🎅HejtoPaka ruszyła! Weź udział w drugiej edycji świątecznej wymiany prezentów na Hejto❄️

Zgłaszam się
:kiss::de:

Źródło: https://www.tiktok.com/@uyennninh/video/7387844330792160544

Podobno to darmowy ChatGPT z jakimś promptem od https://www.instagram.com/midnighthowlinghuskydog w komentarzu wrzucam jej linka.

#niemiecki #naukajezykow #chatgpt #deykuntiktok
Rimfire

@Deykun nawet AI do nauki języków psuje rynek matrymonialny

Deykun

@Rimfire it's over dla kota

conradowl

Eee to chyba dla jakichś wariatek z portali randkowych, które przewija się w lewo. Przecież można dostać szmergla od tego ciągłego bejbowania i słidkowania.

Błee

Zaloguj się aby komentować

Front włoski w I wojnie swiatowej na podstawie książki Vincenzo D'Aquila, BODYGUARD UNSEEN: A TRUE AUTOBIOGRAPHY 

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #DAquila #ciekawostkihistoryczne #isonzo

Poprzednie części pod tagiem #DAquila

ROZDZIAŁ X

Najpierw przeszukałem okolice Case Cemponi, szukając chorego i jego akt. Po trzech dniach długich wędrówek i cierpliwych poszukiwań, w końcu natknąłem się na niego w odizolowanym gospodarstwie, które zostało przejęte przez służby sanitarne.
W rzeczywistości natknąłem się na ten konkretny szpital polowy w szczękach oślepiającej zamieci o nieprzyzwoitej godzinie drugiej nad ranem. Do dziś nie mogę zrozumieć, jak w ogóle natknąłem się na to pomieszczenie. Co więcej, miałem uporczywe przeczucie, że człowiek, którego szukałem, tam był.

Kiedy zapukałem do drzwi, nikt nie odpowiedział. Kopałem i waliłem w nie, aż w końcu rzuciłem się na nie z całej siły. Uchyliły się na kilka centymetrów, ale równie zdecydowanie uderzyły mnie od środka w twarz, bez wyraźnego powodu. Przypomniało mi to incydent z Nieznanym Żołnierzem wysłanym na zagładę. Wydawało mi się, że to ten sam człowiek. Nie zamierzałem jednak potulnie położyć się tak jak on i zamarznąć na śmierć. Stało się to dla mnie dobrą lekcją poglądową. Wciąż miałem przy sobie pistolet sztabowy i postanowiłem, że zrobię z niego praktyczny użytek, zmuszając tych w środku do poświęcenia mi uwagi. Zacząłem więc strzelać w ziemię w pobliżu drzwi i czekałem na rozwój wypadków. Natychmiast pół tuzina wojskowych chirurgów i asystentów nieśmiało otworzyło drzwi i pozwoliło mi wejść.

Ogłosiłem swoje nazwisko, a ponieważ niektórzy rozpoznali je po komunikatach z kwatery głównej, przyjęli mnie teraz po przyjacielsku. Kiedy zapytali, co skłoniło mnie do wystrzelenia z pistoletu, opowiedziałem im epizod z Nieznanym Żołnierzem, wyjaśniając, że nie chciałem, aby spotkał mnie podobny los. Zgodzili się ze mną i przeprosili.

Kiedy zdjąłem przemoczoną śniegiem pelerynę, ogrzewając się przy piecu i popijając gorący poncz rumowy, miałem okazję po raz pierwszy rozejrzeć się dookoła i zobaczyłem oszałamiający chaos ciężko doświadczonego człowieczeństwa; okaleczeni, ranni i chorzy w każdym stopniu bólu i cierpienia. Spektakl był iście czyśćcowy. Po zapoznaniu odpowiedzialnego chirurga z moją misją, powiedziano mi, abym przejął dokumentację w moje posiadanie, ponieważ chory był teraz konający, ale że muszę natychmiast opuścić pomieszczenie, ponieważ było zbyt wiele przypadków infekcji, aby niezainfekowany człowiek cywilny mógł bezpiecznie pozostać.

Sprzeczałem się z nim, przekonując, że wyjście na zewnątrz w tak straszną burzę o tej porze nocy nie wchodzi w rachubę. Oznaczałoby to dla mnie tak samo pewne zniszczenie, jak w poprzednim przypadku Nieznanego Żołnierza. Lekarz zgodził się, ale powiedział, że nie ma miejsca, w którym mógłbym odpocząć. Rozglądając się dookoła, dostrzegłem drabinę prowadzącą na strych, a on zgodził się, abym spróbował znaleźć trochę miejsca na nogi na górze.

Po wdrapaniu się na górę, błądziłem w nieprzeniknionej ciemności, potykając się o nieznane i niespodziewane nogi i ciała, aż w końcu, szurając stopami, znalazłem wystarczająco dużo miejsca na podłodze, by się położyć. Gdy tylko położyłem się, by odpocząć i zapaść w sen, ponieważ byłem bardzo zmęczony długimi wędrówkami, poczułem, jak coś żywego przebiega po mojej klatce piersiowej i ostrożnie stąpa po moich policzkach. Zanim zdążyłem zbadać sprawę do końca, może z tuzin tych ciężkich stworzeń zaczęło przechadzać się po moim ciele. Przeszło mi przez myśl, że jestem kolejnym Guliwerem. Gdy dowiedziałem się, że ci nieproszeni goście mieli długie, wystające ogony, które muskały mój nos i łaskotały moje uszy, szybko domyśliłem się, że byli to dobrze odżywieni członkowie rodziny szczurów wiejskich, z których każdy był wielkości domowego kota! Pierwszą rzeczą, jaką oczywiście należało zrobić, było zmobilizowanie się i gwałtowne strząśnięcie ich z siebie. Na szczęście miałem pod ręką kilka ciężkich koców, którymi mogłem się całkowicie przykryć od stóp do głów, i upewniłem się, że nie ma żadnej możliwej luki, przez którą można było dostać się do środka, tak ciasno zapakowałem swoją osobę, ryzykując nawet uduszenie. Kilka minut wcześniej przedzierałem się przez mroźną zamieć, a teraz dusiłem się i dyszałem w gorącym, dusznym pomieszczeniu.

Tak zabezpieczony zasnąłem, choć przez pewien czas moi dręczyciele nie dawali mi zapomnieć o swojej obecności, biegając tam i z powrotem w grze w berka, w którą bawili się na całym strychu. Kiedy się obudziłem i świt dał mi szansę na obserwację, byłem zaskoczony dużą liczbą rannych i chorych na gorączkę żołnierzy zakwaterowanych na strychu. Trudno było sobie wyobrazić, jak mogli odpoczywać, gdy armia gryzoni nieustannie wykorzystywała ich jako plac zabaw.

