🎅HejtoPaka ruszyła! Weź udział w drugiej edycji świątecznej wymiany prezentów na Hejto❄️

Zgłaszam się
Dzień dobry,
Dziś mam do zaprezentowania fotę znanego chyba wszystkim T-34-85 stojącego przed Bramą Brandenburską w Berlinie. Uwagę zwraca dodatkowe opancerzenie przeciw kumulacyjnym głowicom Panzerfaustów. W tle widać IS-2

#historia #ciekawostkihistoryczne #iiwojnaswiatowa #czolgi
31efbb74-e502-4174-9c3b-2dbf937a1e9c
sawa12721

@Rzeznik Nie może zabraknąć

719e430e-bb97-4804-a5f5-19c92cbd02b2

Zaloguj się aby komentować

:brain::brain::brain:

Źródło: https://www.tiktok.com/@fryrsquared/video/7372221840078523680
Na Wikipedii: https://en.wikipedia.org/wiki/Nun_Study

Walnęła się w nazwisku.

#demencja #medycyna #chorobaalzheimera #hannahfry #deykuntiktok
koszotorobur

@Deykun - super ciekawy temat i przyczynek do rozkminy:


  • Czy lepiej zachować większość swoich zdolności umysłowych na starość i zdawać sobie codziennie boleśnie sprawę z tego jak nasze ciało się starzeje i z nieubłaganie nadchodzącej śmierci?

  • Czy może lepiej powoli staczać się w demencję i tracić możliwość jasnego myślenia tak by nie zdawać sobie sprawy ze starzenia i nadchodzącej śmierć?

emdet

@koszotorobur zdecydowanie opcja 1. Życie z demencją to już nie życie, jest się niesamodzielnym i nic się nie ogarnia. Ludzie z zaawansowaną chorobą to już tylko w teorii są żywi bo nie ma w nich już prawie nic z człowieka jakim kiedyś byli.

Giban

@koszotorobur 1. Poprosiłem moich braci, że jakbym kiedyś zaczął głupieć, to mają mnie zutylizować

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Front włoski w I wojnie swiatowej na podstawie książki Vincenzo D'Aquila, BODYGUARD UNSEEN: A TRUE AUTOBIOGRAPHY 

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #DAquila #ciekawostkihistoryczne #isonzo

Poprzednie części pod tagiem #DAquila

CZĘŚĆ XII
WYJŚCIE Z OKOPÓW PRZED ŚWIĘTAMI BOŻEGO NARODZENIA

Zanim się zorientowałem, Święta Bożego Narodzenia były już za tydzień. Wraz z nimi przyszły zdjęcia mojego domu za Oceanem. Poczułem nagły impuls, by opuścić front wtedy i tam. Spoglądając na litografię na ścianie, nawiązałem z nią mentalny dialog, którego rezultatem była ślepa akceptacja, jako pewnik, przekonania, że On wzywa mnie do opuszczenia tej potępiającej atmosfery wojny i zniszczenia. To nie było miejsce dla człowieka pokoju. Nie wiedziałem, że Boża Moc we mnie zaczyna się odradzać z całą swoją początkową siłą. Tego ranka postanowiłem odejść. Jak? Nie byłem chory ani ranny; być może miną trzy lub cztery tygodnie, zanim drugi kontyngent na urlopie będzie mógł wyjechać. Ale byłem zdecydowany opuścić okopy na zawsze, przed Bożym Narodzeniem! Święta Bożego Narodzenia były już tylko za tydzień. 

Tego samego ranka przyszło powiadomienie, że zostałem awansowany do stopnia kaprala "za zasługi wojenne". Ktoś zrobił mi kawał w kwaterze głównej. Ponieważ, ogólnie rzecz biorąc, akceptuję wszystko, co spotyka mnie na drodze, sięgnąłem po mój zestaw do szycia i przypiąłem do rękawów naszywki kaprala - tak się złożyło, że moje wynagrodzenie wzrosło do dziesięciu centów dziennie. Ogromna podwyżka w ujęciu procentowym - w rzeczywistości pięćset procent. To tyle, jeśli chodzi o awanse w terenie. Ktoś szybko załatwił mi awans za męstwo. 

