#gospodarka

26
1706

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Jak tam nastroje po informacjach, że Niemcy rozbudowują swoje "CPK"? Ciekaw jestem jakiego fikołka teraz zrobicie, żeby zniwelować swój dysonans poznawczy

#cpk #polska #niemcy #bekazko #polityka #gospodarka
6aec6a0b-e8ab-43bd-a774-43a9a69ae5c2
DirtDiver

O kurwa inwestują w lotnisko które miesięcznie ma większy ruch niż wszystkie takie obiekty razem wzięte w Polsce rocznie xD Ja pierdole. Gdyby oddychanie nie było odruchem bezwarunkowym to mózgi wolactwa robactwa nie byłby w stanie podtrzymać oddychania

adamec

@Przejazd Czy mógłbyś uzupełnić informacje o takie dane:

- co już PIS zbudował w zakresie CPK

- ile pensji/premii/nagród dostali pisowskie pociotki, które zajmują się budową CPK

?

Zaloguj się aby komentować

USA wydaje na najbiedniejszych znacznie więcej niż kraje Europy, a mimo to nierówności społeczne ma znacznie większe, dlaczego?

W listopadzie 2021 roku ukazał się artykuł pt. Dlaczego Europa jest bardziej równa niż Stany Zjednoczone? Jego autorzy dowodzą, że wbrew powszechnemu myśleniu mniejsze nierówności dochodowe w państwach europejskich niż w USA nie wynikają z większej redystrybucji dochodów, wręcz przeciwnie. Autorzy pokazują, że wziąwszy pod uwagę cały wachlarz podatków i transferów, USA przekazują do biedniejszej połowy społeczeństwa większą część tworzonego w gospodarce dochodu niż jakiekolwiek inne państwo europejskie. To rewolucyjny wniosek, ponieważ wielokrotnie przyjmowano, że problem amerykańskich dużych nierówności dochodowych wynika z mniejszego niż na Starym Kontynencie zaangażowania państwa w redystrybucję dochodów.

Czym w takim razie autorzy tłumaczą niższe nierówności w Europie niż w USA? Otóż predystrybucją – w najprostszym ujęciu chodzi o takie działania polityki publicznej, które nie pozwolą rynkowi na stworzenie nadmiernych nierówności, zanim jeszcze trzeba je będzie korygować. Predystrybucja oddziałuje więc na rynkowe przyczyny dysproporcji w dochodach i majątku, podczas gdy redystrybucja stara się jedynie podatkami i transferami korygować skutki działania sił rynkowych.

Pierwsza celuje zatem w takie kwestie jak nierówne szanse edukacyjne, dostęp do kapitału i dobrej jakości miejsc pracy czy nierówną siłę przetargową pracowników i pracodawców. Część oddziałuje na wymienione aspekty bezpośrednio – są to na przykład: jakość i powszechny dostęp do edukacji, wysokość płacy minimalnej, regulacje rynku pracy czy zakres praw pracowniczych. Wpływ innych jest bardziej pośredni – to siła związków zawodowych czy równy wpływ obywateli na politykę. Fundamentalna różnica między USA a Europą dotyczy właśnie podejścia do tego typu kwestii, które spotykają się z dużą troską w Europie, a stosunkowo małą w USA. To wszystko sprawia, że nierówności w USA są wysokie i nie zmienia tego nawet większa niż na Starym Kontynencie skala redystrybucji.

Nie umniejszamy w ten sposób roli redystrybucji, ponieważ nie stoi ona w sprzeczności z predystrybucją, ale się z nią uzupełnia. Pokazujemy to na rysunku. Celem predystrybucji jest zmniejszanie nierówności w źródłach dochodu, do których należą nasza praca i/lub posiadany kapitał (majątek). Jednak nasze dochody z pracy zależą nie tylko od wysiłku, który włożymy w jej zdobycie i wykonywanie, lecz także od niezależnych od nas szans, które dostajemy od życia. Niektórym pracownikom zdobycie satysfakcjonującego dochodu utrudnia coraz bardziej uprzywilejowana pozycja posiadaczy kapitału. Z kolei podział kapitału/majątku, który wpływa na różnice w dochodach, jest daleki od równomierności.