Ale to był czas wojny, kiedy wiele dziwnych rzeczy jest możliwych.
fb992430-92f0-41fd-8e15-43cd2f208ad5
pi0t

@Hans.Kropson

Dziękuję za kolejny fragment. Przy braku czasu na poważne czytanie książek, takie fragmenty są wręcz wyczekiwane

Zaloguj się aby komentować

Dzień dobry.
Zapraszam do zapoznania się z ciekawa fotką z #iiwojnaswiatowa przedstawiająca dwa niszczyciele M10 oraz Jeepka przed Katedrą w Magdeburgu (Niemcy) oczywiście w 1945 roku. Fotka mniej wiecej wykonana z tego miejsca:

https://maps.app.goo.gl/2A5F4ZjzDjp2bWha8

dodatkowo na kanał Podcast Wojenne Historie wleciał wczoraj materiał o amerykańskich niszczycielach czołgów:
https://www.youtube.com/watch?v=Ul98zljeSj4

#czolgi #niemcy #ciekawostkihistoryczne #historia
cbb2e4ae-8045-4de0-9f33-6ce83e7d0e4a

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Supermasywne czarne dziury z okresu, kiedy wszechświat miał 700 mln lat zachowują się praktycznie tak, jak te z bliższych nam rejonów kosmosu. Stąd po raz kolejny nasuwa się pytanie, w jaki sposób urosły w tak krótkim czasie do rozmiarów rzędu mld mas Słońca?
Kolejne badania przy pomocy JWST tylko dokładają pytań. Uświadamia to tylko, jak mało wiemy o otaczającym nas wszechświecie.

#astronomia #kosmos #nauka #ciekawostki

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/czarna-dziura-o-niewyjasnionej-masie

Zaloguj się aby komentować

Front włoski w I wojnie swiatowej na podstawie książki Vincenzo D'Aquila, BODYGUARD UNSEEN: A TRUE AUTOBIOGRAPHY 

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #DAquila #ciekawostkihistoryczne #isonzo

Poprzednie części pod tagiem #DAquila

ROZDZIAŁ IX
Z POWROTEM DO OKOPÓW

Przez kilka tygodni cieszyliśmy się w sztabie brygady spokojną egzystencją pośród wojennego otoczenia, która była zbyt nierealna, by trwać w nieskończoność. Pewnego rześkiego, pogodnego poranka ten łagodny spokój został zburzony przez wieści, które wywołały ogromne podekscytowanie na forach hazardowych. Depesza otrzymana z Kwatery Głównej Dywizji nakazywała generałowi brygady dowodzącemu Brygadą Bergamo natychmiastowe zgłoszenie się do Kwatery Głównej w celu otrzymania innego przydziału. Nowy dowódca był już w drodze, aby zająć jego miejsce. To niespodziewane ogłoszenie natychmiast wywołało zamieszanie w szeregach kompanii sztabowej; dla wielu z nich było to śmiertelne ostrzeżenie, że wkrótce zostaną oddzieleni od swoich miękkich posadek. Wkrótce zabraknie im czekolady, anyżówki i koniaku. Żegnajcie plisowane spodnie i wypolerowane buty, czyste łóżka i spokojny sen! Żegnaj idealne życie w czasie wojny, które to wszystko reprezentowało! Bez wątpienia nowoprzybyły chciałby mieć swój własny personel i w mgnieniu oka pojawiłby się nowy tłum spryciarzy i przybocznych, aż po samych adiutantów i kucharzy. W ten sposób wojna mogła szybko zmienić zdanie na twój temat i nie zawsze dotyczyło to kwatery głównej. 
Jeśli chodzi o mnie, fatalistę, którego uczyniła ze mnie moja przysięga, przyjąłem te wieści z dość żywymi oczekiwaniami. Incydent z maszyną do pisania wyciągnął mnie z jednego ciasnego pudełka i w ten sposób uratował mnie przynajmniej podczas ofensywy. To tylko sprawiło, że zapragnąłem dowiedzieć się, co ten sam Anioł Strórz ma dla mnie w zanadrzu. Wiadomość ta nie sprawiła więc, że wpadłem w panikę. Zawsze miałem wrodzoną skłonność do bezwarunkowego poddawania się poczuciu, że cokolwiek się dzieje, zawsze służy naszemu dobru. Jest bowiem rzeczą pewną i godną wiary, że nic nie dzieje się na świecie inaczej, jak tylko z boskiej woli. I jak mówi Mędrzec: "Dobre i złe rzeczy, życie i śmierć, ubóstwo i bogactwo pochodzą od Boga". Dlatego nigdy nie zgodziłem się być nikim innym, jak tylko optymistą. Moc Boża wciąż we mnie mieszkająca po prostu podkreśliła i uczyniła to poczucie bezpieczeństwa zbyt absolutnym, być może, jeśli chodzi o moje mentalne spojrzenie na przyszłość w tym czasie. Nikt nie zaprzeczył, że natychmiastowym efektem tego było wyróżnienie mnie jako jedynego pozornie beztroskiego człowieka w całym sektorze. 

Odmówiono nam nawet wytchnienia, które zwykle przyznawano w oczekiwaniu na wprowadzenie nowego reżimu. Zaczęto robić porządki jeszcze przed przybyciem nowego Brygadiera. Aby pozostawić mu wolne pole, zostaliśmy natychmiast odesłani, jeden po drugim, do naszych pierwotnych przydziałów kompanijnych. Tak więc w ostatnich dniach listopada 1915 roku udałem się w dół doliny w kierunku Cigini, aby ponownie dołączyć do Volpe, w dobrej formie psychicznej, aby dopasować się do wszelkich nowych okoliczności i przygód, które na mnie czekały. Bez wcześniejszego ostrzeżenia przedstawiłem się dowódcy Volpe z Siódmej Kompanii. 