Teraz przyszła kolej na mnie, jeśli spodziewałem się wydostać z okopów przed Bożym Narodzeniem, do którego pozostało zaledwie sześć dni. Następnego ranka rozmawiałem z kapitanem Martinim z ósmej kompanii, któremu powierzono dowództwo nad moją kompanią podczas nieobecności Volpe. Powiedziałem mu o moim zamiarze powrotu do Włoch przed świętami Bożego Narodzenia i dodałem, że kończę z tą lub jakąkolwiek inną wojną. Byliśmy zgodni co do tego, że każdy, kto nie ma dość rozumu, by wydostać się z tego bałaganu, zasługuje na to, by cierpieć nędzę i spustoszenie nadchodzącej alpejskiej zimy na tym froncie. Mimo to kapitan Martini spojrzał na mnie ze zdumieniem. Myślał, że żartuję, ale jakiś tajemniczy element w moim zachowaniu, którego nie potrafił określić, przekonał go, że jest inaczej. Kiedy zrozumiał, że mówię poważnie o ucieczce z okopów przed Bożym Narodzeniem, stał się zarówno zainteresowany, jak i współczujący. Był uduchowionym człowiekiem. Powiedziałem mu więc, wskazując palcem na Chrystusa Ciginiego, że z Jego pomocą osiągnę swój cel, głupi i złudny, jak się wydawało. 

Teraz zaczął myśleć, że coś jest nie tak ze mną psychicznie. Był ciekaw, w jaki sposób spodziewałem się dokonać takiego cudu, jakim określił moje praktycznie natychmiastowe wycofanie się z wojny. Zapytał, czy myślę o dołączeniu do następnej grupy udającej się na urlop zimowy, a następnie zdezerteruję. Przypomniałem mu, że następny kontyngent będzie gotowy do wyjazdu dopiero po Nowym Roku, ale ja wyjdę stąd jeszcze przed Bożym Narodzeniem. Co więcej, zobowiązałem się osiągnąć ten cel w sposób legalny i zgodny z prawem. On tylko skinął głową i wyszedł z pokoju.

Następnego ranka, dziewiętnastego grudnia 1915 roku, po przebudzeniu i przydzieleniu rutynowych zadań na ten dzień różnym innym szeregowym, poprosiłem przełożonego, bez wyraźnego powodu, o umieszczenie mojego nazwiska na liście chorych. Był to pierwszy raz, kiedy moje nazwisko znalazło się na tej liście. Ta prośba nie była częścią żadnego ustalonego planu, ponieważ, jak właśnie skończyłem opowiadać, nie miałem żadnego; wykonanie tego ruchu było czystym, niezwiązanym z niczym impulsem, o ile byłem wtedy świadomy. Później miałem zdać sobie sprawę, że ta prośba rozpoczęła dla mnie toczenie się kuli we właściwym kierunku. Wszystko, na czym musiałem się oprzeć, to wewnętrzne poczucie najwyższej pewności, że wszystko, co chcę by się wydarzyło, spełni się - pewność, którą Moc Boża rozwinęła, potwierdzając się we mnie. W chwili obecnej moim celem było opuszczenie okopów i dotarcie do Włoch na Boże Narodzenie. Poza tym nie martwiłem się ani nie dbałem o to, co mnie czeka.

Zgłaszając chorobę, byłem świadomy, że nie jestem chory. Zrobiłem to pod wpływem impulsu, który poczułem tego ranka, aby udać się do nowego lekarza wojskowego, młodego porucznika, który został przydzielony do naszego batalionu. Byłem jednak świadomy, że to pragnienie było niekontrolowanie silne. Tego ranka siedmiu lub ośmiu ludzi z mojej kompanii zgłosiło się do lekarza. Zastępując pełniącego tego dnia obowiązki służbowe podoficera, przejąłem nad nimi opiekę i pomaszerowałem do punktu medycznego na badania. 

Salutując oficerowi medycznemu na służbie, po kolei wywoływałem nazwisko każdego z nich. Następnie zgłaszał się, określał swoją dolegliwość, był badany pobieżnie lub wcale, przepisywano mu zwykłe tabletki przeczyszczające (wszyscy lekarze wojskowi przechodzą przez tę samą rutynę) i przyznawano mu dwa lub trzy dni abstynencji od pracy fizycznej. Lekarz zaczął wychodzić z pokoju, kiedy skończyłem wyliczać chorych, ale zachowałem swoje nazwisko na ostatnią chwilę. Zatrzymałem go i zauważyłem, że jest jeszcze jeden żołnierz do zbadania - ja. 