Predystrybucja może oddziaływać na każdy z tych trzech czynników: zmniejszać nierówności szans, wzmacniać pozycję przetargową pracowników wobec pracodawców, zmniejszać koncentrację kapitału i gwarantować prawa własności wszystkim grupom społecznym. Nawet gdyby polityka w każdym z tych obszarów działała optymalnie, nie skoryguje jednak wszystkich ograniczeń mechanizmu rynkowego. Nie zapewni w pełni równych szans wszystkim dzieciom ani całkowicie równego rozproszenia własności. Dlatego potrzebna jest jeszcze redystrybucja, która wykorzystując podatki i transfery, może korygować rynkowe dysproporcje w dochodach i majątku.

Redystrybucja jest konieczna również dlatego, że są takie osoby, którym nie zapewnimy wystarczającego dochodu wyłącznie predystrybucją, między innymi niezdolne do pracy (chorzy, niepełnosprawni, w podeszłym wieku).

Kluczowa jest jednak zależność odwrotna, to znaczy, że im lepiej państwo radzi sobie z predystrybucją, tym mniejszego potrzeba zakresu redystrybucji. Na tym właśnie polega skuteczność wielu europejskich państw, przynajmniej w porównaniu z USA: zapewniają obywatelom usługi publiczne lepszej jakości, umożliwiły szerszy zakres praw pracowniczych, ustanowiły płace minimalne i mają instytucje, które dbają o ich przestrzeganie, walczą z wykluczeniem społecznym i monopolami. Nie muszą więc redystrybuować dochodów za pomocą transferów i podatków w takim stopniu, w jakim robią to USA. To ważna obserwacja w kontekście Polski. Wysokość nierówności dochodowych w naszym kraju jest bliższa poziomowi amerykańskiemu niż w niektórych państwach Europy. Może z tego powodu, że politykę wobec nierówności mamy bardziej „amerykańską” niż „europejską”?

Z książki Nierówności po polsku.

#gospodarka #usa #czytajzhejto
ab15c03c-ed6d-4023-83e2-98040b6f10d6
Enzo

@smierdakow W naszym przypadku rząd powinien skupić się ożywieniu gospodarczym wschodnich województw zanim będzie za późno.

jajkosadzone

Ale redystrybucja jest dla bogatych korzystniejsza,bo uzaleznia biednych od transferow socjalnych- dlatego dawanie pieniedzy obywatelom za "nic" nie ma sensu,bo jedynie czego uczy to bezradnosci.


Generalnie USA w ciagu ostatnich 15-20 lat powoli zmienia sie w trzeci swiat z potezna armia- american dream juz praktycznie nie istnieje,rozwarstwienie spoleczne jest podobne jak w rosji, tak samo cpunow i wszelakiego patolstwa.

Nie pomagaja prywatne wiezienia- jest nacisk na wyroki bezwzgledne,wiec sady chetnie wysylaja do paki za niewielkie występki osoby o innym kolorze skory( problem innych wyrokow za te same przestepca w zaleznosci od koloru skory dalej wystepuje).

Ech,szkoda slow na to wszystko.

wrukwiony

Nie 'wydaje pieniadze' tylko marnuje srodki. Pomocy w postaci grantow finansowych nie powinno w ogole byc.

Zaloguj się aby komentować

W Polsce nie da się żyć "z socjalu", to jeden z dziwniejszych mitów debaty publicznej.

Wydatki na te cele należą do najniższych w Unii Europejskiej. Większość świadczeń jest przyznawana na określony czas i przedłużana tylko pod pewnymi warunkami. Sytuację i postawę świadczeniobiorców monitorują pracownicy socjalni. Kryteria przyznawania świadczeń są wyśrubowane, a wysokość pozwala na standard życia na granicy lub niewiele ponad minimum egzystencji. W miarę stabilnym świadczeniem jest zasiłek rodzinny, który jednak jest wyjątkowo niski i przysługuje tylko tym, którzy mają dzieci. W zasadzie jedynym stałym transferem o znaczącej wysokości jest 500+ (od 2024 roku 800 złotych), ale to wciąż nie jest świadczenie, które pozwalałoby na utrzymanie się bez innych istotnych dochodów, a przy tym znów pomija tych, którzy nie mają dzieci. Owszem, pewnie nawet w tak skąpym systemie da się lawirować. Z ogólnospołecznego punktu widzenia znacznie bardziej od możliwej niewielkiej skali wyłudzeń powinna nas jednak martwić sytuacja ludzi, którzy wpadli w pułapkę ubóstwa, długotrwałego bezrobocia, uzależnień czy bezdomności.