Gdy tylko zapoznałem go z przyczyną mojego powrotu do jego kompanii, wykrzyknął, że moje przybycie było darem niebios. Ponieważ podoficer odpowiedzialny za dokumentację kompanii i listę płac został właśnie przeniesiony do szpitala polowego z poważnym przypadkiem zapalenia płuc i ostrego zapalenia oskrzeli, nie mógł wymyślić nikogo lepszego ode mnie, ponieważ byłem już zaznajomiony z całym naszym sektorem dzięki mojemu pobytowi w kwaterze głównej, aby odszukać chorego oficera, przejąć dokumentację i aktualizować ją. I tak dał mi to zadanie. 
Ponownie wylądowałem na czterech łapach, ponieważ w przypadku ataku podoficer prowadzący dokumentację naturalnie nie musiałby brać w nim udziału, a zatem prawdopodobieństwo, że pojawi się jakakolwiek okazja do zabicia, a tym samym złamania mojej przysięgi, było niewielkie. Los nie mógł rozdać mi lepszych kart. Podoficer, jak wspomniano powyżej, zabrał akta w nadziei, że je przyniesie - polecono mi udać się na jego poszukiwanie wśród wielu polowych szpitali rozsianych na tyłach linii, podążając jego tropem, dopóki ich nie zdobędę.
130903be-ff38-4875-ae33-994429abfe06

Zaloguj się aby komentować

Dzień dobry.
Na kanale Fizyka bez zamulania pojawił się nowy materiał. Ogólnie kanał jest na początku swojej drogi do popularności. Sam go poznałem niedawno dzięki Radiu Naukowemu I chyba ktoś już raz na hejto wrzucał materiał z tego źródła.

Myślę że materiały są na wysokim poziomie. Prowadzący wypowiada się elegancko, przyjemnie się słucha tego nieco gawędziarskiego stylu. Kolejną zaletą jest niski próg wejscia, każdy ro zechce posłuchać spędzi raczej ten czas miło i większość będzie zrozumiałe.
t
tps://www.youtube.com/watch?v=YD3JEA0Je98

#nauka #ciekawostki #fizyka #astronomia

Zaloguj się aby komentować

Front włoski w I wojnie swiatowej na podstawie książki Vincenzo D'Aquila, BODYGUARD UNSEEN: A TRUE AUTOBIOGRAPHY 

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #DAquila #ciekawostkihistoryczne #isonzo

ROZDZIAŁ VIII
KRZYŻE WOJENNE I MSZA
Poprzednie części pod tagiem #DAquila

Holokaust w końcu się zakończył, ale jedyną rzeczą, która go powstrzymała, było tylko wyczerpanie zapasów dostępnych ludzi po naszej stronie, których można było poświęcić bez narażania zajmowanych przez nas pozycji. Nasze ogromne straty w siłach skutecznych zniweczyły wszelkie strategiczne korzyści, jakie można było uzyskać dzięki tym poświęceniom. Były one rozumiane jako część ogólnego planu zmniejszenia presji na froncie rosyjskim poprzez zmuszenie Austriaków do zmobilizowania jak największej liczby żołnierzy do odparcia naszych ataków [Jeżeli tak było, to te włoskie ataki były spóźnione, ponieważ od września 1915 roku Austryjacy i Niemcy przerzucali wojska z frontu rosyjskiego przeciw Serbii]. Niewielkie zdobycze terenowe, które zostały osiągnięte tu i ówdzie, okazały się pozycjami celowo opuszczonymi przez wroga, aby lepiej skonsolidować własne pozycje i skłonić nas do zajęcia jeszcze bardziej eksponowanego terenu. 

To masowe starcie, którego byłem świadkiem, było w rzeczywistości pierwszą z serii dziesięciu bitew nad Isonzo[Autor pomija pierwsze dwie bitwy nad Isonzo które odbyłysię czasie jego podróży z Ameryki na front włoski], które ostatecznie zakończyły się klęską pod Caporetto. Zwykły zbieg okoliczności sprawił, że pierwsze pęknięcie włoskich linii [12. bitwa nad Isonzo, zwana również biwa pod Caporetto], które doprowadziło do austriackiego natarcia aż do rzeki Piave, nastąpiło właśnie w tym sektorze, gdzie włoscy dowódcy świadomie lub nieświadomie dopuścili do powstania rażącej luki. 

Obaj przeciwnicy przez pewien czas mieli już dość rzezi, a dowództwo brygady zaczęło wznawiać swoje normalne rutynowe działania. Znów pojawiły się żetony i karty, aby zarówno oficerowie, jak i żołnierze (przy planszach nie uznawano różnic w randze) mogli wykazać się znajomością strategii na zielonym suknie. Nadejście listopada przypomniało wszystkim o szybkim zbliżaniu się prawdziwej zimy i o tym, że jedyną rzeczą do zrobienia było okopanie się i pozostanie tam aż do wiosny. Ciężka, mroźna alpejska pora zamieci i śnieżyc miała bezlitośnie zaatakować obie armie. Natura była sprawiedliwa dla obu stron. 

Te miliony ludzi po obu stronach frontu były zmuszone cierpliwie czekać na niewyobrażalne zimowe trudy i próby śniegu i mrozu tylko dlatego, że niewielka garstka ludzi, którzy nazywali siebie mężami stanu Europy, nie mogła lub nie chciała, w swoich samolubnych ambicjach, osiągnąć wspólnego porozumienia, które pozwoliłoby im wrócić do swoich bliskich i dawnych pożytecznych zajęć. Był to grzech najwyższej wagi, a jako że zapłatą za grzech jest śmierć, to w nadchodzących długich zimowych dniach i nocach śmierć miała nieustannie nawiedzać oba fronty. 

Ponieważ przez resztę roku nie było czasu na kolejną kampanię, a włoskie naczelne dowództwo zostało zmuszone do przyznania, że jego plany się nie powiodły, trzeba było znaleźć kozła ofiarnego. W związku z tym doszło do ogólnego wstrząsu, w ramach którego stopniowo przenoszono oddziały z jednego frontu na drugi, starając się poprawić morale całej armii. Uznano za rozsądne przydzielenie całkowicie nowych sił do Monte Santa Lucia i Monte Santa Maria, ponieważ niedobitki w tym sektorze były zupełnie zdemoralizowane. W ciągu tygodnia lub dziesięciu dni inna brygada (Brygada Mesyńska) została sprowadzona, aby przejąć to zadanie, a nasza kwatera główna została tymczasowo przeniesiona kilka mil do tyłu, do domu, z którego wyrzucono Nieznanego Żołnierza[patrz Rozdział II]. Różne jednostki pułkowe wchodzące w skład naszej brygady były stopniowo przenoszone w międzyczasie na tyły w celu reorganizacji i uzupełnienia. W niektórych przypadkach straty kompanii sięgały nawet dziewięćdziesięciu procent, co samo w sobie wystarczająco wskazuje na spustoszenie po naszej stronie w starciach, które komunikaty wojskowe uparcie opisywały jako "zwycięstwo". 

