnie w tej kolejności, która jest we wpisie.

Rymowanka powinna, przynajmniej luźno, nawiązywać do tematu zadanego przez OPa.

Zwycięża osoba, która kolejnego dnia do godziny 20 zdobędzie najwięcej piorunów.
W nagrodę wymyśla nowe zadanie czyli temat oraz rymy i publikuje do godz 21 nowy wpis.
#naczteryrymy #tworczoscwlasna #poezja w kawiarence #zafirewallem
(Pamiętaj o społeczności)
Wrzoo userbar
RogerThat

nie mam pola właśnie dlatego

że zaraz sobie w tym lesie coś zrobię

przestancie pytać ciągle dlaczego

ja ufam tobie, a ty ufaj sobie

argonauta

Znów nie zacznę robić tego.

Wszystko na sam koniec robię.

Czego życzę sobie, czego?

By zapomnieć dziś o sobie...

pseudoplatanus

Co z tego

ze nic/coś robię

jak politycy do niczego

myślą tylko o sobie

Zaloguj się aby komentować

**Kontrola nawodnienia 💧 **

Jak tam, wodne świry? Ile już dzisiaj wypiliście w ramach #codziennepiciu ?

U mnie sobota w pociągu, butelka z wodą taktycznie uzupełniona przed wyjazdem. Niestety, wodą z kranu w łazience… ale na bezrybiu i rak ryba ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯

#kontrolanawodnienia #woda #odwodnienie #przypomnienie
Wrzoo userbar
291dd414-1b5b-4fec-8b57-cd214995943e
Odczuwam_Dysonans

@Wrzoo kranówka najlepsza!

conradowl

800ml kawy, dwa razy po pół litra wody, mała cola i zaraz coś zrobię (sok w domu czy coś) bo ciepło, górka zaliczona i nogi bolą nawet parę łyków wody z kuchni psu z butelki zabrałem

819547ca-ac8a-4247-b5a1-f6f7d2c61d15
Papa_gregorio

Dziś w podróży więc 3 kawy i ma każdym lotnisku praktycznie na hejnał po pół litra wody z filtra przed kontrolą xD więc będzie ze 2 łotry w sumieᕦ( ͡° ͜ʖ ͡°)ᕤ

Zaloguj się aby komentować