Z książki Nierówności po polsku.

#czytajzhejto #gospodarka #polityka
SpokoZiomek

Kiedyś czytałem o jednym patusie co tak kombinował że po zsumowaniu wszystkich zasiłków(bezrobocie, socjalne, 500+ itp.) pobierał prawie 8 koła na rękę, leżał całe dnie chujem do góry albo walił browary w parku i tylko raz w miesiącu musiał się przejechać po kilku urzędach. Ile w tym było prawdy, nie wiem, ale też bym tak chciał.

pokeminatour

Jakby kogoś interesowały kwoty to zasiłek stały/okresowy wynosi 1000zł, do tego dochodzi dodatek mieszkaniowy który ciężko jest wyliczyć (koszty mieszkaniowe - 15 proc z dochodów). To z takich rzeczy kwotowych, ogólnodostępnych na stronach mopsów. Pewnie dochodzą jeszcze jakieś inne np świadczenia rzeczowe.

Więc o ile wynoszą tyle że da sie za to nie umrzeć z głodu to pewnie większym problem stanowią kryteria ich przyznania.

Trzebaby być niezdolnym do pracy albo bezrobotnym. O pierwsze jest ciężko, a w przypadku drugiego nie wiadomo czy urzędy nie komunikują się że sobą, i gdy jakiś delikwent otrzymuje zasiłek to nie trafia do listy osób którym znalezienie "pracy" stanowi priorytet dla urzędu.

jajkosadzone

Oczywiscie,ze sie da z roznych dodatkow zyc na poziomie pracownika zarabiajcego minimalna( albo czesto gęsto i lepiej).


800+,renta rodzinna,renta dla rodzica renta( bo chory i nie moze pracowac)mieszkanie socjalne,rozne bony energetyczne,dofinansowania,wyprawki szkolne- bez wychodzenia z domu mozna miec co miesiac 4000-5000 zl.

Ktos powie malo( bo to prawda),ale nie musisz pracowac i zyjesz na podobnym poziomie co sadiad,ktory musi pracowac.

Zaloguj się aby komentować

W debacie publicznej ocena programu 500+ nasycona jest silnymi emocjami. Chcąc się od nich odciąć, skierujmy uwagę na kilka solidnych badań naukowych na temat tego programu, które powstały w ostatnich latach. Tak wyglądają wynikające z nich główne wnioski:

1. Program 500+ faktycznie zmniejszył ubóstwo i nierówności. Stopa ubóstwa, czyli odsetek gospodarstw domowych żyjących z dochodów niższych niż minimum egzystencji, spadł z 6,5% w 2015 roku do mniej więcej 4–5% w latach 2016–2021. Wśród dzieci zasięg ubóstwa spadł między 2015 a 2021 rokiem z 9% do około 5%. Badania Jana Gromadzkiego oraz Piotra Paradowskiego i współautorów potwierdzają, że spadek ten w istotny sposób związany jest z programem 500+. To drugie badanie pokazuje ponadto, że wprowadzenie 500+ miało istotny wpływ na zmniejszenie nierówności dochodowych.