Metoda nagradzania tych, którzy szczęśliwie wyszli z okopów z nienaruszoną skórą, zawierała elementy burleski. Ponieważ instynkt samozachowawczy działał lepiej u niektórych jednostek niż u innych, a jakiś wyższy oficer miał akurat na oku tych konkretnych ludzi, trzeba było zrobić coś, by wyróżniali się wśród żywych i umarłych jako przykład waleczności i męstwa. W tym celu byliśmy hojni aż do przesady w przyznawaniu wstążek i Krzyży Wojennych. Hojni być może dlatego, że były one tanie. Krzyż Wojenny kosztował mniej niż bochenek wojskowego chleba. Rząd po prostu przymocował duży zapas przerobionych brązowych dwugroszówek do kilku centymetrów niedrogich różnokolorowych jedwabnych wstążek i każdy otrzymał medal, który zaspokajał jego próżność, pozwalając mu uchodzić za bohatera wojennego. Kiedy miedziaki się skończyły, bohaterowie musieli zadowolić się kawałkiem wstążki. Oczywiście akty najwyższej szlachetności i poświęcenia były na porządku dziennym po obu stronach, ale oferowanie zwykłego medalu lub wstążki tym ludziom było zniewagą. Jednak przyznawanie tych odznak stało się regularną praktyką, która miała swoje zabawne strony

Weźmy przypadek dwóch chłopów tak prostych i bezmyślnych, że wystawienie ich na ogień wroga było niemal zbrodnią. Ich mentalność była tak znikoma, że nigdy nie powinni byli otrzymać pozwolenia na założenie munduru. W ramach kompromisu postawiono ich na warcie, aby ostrzegali przejeżdżających żołnierzy i kierowców wojskowych samochodów na skrzyżowaniu drogi, że zbliżają się do stromej przepaści. Nie było najmniejszej możliwości, by wróg mógł zbliżyć się do tego miejsca bez wykrycia go w odpowiednim czasie. W nocy zwykle schronili się w małym namiocie i spali głęboko i spokojnie aż do świtu. 

Ale pewnej księżycowej nocy zostali nagle obudzeni i spojrzeli w twarze kilku Austriaków, którzy wsunęli głowy do ich namiotu i tym samym wpuścili trochę światła księżyca. Przerażeni na śmierć, dwaj biedni chłopi podnieśli ręce na znak poddania się i błagali wroga, by ich nie zabijał. Wszyscy byli gotowi poddać się na miejscu bez walki. Wprawiło to Austriaków w zakłopotanie i zdezorientowanie, przez co jeszcze trudniej było im się porozumieć. Przez mozolne gestykulowanie rękami i głowami udało im się po pewnym czasie zasygnalizować, że są nieuzbrojeni i że ich zamiary są całkowicie pacyfistyczne - krótko mówiąc, że chcą się poddać! W jakiś sposób przedostali się przez włoskie linie (przypuszczam, że był to kolejny przypadek śpiącego wartownika) i chcieli być eskortowani do odpowiednich władz. Kiedy te chłopy w końcu pojęły, że Austriacy są dezerterami, natychmiast ustawili ich w szeregu, radośnie przystawili im bagnety do pleców i pomaszerowali w triumfie do pobliskiej kwatery głównej. 

Cała sprawa była zbyt dobrym żartem, zarówno dla oficerów, jak i żołnierzy, by przejść niezauważona i nie nagrodzona, a Krzyż Wojenny dla każdego chłopa nie był uważany za zbyt duże obciążenie dla włoskiego skarbu. Ten incydent przypomniał mi powiedzenie przypisywane królowi Wiktorowi Emanuelowi II, który, gdy jeden z jego ministrów nalegał na przyznanie tytułu Kawalera[szlachectwa] jednemu z jego poddanych, podobno zauważył: "Krzyża Kawalerskiego[medalu] lub toskańskiej fajki nigdy nie można nikomu odmówić". 

Trzydziestego października otrzymałem pisemną wiadomość nakazującą natychmiastowe zaprzestanie działań ofensywnych. Napisałem ją pośpiesznie na maszynie, aby wysłać do centrali telefonicznej i rozesłać przez gońców i kurierów. Następnego dnia otrzymałem kolejny rękopis do napisania, który instruował kapelana wojskowego, aby w Dzień Zaduszny, drugiego listopada, odprawił mszę za dusze poległych. W czasie, gdy pisałem ten rozkaz, ciągle czułem, że byłoby bardziej stosowne, gdyby kapelan złożył ofiarę za spokój dusz i sumień wszystkich wciąż żyjących, którzy mieli jakikolwiek wkład lub udział w wysłaniu milionów ojców, braci i mężów na przedwczesną śmierć. Tak, za żyjących. Potrzebują mnóstwa mszy i modlitw, jeśli kiedykolwiek mają stać się odpowiednimi kandydatami do przywrócenia im łaski Bożej. Jakiej duchowej ślepoty potrzebowali ci podżegacze wojenni, aby uklęknąć na tym zakrwawionym polu w ten ponury, deszczowy listopadowy poranek w obecności swojego Boga i Zbawiciela, w ofierze Mszy - Boga Pokoju i Miłości - i prosić Go o przyjęcie dusz tych tragicznych ofiar.

Same kamienie rozrzucone wokół tego obozowego ołtarza powinny były powtórzyć słowa, które Chrystus wypowiedział, gdy współczuły Mu litujące się kobiety z Jerozolimy: "Nie płaczcie nade Mną, ale płaczcie nad sobą i nad waszymi dziećmi".

Poniżej zadanie dla spostrzegawczych: wytęż wzrok i znajdź różnice. Strzałką pokazane jest miejsce gdzie atakowała Brygada w sktórej służył autor książki.

  1. Linia frontu przed 3 bitwą nad Isonzo
  2. Linia frontu po 3 bitwie nad Isonzo która opisuje autor książki
49532dee-8d03-4f0d-91d8-96964d4b9dc9
a4230c42-89ea-4183-bb26-7231465b6a7f

Zaloguj się aby komentować

Znacie może jakaś porządną literaturę na temat szlachty, przede wszystkim jej obyczajowości, ale też przemian na przestrzeni dziejów?
#ksiazki #historia
madhouze

@ipoqi no ja właśnie też

VonTrupka

Może coś z fabularyzowanej historii by cię zainteresowało?

Komuda jako historyk specjalizuje się w dziejach szlachty sarmackiej a do tego ma świetne pióro.

Czytałem kilka jego powieści i polecam gorąco. Za cokolwiek nie chwycisz, będzie z pewnością wciągające.