Odwrócił się do mnie zaskoczony i raczej zirytowany tym, że został wezwany z powrotem. Jednocześnie wzruszył ramionami i ekspresyjnym gestem zasugerował, że z mojego wyglądu i zachowania najwyraźniej nic mi nie dolega. W rzeczywistości był teraz dość zirytowany moją bezczelnością, że ośmieliłem się marnować jego czas po tym, jak skończyłem wywoływać listę. Przez dłuższą chwilę patrzyłem mu w milczeniu prosto w oczy. Jakiś nieznany element mojej pewności siebie przykuł jego uwagę.

Odwzajemnił moje spojrzenie, ale jego twarz wyrażała niepewność. Wyczuł w mojej postawie raczej posmak równego sobie niż niższego, mówiąc militarnie. Oczywiście nie wiedział, że stacjonowałem w sztabie brygady, gdzie spotykałem się z wyższymi oficerami, od generałów w dół, na równych prawach. Siadając ponownie, spojrzał na mnie z zawodową czujnością i zapytał uspokajająco, co dolega dobremu kapralowi. Odpowiedziałem, że dobry kapral ma zamiar wrócić do Włoch na odpoczynek. Nie mógł powstrzymać uśmiechu.(...)
[w trakcie dalszej rozmowy okazało się, że obaj pochodza z Sycylii i D'Aquila zna kuzyna lekarza - Velle, który przed laty wyjechał do Ameryki i od którego nie było od dawna zadnych informacji]

Zapytał mnie bez ogródek, co może dla mnie zrobić praktycznego. Zasugerowałem, aby wystawił mi zaświadczenie, które pozwoliłoby mi udać się tego wieczoru do szpitala polowego. Wyjaśnił, że jedynym sposobem na wysłanie mnie do szpitala jest zaświadczenie, że mam wysoką gorączkę (co najmniej równowartość 103 stopni Fahrenheita). Sprawdzając mój puls, wspólnie stwierdziliśmy, że wszystko jest w normie.

Mimo to lekarz bardzo uprzejmie oświadczył, że skoro jestem kuzynem żony Velli, potwierdzi mój dokument chorobowy przez wzgląd na dawne czasy, ale ostrzegł mnie, że okaże się to bezużyteczne. Gdy tylko dotrę do szpitala, okaże się, że moja gorączka zniknęła i z pewnością zostanę odesłany z powrotem do okopów. Czy zatem w ogóle warto to robić? 

Odpowiedziałem, że jeśli zrobi tylko to, uznam to za wystarczające dla moich celów i zgodzę się załatwić resztę szczegółów po swojemu.  Pożegnał mnie z Bogiem, uścisnął mi serdecznie dłoń i obaj opuściliśmy pokój.

Zawróciłem moich ludzi do okopów, a następnie udałem się do biura kompanii i triumfalnie pokazałem kapitanowi Martiniemu ten cenny skrawek papieru. Kiedy zrozumiał znaczenie tej przepustki, nie mógł uwierzyć własnym oczom. Wydaje mi się, że do dziś, o ile jeszcze żyje, nie wie, jak to możliwe, że udało mi się zdobyć ten papier. Zapytał mnie wtedy, czy jestem w jakimkolwiek stopniu obdarzony zdolnościami hipnotycznymi. Jeśli tak, to czy nie mógłbym uzyskać podobnej przepustki dla niego.
8dc2f7ea-99e9-4a74-a45e-a1b04faf890e

Zaloguj się aby komentować

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba spojrzał na bardzo odległe obiekty z czasów, kiedy wszechświat miał 600-800 mln lat. Wykrył stare gwiazdy i centralną czarną dziurę znacznie większą niż nasz SGR A*. Ewidentnie widać, że mamy potężne braki w wiedzy i kolejne modele kształtowania galaktyk raczej lądują w koszu.