2. Oba efekty z poprzedniego punktu – spadek ubóstwa i nierówności – mogłyby zostać osiągnięte znacznie mniejszym kosztem. Procentowo na 500+ najbardziej korzystają najubożsi – w wersji świadczenia wynoszącej 500 złotych na każde dziecko program podnosił dochód w pierwszym decylu o 5%, a w dziesiątym już tylko o 2%. Wziąwszy pod uwagę tylko gospodarstwa domowe z dziećmi, średni wzrost dochodu wynosił aż 27% w pierwszym decylu oraz 4% w dziesiątym. Konsekwencją jest spadek nierówności. W wartościach nominalnych znaczna część korzyści z programu trafia jednak do dobrze sytuowanych gospodarstw domowych. Najwięcej, co ciekawe, zyskuje górne 10% rozkładu dochodów – przed podwyżką świadczenia było to blisko 5 miliardów złotych rocznie. Do środkowych 40% trafiało średnio na decyl 4,6 miliarda złotych (łącznie 18,5 miliarda złotych), a do dolnych 50% – 3,3 miliarda złotych (łącznie 16,7 miliarda złotych). Efektywność kosztowa programu jest więc niska.

Warto zwrócić uwagę, że w pierwszej wersji 500+ (obowiązującej do czerwca 2019 roku) była ona wyższa. Wówczas świadczenie na pierwsze dziecko przyznawano jedynie rodzinom o niskich dochodach. Koszt programu był prawie dwukrotnie niższy niż w 2020 roku (nieco ponad 20 miliardów złotych), a średnia nominalna korzyść w pierwszych pięciu decylach wyższa niż w górnych 10% (odpowiednio 2,6 miliarda oraz 1,9 miliarda złotych).

3. Pierwsza wersja 500+ obniżała podaż pracy, jednak ta obowiązująca od lipca 2019 roku nie ma znaczącego negatywnego wpływu na aktywność zawodową. Szacuje się, że w połowie 2017 roku, a więc po roku obowiązywania programu 500+, aktywność zawodowa kobiet z dziećmi była o 2–3 punkty procentowe niższa, niż byłaby w scenariuszu bez tego programu (czyli o ok. sto tysięcy osób). Prawdopodobnie wynikało to głównie z obniżenia skłonności do podjęcia pracy przez matki, które nie pracowały już przed wprowadzeniem programu, a nie z rezygnacji z zatrudnienia przez matki pracujące. Co ciekawe, w tym okresie program Rodzina 500+ mógł zwiększać aktywność zawodową bezrobotnych ojców, pogłębiając tym samym tradycyjny podział ról w rodzinie. Spadku podaży pracy nie udowodniono natomiast w analizach uniwersalnego (bezwarunkowego) komponentu 500+, czyli na drugie i kolejne dzieci od 2016 roku oraz na każde dziecko od połowy 2019 roku. Wpływ tego uniwersalnego świadczenia na podaż pracy jest bliski zera i nieistotny statystycznie.

Wyniki wymienionych prac nie są zaskakujące. Badania w innych krajach również wskazują, że transfery uzależnione od kryterium dochodowego zmniejszają podaż pracy, ale wpływ transferów bezwarunkowych jest zazwyczaj bliski zera. W tym pierwszym przypadku beneficjenci rezygnują z pracy lub nie podejmują zatrudnienia, by nie przekroczyć ustalonego progu dochodowego.

4. 500+ ma prawdopodobnie niewielki pozytywny wpływ na dzietność. Zgodnie z naszą wiedzą do tej pory przeprowadzono tylko jedno badanie na ten temat. Według Sławomira Bartnickiego i Macieja Alimowskiego do końca 2017 roku program 500+ zwiększył liczbę urodzeń o 4,5%, czyli blisko siedemnaście tysięcy dzieci rocznie. Program nie wpłynął na liczbę urodzeń pierwszych, lecz zwiększył liczbę urodzeń drugich i kolejnych. Autorzy wskazują, że z czasem skutki demograficzne programu wygasały – w połowie 2019 roku, czyli w momencie rozszerzenia świadczenia na pierwsze dzieci, program nie wykazywał już wpływu na liczbę urodzeń (nie wiemy, czy wpływ ten pojawił się później, po jego rozszerzeniu, ponieważ zakres badania nie objął tego okresu).