Tym bardziej że oparte na dziejach historycznych, które są ogólnym tłem powieści.

madhouze

@VonTrupka niestety, potrzebuję pozycji do bibliografii

Zaloguj się aby komentować

ruhypnol

... zepsuć atmosferę w niewentylowanych pomieszczeniach.

Zaloguj się aby komentować

Którym mieczem dziś jesteś?

#historia #ciekawostki #bron #zajebanezwykopu
1ed4ca6d-87ff-4aa8-8802-bd5b234eb03d
Gracz_Komputerowy

Aż bym pograł w taką jakąś grę która ma tyle wariantów mieczy ale żeby każdy miał inne statystyki zbilansowane odpowiednio do masy czy długości...

Zaloguj się aby komentować

Front włoski w I wojnie swiatowej na podstawie książki Vincenzo D'Aquila, BODYGUARD UNSEEN: A TRUE AUTOBIOGRAPHY 

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #DAquila #ciekawostkihistoryczne #isonzo

ROZDZIAŁ VII
RZYMSKIE IGRZYSKA
Poprzednie części pod tagiem #DAquila

Poranek, w którym przybyłem do kwatery głównej, przyniósł dla naszej strony, a w szczególności dla naszej brygady, dzień sądu. Tego ranka pisanie rozkazu ataku zostało ostatecznie zakończone i przekazane różnym jednostkom przez kurierów i telefony polowe. Wyczerpujące raporty i instrukcje z Kwatery Głównej zalecały przygotowawcze bombardowanie ogólne wzdłuż całej linii przez czterdzieści osiem godzin. Uważano, że to całkowicie zdemoralizuje wroga i umożliwi naszym oddziałom podjęcie bez przeszkód natarcia. 

Coś jednak poszło nie tak z artylerią, jeśli chodzi o nasz bezpośredni front, ponieważ poza kilkoma bateriami złożonymi z ośmiu lub dziesięciu dział i jedną lub dwiema cięższymi jednostkami w odległych, rozproszonych punktach, nie mieliśmy w tym czasie żadnego działa godnego tej nazwy. Te, które były dostępne, były tak dobre, jak zabawkowy pistolet przeciwko opancerzonemu dreadnoughtowi. Było znacznie gorzej niż tragicznie. Wysyłanie tych bezbronnych chłopców i mężczyzn przeciwko niedostępnym i nie do zdobycia umocieniom, na których wróg był bezpiecznie chroniony, było po prostu bezsensowne. 

Tak zwane bombardowanie osłabło, gdy zbliżała się godzina zero, czas, w którym nasi ludzie mieli przejść przez szczyt. Oczywiście dało to wrogowi odpowiednie ostrzeżenie i był on w pełni przygotowany na ataki piechoty. Ich przewagą było doskonałe ukształtowanie terenu, ponieważ nasi ludzie zostali zmuszeni do posuwania się stromo w górę po otwartym terenie. 

Późniejsza rzeź była zbyt straszna, by ją opisać. Wyobraźmy sobie młodzieńca upuszczającego kosz pełen szczurów w pokoju pełnym wygłodniałych kotów, a to da nam dobre wyobrażenie o szansach Włochów na posuwanie się naprzód w obliczu austriackich karabinów maszynowych plujących ogniem z ich wybetonowanych nasypów i " bunkrów". 

To był naprawdę kolosalnie niegodziwy błąd; Austriacy nie byli ich mordercami, ale ci, którzy wysłali ich na zagładę. Ciężko było uwierzyć, że to byli ludzie, wśród których stałem, te bezduszne krety siedzące na wygodnych, wyściełanych krzesłach obozowych, dostosowujące swoje okulary polowe, aby uzyskać wyraźniejszy widok na mdlący spektakl. 

Spoglądałem w dół na bitwę, a potem z kolei na dowódców, bezpiecznych, ponad wszelką wątpliwość, od strzałów i pocisków. Mój umysł nie mógł nie przypomnieć sobie tych żądnych krwi widzów na rzymskich arenach, obserwujących chrześcijańskie ofiary pożerane przez chude i celowo wygłodzone dzikie bestie. A w tym, co działo się teraz jednocześnie na tuzinie frontów, trudno było dostrzec jakąkolwiek poprawę, czy to z moralnego, czy materialnego punktu widzenia, w metodach niszczenia stosowanych dziś przez postępową i tak zwaną chrześcijańską ludzkość. Zastanawiałem się, że dawni chrześcijanie przynajmniej umierali za swoją wiarę, ale ci są zabijani za swoją głupotę! 

W tym momencie nie mogłem nie pomyśleć, że szaleńcy w przytułkach tworzą zdrowszy tłum. W każdym razie oszczędzono im takich scen bezmyślnej rzezi. Nie ryzykowali też, że sami zostaną wysłani na rzeź jako owce i przyczynią się do kolejnego rzymskiego święta. Przez chwilę niemal kusiło mnie, by poszukać bezpiecznego schronienia w domu wariatów.
9b07f1b4-d5f1-48c8-9bab-cf12b2787000
dd9de8df-bdf3-490d-806c-3b1f829fb8a0

Zaloguj się aby komentować

Tłumacz w dobrej wierze takiemu @Cybulion,że coś jest newsem w #nauka a ten dalej,że to szurstwo i po podaniu linków zesra się wrzucając na czarną... Tak jakby bycie "szurem" oznaczało bycie niewykształconym idiotą... No sorry...

O czym mowa i dlaczego wrzucam to w temat "nauka" ? O organoidach/biokomputerach. Brain-on-a-chip jest jednym z ciekawszych prób badań naukowych nad mózgiem i jednocześnie nad (bio)elektroniką którą streścić można jako badanie łączenia z elektroniką elektronice i #ai organicznych neuronów. Oczywiście głównie chodziło o badania nad mózgiem/jego tkankami.Ale przecież potencjalne możliwości nie kończą się na tym.