5. 500+ pomogło Prawu i Sprawiedliwości uzyskać samodzielną większość w Sejmie w 2019 roku. Jan Gromadzki, Katarzyna Sałach i Michał Brzeziński wykazali, że sama obietnica wprowadzenia świadczenia nie wpłynęła jeszcze istotnie na wzrost poparcia dla tej partii, a tym samym wynik wyborów w 2015 roku. Dopiero spełnienie obietnicy wiązało się ze znaczącym wzrostem odsetka obywateli głosujących na nią. Według autorów dzięki 500+ PiS uzyskało od pięciuset tysięcy do siedmiuset tysięcy głosów więcej w wyborach parlamentarnych w 2019 roku. Bez tego programu objęłoby dwieście dwadzieścia pięć do dwustu dzwudziestu siedmiu mandatów w Sejmie i nie miałoby samodzielnej większości. Z badania wynika, że wzrost poparcia dla PiS odbył się głównie przez zachęcenie do głosowania tych osób, które nie brały udziału w wyborach przed wprowadzeniem programu 500+. Strategia wpłynęła więc na wzrost frekwencji wyborczej w 2019 roku – o ponad 2 punkty procentowe. Jakie zatem mechanizmy stoją za pozytywnym wpływem Rodziny 500+ na poparcie dla PiS? Najprościej rzecz ujmując, program ten zwiększył standard życia części wyborców, za co odwdzięczyli się głosami w wyborach. Świadczenie podniosło satysfakcję z życia beneficjentów, zwiększyło konsumpcję i oszczędności, zmniejszyło trudności w opłacaniu rachunków oraz poprawiło samoocenę zdrowia i zaspokojenie potrzeb medycznych. Konsekwencją tego był wzrost zadowolenia z rządu oraz zaufania do polityków i parlamentu wśród beneficjentów programu (w porównaniu ze scenariuszem bez wprowadzenia 500+). Co ciekawe, nie zmieniło się istotnie ogólne podejście do redystrybucji wśród osób, które otrzymują świadczenie – nie można więc powiedzieć, że 500+ zwiększyło społeczny „apetyt” na redystrybucyjną politykę państwa.

Z książki Nierówności po polsku.

#czytajzhejto #gospodarka
ec0cf944-addd-4a90-842a-ef485a2e9f14
Boski

Nasze rządy zamiast dawać pieniądze niech lepiej zmniejszą opodatkowanie najbiedniejszych. Pierwsi do rozdawnictwa, ostatni do zmian na lepsze.

30ohm

Zwykły populizm. Nikt nie porusza problemu że połowa ludności robi na połowę darmozjadów https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/rynek-pracy/pracujacy-bezrobotni-bierni-zawodowo-wg-bael/aktywnosc-ekonomiczna-ludnosci-polski-1-kwartal-2024-roku,4,54.html stopa bezrobocia oznacza tych zarejestrowanych jako bezrobotny realnie wynosi więcej. Ten kraj zdycha a wszystkiemu inny pomulizm

Pan_Buk

@smierdakow Wystarczyło podnieść kwotę zwolnienia z podatku dochodowego do 60 tys. rocznie i byłoby to samo, co 500+. No ale wtedy PiS nie mógłby powiedzieć, że "daje ludziom" (z naszych podatków zresztą). No i nic nie zyskałby tradycyjny elektorat PiS-u czyli osoby i tak na zasiłkach i niepracujące.

Nie dajcie się nabrać na 500+, za te pieniądze mogliśmy mieć już elektrownię atomową, dzięki której nie musielibyśmy płacić podatku węglowego.

Zaloguj się aby komentować

Teoretyczny klin podatkowy dla działalności gospodarczej ze średniomiesięcznym dochodem w wysokości 20 tysięcy złotych brutto

- pierwszy słupek przed Polskim Ładem
- drugi słupek plan na umiarkowane, ale sprawiedliwe opodatkowanie najbogatszych
- trzeci słupek, gdy najbogatsi lobbyści powiedzieli co o tym myślą
- czwarty gdy nadal uważali, że to za dużo

¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯

#polityka #gospodarka
d6c7aea2-80e3-440e-b59d-d5bdad82c6af
pokeminatour

Analiza tego bez uwzględnieniu ryczałtu nie ma sensu,

Jednym z celów tych zmian było to aby przerzucić ludzi na ryczałt który trafia do samorządów, więc został on dodatkowo obniżony.

W biurze rachunkowym gdzie pracuje na liniówce nie ma nikogo, klienci mają albo ryczałt albo skalę.