Materiały prasowo-naukowe które o tym wspominają to przykładowo:
https://sg.news.yahoo.com/scientists-connect-16-mini-brains-175012628.html
https://www.ntnu.edu/documents/984515/1284095817
https://ncats.nih.gov/research/research-activities/tissue-chip/meet-chip/brain
https://www.technologyreview.com/2023/12/11/1084926/human-brain-cells-chip-organoid-speech-recognition/

Macie i na youtubie:
https://www.youtube.com/watch?v=_Il1sKcC53w
A teraz może kilka artykułów naukowych bo nie chce się wam wierzyć ? ależ oczywiście

Artykuły w Nature. Naukowiec który badał tego typu wcześniej - Edward Rogers koncentrował się raczej na wykorzystaniu tego typu układów w badaniu urazów mózgu:
https://www.nature.com/articles/s41598-019-51541-x - 2019. Wcześniejszy artykuł w Nature Rogersa.
https://www.nature.com/articles/s41598-022-14937-w - 2022.
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC6783295/ - 2022. Również nastawione głównie na medycynę i badanie chorób
I tutaj macie materiał o "biokomputerze" w Nature - niestety za paywallem:
https://www.nature.com/articles/d41586-023-03975-7
Inny artykuł - będący wstępniakiem odnośnie wykorzystania organoidów:
https://www.frontiersin.org/journals/science/articles/10.3389/fsci.2023.1017235/full

A tu już artykuł rozważający ewentualny wpływ organoidów na #cybersecurity #cyberbezpieczenstwo :
https://www.mdpi.com/2674-1172/3/2/7

Zatem "Szurstwo" ? To co pisze @Cybulion do @CzosnkowySmok
@CzosnkowySmok spokojnie, mini mózgi nic ci nie zrobią
Jest zabawnym pieprzeniem ignoranta. Na razie oczywiście nie zrobią. Ale cholera wie do czego w przyszłości można wykorzystać opartą o nie elektronikę. Ponieważ badania nad organoidami podobnie jak optogenetyka i magnetogenetyka są faktem,są dziedzinami nauki których większość nie kojarzy - ale potencjalnie groźniejszymi dla nas jak AI. Groźniejszymi przez to,że badania te dają przełożenie dające narzędzia przyszłej ingerencji w działanie naszych mózgów.Ponadto widzę tu coś całkiem blisko opowiadania Harlana Ellisona "Nie mam ust a muszę krzyczeć":
https://en.wikipedia.org/wiki/I_Have_No_Mouth,_and_I_Must_Scream

#nauka #badanianaukowe #biologia #medycyna #elektronika #bioelektronika
d647d39a-0043-4f7c-a1e3-0c4a82d9dada
2d1d1b7c-f86f-437b-a2c5-ced178211cdb
maximilianan

@dsol17 ja pierdole nie miałem cię na czarno ale mocno to rozważam. Twoje przemyślenia są w stylu "teraz ktoś bada komórki mózgowe, więc NIE WYKLUCZONE jest, że stworzą super potężne AI, którego jedynym celem będzie zniszczenie ludzkości i zniewolenie wszystkich, w imię władzy elit, TO JUZ SIE ZACZĘŁO".


Ator, to ty?

dsol17

Ator, to ty?

Nie znam typa,youtuber jakiś chyba

@maximilianan a to mod może mieć kogoś na czarno ?

"teraz ktoś bada komórki mózgowe, więc NIE WYKLUCZONE jest, że stworzą super potężne AI, którego jedynym celem będzie zniszczenie ludzkości i zniewolenie wszystkich, w imię władzy elit, TO JUZ SIE ZACZĘŁO".

Zamiast to wyśmiewać i sprowadzać do nonsensu zrozum co ja napisałem:

Ktoś bada komórki mózgowe również pod kątem ich współpracy z elektroniką i wykorzystania ich w elektronice.


Tak, na podstawie tej technologii można wyhodować coś w rodzaju potężnego AI, ale równie dobrze może to posłużyć:

a) opracowywaniu sposobów na modyfikację pracy mózgu/wymazywanie wspomnień lub wprowadzanie fałszywych

b) może z tego powstać coś w rodzaju świadomego mózgu pozbawionego ciała (stąd nawiązanie do książki)

c) innym rozwiązaniom których ci nie podam na szybko bo mi się nie chce bawić w rozważania i za rączkę prowadzić.


Tylko ze względu na netykietę i fakt,że jesteś modem nie określę tego dobitniej jak tylko brak wyobraźni i czytania ze zrozumieniem z twojej strony.

maximilianan

@dsol17 nie jestem modem, ale tak, mogą mieć na czarno

Zaloguj się aby komentować

Nie wyraził żadnej skruchy za swoje czyny, mówiąc prokuratorowi Benowi Ferenczowi, że Żydzi w Ameryce będą cierpieć za to, co zrobił prokurator, i wydawał się bardziej zaniepokojony moralnym obciążeniem osób dokonujących morderstw niż tych, którzy byli mordowani. Ferencz później opisał swoje uzasadnienia w sądzie, stwierdzając:

"Kiedy Ohlendorf został poproszony o potwierdzenie, że jego jednostka zamordowała 90 000 Żydów, generał SS zaczął się wykręcać. Powiedział, że nie może tego potwierdzić. Powodem było to, że czasami jego ludzie przesadzali z liczbą ofiar. 'Czy generał chciałby podać szacunkową liczbę?' 'Nie.' 'Może to było 80 000, a może tylko 70 000?' 'To było możliwe.' 'A może 100 000?' 'Może.' 'Czy wśród zabitych było wiele żydowskich dzieci?' 'Tak, oczywiście.' Ale, dodał Ohlendorf, nigdy nie pozwalał swoim ludziom robić tego, co robili inni. Powiedział swoim ludziom, aby nigdy nie używali niemowląt do ćwiczeń strzeleckich ani nie rozbijali ich głów o drzewo. Kazał swoim ludziom pozwolić matce przytulić niemowlę do piersi i celować w jej serce. To miało zapobiec krzykom i umożliwić strzelcowi zabicie zarówno matki, jak i dziecka jednym strzałem. Oszczędzało to amunicję. Ohlendorf powiedział, że odmówił używania ciężarówek gazowych, które były przypisane do jego jednostek. Stwierdził, że kiedy mobilne pojazdy zagłady docierały do miejsca przeznaczenia, gdzie miały wyrzucić uduszony ludzki ładunek do czekającego rowu, niektórzy z więźniów byli jeszcze żywi i musieli być rozładowani ręcznie. Jego ludzie musieli wyciągać ciała wśród wymiotów i ekskrementów, co było bardzo trudne dla jego ludzi."