GordonLameman

@pokeminatour

ryczałt FTW

lurker_z_internetu

Klin podatkowy to inaczej „koszty pracy”, czyli różnica między całkowitym kosztem zatrudnienia pracownika (wynagrodzenie brutto + koszty pracodawcy) a wynagrodzeniem, jakie otrzymuje pracownik (netto).


Dla tych mniej mądrych, jak ja.

Capo_di_Sicilia

@smierdakow Wiele musi sie zmienic, zeby wszystko zostalo po staremu ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Czy na „socjal” wydajemy w Polsce dużo?

Odpowiedź nie jest jednoznaczna. W 2019 roku, czyli ostatnim, który można określić jako zwyczajny (przed pandemią COVID-19 i wojną w Ukrainie), wydatki socjalne w Polsce wyniosły 16,7% PKB. W żadnym państwie Europy Środkowo-Wschodniej wydatki na ten cel nie były tak wysokie – większość z naszego regionu znajdowała się w przedziale 12–14% PKB, a średnia wyniosła 13,2%. Z kolei w prawie wszystkich państwach tak zwanej starej Unii wydatki socjalne były jeszcze wyższe niż w Polsce – średnia w 2019 roku to aż 19% PKB. Na pierwszy rzut oka wydajemy zatem dużo na tle regionu, ale mało na tle Europy Zachodniej. Nasza pozycja wobec innych państw Europy Środkowo-Wschodniej ma jednak w zasadzie tylko jedną przyczynę: wyraźnie wyższe wydatki na emerytury. Odpowiadają one za mniej więcej dwie trzecie całkowitych wydatków socjalnych w Polsce. Gdy je wyłączymy, wydatki na pozostałe cele socjalne są w Polsce podobne jak w innych państwach regionu, a jednocześnie sporo niższe niż w starej Unii.

Z książki Nierówności po polsku.

#polityka #czytajzhejto #gospodarka
2e5458c9-20c8-46cd-b2fb-02eb26dc2e73
D21h4d

Patrząc na ten wykres już wiem dlaczego u nas tak słabo funkcjonuje służba zdrowia i szkolnictwo.

m-q

@D21h4d bo łatwiej po prostu rozdać tą kasę ludziom (nieważne czy biednym czy bogatym, zdrowym czy chorym) i trąbić, jakie to wspaniałe socjalne państwo

DexterFromLab

@D21h4d służba zdrowia to raczej problem bardziej społeczny niż systemowy. W Polsce nawet mając pieniądze ciężko jest o dobra pomoc medyczną. Wielu jest mało empatycznych lekarzy którzy traktują pacjentów jedynie jako źródło zarobków. Często z gabinetu wychodzi się z niczym, a i tak trzeba zapłacić.

jajkosadzone

Tak,zdecydowanie.

A najlepiej maja emeryci,ktorzy pracowali za prl i troche w latach 90.- zarabiali nic,wplacali jeszcze mniej,a otrzymuja bardzo wysokie emerytury( jak na wplat jakich dokonywali- absurdalnie wysokie swiadczenia).

GordonLameman

@jajkosadzone

Tak, wspaniały to był system. Do wysokości emerytury brali pod uwagę 5 najlepszych pod względem zarobków lat.


Super pomysł. Pamiętam jak w mojej pierwszej pracy przed emeryturą podwyższali starym pracownikom właśnei z tego powodu, a dla młodych (dla mnie) nie było na podwyżki. Boomerzy zrujnowali system, a teraz głosują za 13 - 20 emeryturami.

jajkosadzone

@GordonLameman

Bo ludziom komuna pasowala i to dziadostwo wokol niej- i myslisz,ze malo jest chetnych zeby to wrocilo?


Jedynym problemem bylo to,ze brakowalo zarcia i podstawowych srodkow do zycia. Przeciez wszystkie wielkie protesty mialy podloze gospodarcze,a nie polityczne.

Tak samo XXI postulatow to czystej krwi komuna w komunie xD

Enzo

Chyba jeszcze w tym roku lub w przyszłym przechodzą na emerytury po 15 latach ostatni mundurowi na starych zasadach. To częściowo powinno przynosić ulgę systemowi z roku na rok. Niezbędne też jest moim zdaniem zrównanie wieku emerytalnego kobiet do mężczyzn.