Na procesie Ohlendorf próbował przedstawić operacje na obszarze sowieckim "nie jako rasistowski program mający na celu eksterminację wszystkich Żydów... ale jako ogólny rozkaz likwidacji, mający na celu przede wszystkim 'zabezpieczenie' nowo zdobytego terytorium."
https://en.wikipedia.org/wiki/Otto_Ohlendorf#Nuremberg_trials

#historia #drugawojnaswiatowa #ss #holocaust
KLH2

Zdania wikiekspertów są podzielone:


"Adiutant zbrodniarza, Willi Seibert, zeznał, że Ohlendorf bardzo dbał o psychikę swoich oddziałów i był zwolennikiem używania specjalnych samochodów-komór gazowych w celu mordowania ofiar, zamiast przeprowadzania masowych rozstrzeliwań."


z .pl

Zaloguj się aby komentować

Neq

To ja jak napierdala burza

starszy_mechanik

Ta w czarnym staremu kapcie zabrała czy co xD

Marchew

Bardzo mnie irytuje takie zjawisko, człowiek zachowa się dość entuzjastycznie/ciekawie/nietypowo/just4fun, nagle pach! Staje się plusowanym postem gdzieś w internecie, jego twarz będzie wracała jak bumerang, a jeśli będzie miał pecha, stanie się przypadkiem gwiazdą memów. Brak szacunku do nagrywaczy/wrzucaczy.

maly_ludek_lego

@Marchew ziomek, przeciez to ustawka na TikTok i Instagram xD

Zaloguj się aby komentować

Front włoski w I wojnie swiatowej na podstawie książki Vincenzo D'Aquila, BODYGUARD UNSEEN: A TRUE AUTOBIOGRAPHY 

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #DAquila #ciekawostkihistoryczne #isonzo

ROZDZIAŁ VI
PRZEZ LORNETKĘ
Poprzednie części pod tagiem #DAquila

"Niewiele brakowało", zauważył jeden z moich towarzyszy z kwatery głównej, któremu tłumaczyłem moją obecność wśród nich, gdy grupa rozeszła się, by podjąć rutynową pracę. 
Zostałem sam na kilka minut. Spędziłem je wizualizując to, co miało nastąpić tego dnia i podczas kolosalnej tragedii rozegranej w tych krwawych październikowych dniach roku 1915 [Trzecia bitwa nad Isonzo]. Trudno było wymazać z pamięci nadchodzące okropności. Po sprawdzeniu mojej przepustki, karabinierzy eskortowali mnie przez pewną odległość przez serię tajnych przejść, a następnie zostałem pozostawiony samemu sobie w lesie, aż doszedłem do kolejnego zakrętu. Usiadłem na spróchniałym pniu, aby przez kilka minut zastanowić się nad działaniem tajemniczej siły kontrolującej nasze ludzkie losy, ponieważ nie mogłem wyrzucić z głowy, że tylko kilka minut i szerokość włosa dzieliły mnie od losu, który miał spotkać moich kumpli. 

Po przybyciu do kwatery głównej przedstawiłem się kapitanowi dowodzącemu kompanią sztabową. Nalegał bardzo surowo, że generał jest bardzo rozgniewany niemożnością znalezienia kompetentnego operatora dla nowej amerykańskiej maszyny do pisania, która niedawno przybyła. Było wiele ogólnej pracy do wykonania, ale także ważne rękopisy, które musiały zostać bezzwłocznie przepisane na maszynie. Ostrzegł mnie, że lepiej będzie, jeśli upewnię się, że mu odpowiadam, zanim się zaprezentuję, bo jeśli nie sprawdzę się podczas pierwszego testu, może posunąć się nawet do zastrzelenia mnie. Świadczyło to o temperamencie brygadiera i jego oburzeniu niezdolnością personelu do zapewnienia mu kompetentnego człowieka. 

Powiedziałem adiutantowi, że uważam, iż traktuje brygadiera zbyt poważnie. Mój rzeczowy ton uspokoił go. Następnie bez zbędnych ceregieli zostałem zaprowadzony do generała brygady Ponzio, dowódcy Brygady Bergamo Włoskiej Armii Jego Królewskiej Mości. Ku mojemu zaskoczeniu, jego wygląd był raczej łagodny. Na jego pytanie o cel mojej misji, wypowiedziane w ten szorstki, arbitralny sposób, jakim zazwyczaj posługują się dowódcy wojskowi, zasalutowałem i powiedziałem, że jestem na jego rozkazy i jestem gotowy do obsługi jego maszyny do pisania. Następnie zapytał mnie, czy znam amerykańskie maszyny do pisania. Odpowiedziałem twierdząco. Następnie zadał mi kilka pytań mających na celu sprawdzenie mojego doświadczenia jako maszynistki. W moich odpowiedziach przypadkowo powiedziałem, że obsługiwałem maszynę do pisania w Stanach Zjednoczonych. Bardzo mnie zaskoczył, zwracając się do mnie w języku Szekspira i dowiadując się, że w domu mówię po angielsku, powiedział mi, nie wymagając żadnych innych kwalifikacji, że praca jest moja. W ten sposób moje przeczucia zostały zweryfikowane, a moje zaufanie do działania Boskiej Mocy (że tak to nazwę) we mnie zostało wzmocnione. Nie chciałem otrzymać tej posady, ponieważ bałem się zaryzykować. Kiedy Moc Boża zamieszkuje w człowieku, całkowicie eliminuje strach. Złożyłem mityczną przysięgę, że nie będę zabijał, a sprawy tak się ułożyły, że nie musiałem zabijać, a tym samym popełniać grzechu z powodu tej przysięgi. 

Z pewnymi obawami, by nie popełnić niechcący katastrofalnego błędu, podjąłem się obsługi maszyny do pisania, ponieważ pierwszy rękopis, który otrzymałem do przepisania, zawierał szczegółowe instrukcje dla różnych jednostek pułkowych, obejmujące ruchy i przemieszczenia wojsk, manewry strategiczne i cele do osiągnięcia, w oparciu o kluczowe plany otrzymane z kwatery głównej. Generał Ponzio i jego adiutanci przygotowali obszerne notatki dotyczące ofensywy, która miała rozpocząć się za trzy dni; niektóre pomniejsze starcia zostały zaplanowane na ten dzień. 