Zaloguj się aby komentować

Dlaczego tanie i szeroko dostępne żłobki są dobre dla rodziców, dla dzieci i ich dorosłości i dla naszego PKB.

Żłobków w Polsce jest zdecydowanie za mało, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach i na wsiach. W 2022 roku w aż 46% gmin w Polsce nie działała żadna publiczna ani prywatna placówka opieki nad dziećmi do lat trzech. Najmniej miejsc w przeliczeniu na tysiąc małych dzieci było w najuboższych i słabo zurbanizowanych województwach, czyli warmińsko-mazurskim, świętokrzyskim i lubelskim. Na dodatek żłobki bądź kluby dziecięce są w większości prywatne – w 2022 roku do sektora prywatnego należało dokładnie trzy czwarte takich placówek. W konsekwencji opieka żłobkowa jest w Polsce usługą tylko dla wybranych. Na koniec 2022 roku korzystało z niej zaledwie 18% dzieci w wieku do trzech lat.

Zasadniczy problem ujawnia się jednak dopiero, gdy spojrzymy na partycypację w opiece żłobkowej według grup dochodu. Dla rodzin o niskich dochodach żłobki są praktycznie niedostępne – w tej grupie korzysta z nich zaledwie niecałe 5% małych dzieci. W rodzinach o wysokim dochodzie odsetek ten jest pięciokrotnie wyższy – sięga prawie 25%. Różnica między tymi dwoma wartościami jest w przypadku Polski jedną z największych wśród państw rozwiniętych. Nie jest to zaskakujące – sektor opieki żłobkowej jest u nas jednocześnie bardzo mały i silnie sprywatyzowany, a to idealne warunki do powstania dużych nierówności.

Debata na temat żłobków w Polsce koncentruje się wokół tego, jak ich niedobór wpływa na aktywność zawodową rodziców, zwłaszcza matek. Tymczasem ważniejsza jest kwestia edukacji i zapewniania dzieciom równych, dobrych możliwości. Badania z zakresu neuronauki wskazują, że pierwsze lata życia są fundamentalne dla rozwoju człowieka. Wrażliwość ludzkiego mózgu w kluczowych obszarach – kontroli emocji oraz umiejętności społecznych, językowych i numerycznych – osiąga swój szczyt w pierwszych trzech latach życia. James Heckman (laureat Nobla z ekonomii) stwierdza, że społeczeństwa nadmiernie inwestują w nadganianie umiejętności dzieci w późniejszym wieku, zamiast inwestować w ich wczesny rozwój. Tymczasem te późniejsze inwestycje (na etapie szkoły podstawowej czy nawet średniej) bez wcześniejszych są znacznie mniej efektywne. Na przykład na podstawie badań uczniów w Niemczech, Holandii i Wielkiej Brytanii wykazano, że większość różnic w ich umiejętnościach językowych na koniec edukacji podstawowej powstało, gdy dzieci te miały mniej niż pięć lat, a więc zanim w ogóle zaczęły uczęszczać do szkoły. W ten sposób dało się wyjaśnić 50–80% różnicy w umiejętnościach uczniów.

Liczne badania wpływu wczesnej opieki na rozwój człowieka wskazują, że dzieci, które uczęszczały w przeszłości do żłobków, mają wyższe umiejętności, zarówno edukacyjne, jak i społeczne – osiągają lepsze wyniki w nauce, skuteczniej radzą sobie z codziennymi czynnościami oraz łatwiej odnajdują się w relacjach z rówieśnikami. W dorosłości przekłada się to na rzadsze okresy bezrobocia i bierności zawodowej, wyższe dochody oraz mniej popełnianych przestępstw. Różnice są widoczne chociażby w badaniach PISA – w niemal wszystkich państwach im więcej lat dziecko kształciło się na poziomie wczesnej edukacji, tym wyższe osiągnęło umiejętności matematyczne, rozumienia tekstu i logicznego myślenia jako piętnastolatek.

Uwagę należy przy tym zwrócić na kilka aspektów związanych z jakością opieki w żłobkach. Po pierwsze moment oddania dziecka pod opiekę tej placówki nie powinien być zbyt wczesny, a wprowadzanie pociechy do nowego środowiska stopniowe. Badania pokazują, że pójście do żłobka jest dla dzieci sytuacją stresogenną, a to może utrudniać tworzenie się właściwych połączeń nerwowych. Te uczęszczające do żłobka charakteryzują się wyższym poziomem kortyzolu (tzw. hormonu stresu) – jego wartość jest wysoka, zwłaszcza w pierwszych tygodniach uczęszczania do żłobka oraz u najmniejszych dzieci (poniżej 14 miesiąca życia).

Po drugie w literaturze bardzo silnie podkreśla się znaczenie kwalifikacji kadry dla korzyści ze żłobka. Opiekunowie muszą mieć kompetencje do stworzenia odpowiednich relacji ze swoimi podopiecznymi, do czego potrzebne są zarówno specyficzne cechy charakteru (w badaniach wskazuje się na: wrażliwość, ciepło, czułość, responsywność), jak i wiedza o rozwoju dziecka w tym wieku i metodach uczenia.

Po trzecie ważne są małe grupy i duża liczba opiekunów przypadających na jednego wychowanka. Ponieważ maluchy mają potrzebę tworzenia silnej relacji z opiekunami, wpływ tego czynnika na ich rozwój jest znacząco większy niż w przypadku starszych dzieci.

Po czwarte dzieci potrzebują odpowiednich warunków w żłobkach – przestrzeni wewnątrz i na zewnątrz budynku, wyposażenia oraz zabawek i materiałów wspomagających rozwój.

Badania na temat żłobków można podsumować następująco: jeśli wymienione warunki są przynajmniej w minimalnym stopniu spełnione, pobyt w żłobku jest dobry dla rozwoju dzieci. A co ważne w aspekcie nierówności, korzyści z korzystania z opieki żłobkowej dotyczą zwłaszcza dzieci z rodzin o niskim statusie społeczno-ekonomicznym. Gorsze wykształcenie i umiejętności rodziców, słabsze warunki mieszkaniowe, mniejszy dostęp do materiałów rozwojowych (książek, zabawek), często także gorsza jakość żywienia – te czynniki sprawiają, że dzieci z biedniejszych rodzin w środowisku domowym nie mają możliwości nabycia takich umiejętności jak rówieśnicy z rodzin dobrze sytuowanych. W warunkach niskiej dostępności żłobków już na bardzo wczesnym etapie tworzy się luka, którą bardzo trudno jest domknąć w późniejszym wieku. Stąd postulaty badaczy i międzynarodowych instytucji odnośnie do poszerzania opieki żłobkowej odnoszą się w szczególności właśnie do dzieci z rodzin o niskich dochodach. Pod tym względem polityka w Polsce jest postawiona na głowie – nie dość, że żłobków jest mało, to korzystają z nich głównie te dzieci, dla których korzyść edukacyjna jest akurat najmniejsza.

Z książki Nierówności po polsku.

#czytajzhejto #dzieci #gospodarka
28b8e6ed-136a-417a-a35e-f5b770113db3
Boski

Polska to kraj rządzony przez starców i dla starców. Jest ich więcej, więc liczą się ich głosy. Młodzi mają tylko na to pracować. Państwo ma w poważaniu kwestię dzietności.

GazelkaFarelka

@smierdakow bardzo wartościowy wpis, z którym się całkowicie zgadzam. Niestety oprócz "nie opłaca się" w parze u nas często pokutuje również pogląd że niepotrzebne, bo "dziecku z mamą najlepiej" - serio są włodarze samorządowi którzy tak uważają...

Orzech

@smierdakow Czemu miałbym chcieć płacić w podatkach więcej za żłobki?


Sytuacja, w której są duże nierówności może być korzystna - łatwiejszy dostęp do najlepszych mieszkań, usług (mniejsza konkurencja = niższe ceny) równocześnie tańsi pracownicy i mniejsze ryzyko, że będą konkurować próbując działać "na swoim".

Zaloguj się aby komentować