Innymi słowy, pisałem teraz wyroki śmierci, że tak powiem, tych samych chłopców, z którymi właśnie się rozstałem, wyroki śmierci, które w normalnym toku wydarzeń byłyby również moim własnym, ponieważ zamierzałem trzymać się mojego planu nie stawiania oporu w przypadku, gdyby kazano mi iść na szczyt. Na początku miałem poważne trudności z rozszyfrowaniem pisma generała; ponadto nie byłem zbyt biegły w języku włoskim. W rzeczywistości, gdyby standardem, na podstawie którego poproszono mnie o zakwalifikowanie się, była dobra znajomość muzycznego języka Dantego, z pewnością poniósłbym porażkę. Moja znajomość języka ojczystego była bardziej teorią niż rzeczywistą praktyką, ponieważ była to po prostu tak podstawowa wiedza, jaką można było zdobyć, czytając włoskie gazety drukowane w Nowym Jorku. 
W jakiś sposób mój umysł wciąż powracał do roli, jaką w tajemnicach życia odgrywa to, co niewidzialne. Moim przeznaczeniem było ocalenie, a nie zagłada w nadchodzącym holokauście [książka była wydana w 1931 roku I to słowo miało inne znaczenie niż dzisiaj]. Przyznaję, że w ostatecznym rozrachunku moja znajomość angielskiego była decydującym czynnikiem w uzyskaniu nominacji na kancelistę włoskiego generała. Ale nawet gdybym nie znał żadnego innego języka niż, powiedzmy, chiński idiom, wylądowałbym na tym stanowisku, gdyby tak chciała tajemnicza siła kontrolująca nasze ludzkie losy. Istnieje trafne włoskie powiedzenie używane do zwrócenia uwagi na ekstremalną zmianę okoliczności: "Dalle stalle alle stelle" (Od stajni do gwiazd - łac "per aspera ad astra"). To powiedzenie uosabia skrajny kontrast między moimi dwoma ostatnimi sposobami egzystencji w odniesieniu do komfortu i bezpieczeństwa istoty ludzkiej. 

Miałem teraz okazję ponownie oddać się jednemu z podstawowych warunków przyzwoitego życia - obok pobożności - czystości. Kompania wyższych oficerów i personelu pomocniczego, składająca się w sumie z około trzydziestu osób, zmonopolizowała usługi prywatnego fryzjera i trzech kucharzy, a także ogólnych pomocników. Zapewniono nam wygodne łóżka umieszczone w dużym zakamuflowanym pomieszczeniu jako ochronę zarówno przed wrogiem, jak i żywiołami. Mieliśmy nadwyżkę koców, wodę i oświetlenie, nawet jeśli były to prymitywne świece woskowe. Zgodnie z godnością i wymaganiami społecznymi naszej wywyższonej pozycji i miękkich koi, zostaliśmy wyposażeni w kompletne nowe zestawy bielizny i ściśle dopasowane mundury, a nasze buty były dla nas regularnie polerowane. Aby kontrast był jeszcze bardziej znaczący i zaskakujący, podawano nam czekoladę i anyżek do naszych starannie przygotowanych i dobrze zbilansowanych posiłków. Wszystkie pierwsze porcje były przydzielane do kompanii sztabowej (nazywaliśmy je dziesięciną wojskową), a pozostałość i resztki trafiały do walczących w okopach, którzy walczyli o ostatnie resztki między sobą, pozostawiając wszystko, co pozostało z ich temperamentu bojowego, do wykorzystania przeciwko wrogowi. Szef kuchni był bardzo hojny i wybredny w sporządzaniu swoich zapotrzebowań i zwykle mieliśmy zapasy (szczególnie jeśli chodzi o luksusy: wino, koniak, kawę, czekoladę itp. ) wystarczające dla całego batalionu. Dowództwa pułków robiły to samo, więc wszyscy "kopacze ziemi", jak pogardliwie nazywano ludzi w okopach, dostawali tylko resztki. Nie było nic zbyt dobrego dla żołnierzy w okopach, mówili nam patrioci, którzy tak bardzo pragnęli, abyśmy tam pojechali i równie bardzo pragnęli, aby sami tam się nie dostali. Oczywiście zapomnieli dodać o resztkach po tym, jak różne dowództwa zabrały wszystko, co chciały.

Nasz generał brygady miał nawet krowę rasy holsztyńskiej, która dostarczała mu świeżego, pełnotłustego mleka, a także stadko kur do znoszenia jajek. Nowe powody, dla których rasa zawodowych wojskowych nigdy nie wyginęła. 

Często zastanawialiśmy się między sobą, co by się stało, jak długo mógłby trwać ten wojenny proceder, gdyby nasi wyżsi oficerowie musieli sami poddać się trudom okopów i żyć na tym samym podłym jedzeniu, które podawali szeregowym żołnierzom. Co powiedzieliby wielcy wodzowie, gdyby byli zmuszeni spać w brudzie i błocie, nieustannie drapiąc rany po swoich brudnych, parchatych skórach, zamiast zajmować wystawne wille, z dala od niebezpieczeństw, z pomocnikami i lokajami na ich usługach? 

Stanowią oni mózgi walczących sił i jestem pewien, że gdyby byli w ten sposób włączeni, głośne wezwanie "Vive la guerre", którym oszalałe tłumy płakały w każdej europejskiej stolicy, nie brzmiałoby tak mile w ich uszach. Jestem również przekonany, że moglibyśmy na nich polegać, jeśli chodzi o znalezienie szybszych sposobów rozstrzygania sporów między narodami. 

Podczas tych krwawych dni od 21 do 29 października 1915 roku w każdym dowództwie dyskutowano w bardzo przemyślany i rzeczowy sposób, jakie metody zastosować, aby posłać moich towarzyszy na rzeź, tak jakby byli tylko pionkami na szachownicy, które można dowolnie przesuwać tu i tam lub odrzucać, a po zakończeniu gry nikt w dowództwie nie będzie w gorszej sytuacji. 

Czasami stawałem na nogi i przez lornetkę przyglądałem się masakrze. Wkrótce odkładałem jej okulary z obrzydzeniem. Czułem się jakoś zagubiony w tym zgromadzeniu cynicznych materialistów. Działali dla mnie w obliczu perspektywy poświęcenia pięciu lub dziesięciu tysięcy ludzi, podobnie jak grupa bogatych młodych hazardzistów w obliczu straty pięciu lub dziesięciu tysięcy szekli, które nic nie znaczyły w ich młodym życiu. W naszych zaimprowizowanych biurach wykonywaliśmy rutynową pracę związaną z działalnością dowództwa brygady. Nieustannie wyjeżdżali i przyjeżdżali kurierzy, przyjmowano oficerów sztabowych na konferencje, instrukcje i drinki. 

A potem, żebyśmy nie zapomnieli, sądy doraźne, w których los poszczególnych nieszczęśników rozstrzygał się bez procesu i bez składania wyjaśnień. Nazywano je sądami doraźnymi. Wiele z tych ofiar wrzuconych do prowizorycznych grobów zostało wysłanych do wieczności przez zwykłe odczytanie oskarżenia i rutynowe nabazgranie podpisu dowódcy. Resztę załatwiały naboje. 

A na koniec "Przynieś więcej sherry!" [patrz I Rozdział]
19108f14-088f-456f-9e44-19f959430944

Zaloguj się aby komentować