#astronomia #kosmos #nauka #ciekawostki

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/male-jasne-obiekty-odkryte-o-kosmicznym-swicie-wprawiaja-naukowcow-w-zaklopotanie
Marchew

A jeszcze się okaże że mikrofalowe promieniowanie tła jest reliktem wydarzenia jednego wielu w wszechświecie istniejącym znacznie dłużnej niż jajogłowym się wydaje (° ͜ʖ °)

MiernyMirek

@Marchew całkiem prawdopodobne

Zaloguj się aby komentować

:woman-frowning:
Źródło: https://www.tiktok.com/@igobart/video/7387304218308218128

Pomnik Pokoju (koreański: 평화의 소녀상, Pyeonghwaui sonyeosang; japoński: 平和の少女像, Heiwano shōjo-zō), często skracany do Sonyeosang po koreańsku lub Shōjo-zō po japońsku (dosłownie „posąg dziewczyny”) i czasami nazywany pomnikiem kobiet do towarzystwa (慰安婦像, Ianfu-zō), jest symbolem ofiar niewolnictwa seksualnego, znanych eufemistycznie jako kobiety do towarzystwa przez japońskie wojsko podczas II wojny światowej (konkretnie w okresie od początku drugiej wojny chińsko-japońskiej do końca wojny na Pacyfiku). Pomnik Pokoju został po raz pierwszy wzniesiony w Seulu, aby nakłonić rząd japoński do przeprosin i uhonorowania ofiar. Stał się jednak miejscem walk reprezentacyjnych między różnymi stronami.

https://en.wikipedia.org/wiki/Statue_of_Peace
#korea #japonia #drugawojnaswiatowa #historia
LondoMollari

Pomnikiem Komfortowych Kobiet


@Deykun !?


Jeśli już tłumaczysz, to chociaż zerknij chociaż proszę w to co chcesz wrzucić. To się tłumaczy jako "pocieszycielki" albo "kobiety do towarzystwa", a nie "komfortowe kobiety".


W natłoku chłamu wrzucanego przez AI, treści od ludzi powinny trzymać jakiś poziom.

Deykun

@LondoMollari ale to jest chłam od AI.

LondoMollari

@Deykun Ty jako człowiek to wrzuciłeś, a nie AI.

Zaloguj się aby komentować

Front włoski w I wojnie swiatowej na podstawie książki Vincenzo D'Aquila, BODYGUARD UNSEEN: A TRUE AUTOBIOGRAPHY 

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #DAquila #ciekawostkihistoryczne #isonzo

Poprzednie części pod tagiem #DAquila

ROZDZIAŁ XI
WYJŚCIE Z OKOPÓW PRZED ŚWIĘTAMI BOŻEGO NARODZENIA

Po powrocie do Cigini odnowiłem znajomość z moimi towarzyszami z kompanii, ale szybko zdałem sobie sprawę, że zostało bardzo niewielu starych chłopaków. Praktycznie wszystkie twarze były nowe. Większość moich kumpli złożyła najwyższą ofiarę lub leżała na plecach w szpitalach, okaleczona i być może kaleka do końca życia.

Chcąc dowiedzieć się, jak poradził sobie Frank[przyjaciel poznany na statku z Nowego Yorku do Neapolu, równiez ochotnik z USA w armii włoskiej], poszedłem do okopu zajmowanego przez Ósmą Kompanię, ale nie widziałem żadnego śladu po nim. Poszedłem więc do mojego kolegi, prowadzącego dokumentację Ósmej Kompanii, i zapytałem o wieści na jego temat. Najwyraźniej on również był nowicjuszem. Wręczył mi spis, abym sam go odszukał, a ja pospiesznie go przejrzałem, aż natrafiłem na nazwisko Franka z wydrapanym krzyżykiem. Wpis opisywał historię: "Disperso" - Zaginął, data: 26 października 1915, dokładnie miesiąc co do dnia, a może nawet co do minuty od chwili, gdy dotknął grobowca w Padwie[D'Aquila i Frank przechodzili szkolenie w Padwie zanim trafili na front], zaginął na tych przeklętych wzgórzach Santa Lucia i spadł do grobu ze skalistej przepaści. W tym sektorze nie było żadnej szansy, by mógł zostać wzięty do niewoli. Określenie "zaginął" było zarówno prawdziwe, jak i nieprawdziwe. 

W wojsku, podobnie jak w prawie, nikt nie jest uznawany za zmarłego, chyba że na żądanie "corpus delicti". Frank pozostał "zaginiony" od tamtej pory, tak jak był zagubiony i zdezorientowany przez całe swoje życie w armii, ale znalazł koniec swojego szlaku, niewątpliwie do krainy szczęśliwych łowów. Dopiero gdy spotkamy się ponownie, usłyszymy jego historię od samego Franka. Wróciłem do swojej pryczy raczej oszołomiony i bardzo zdziwiony. Podczas pracy nad porządkowaniem dokumentacji i listy płac Siódmej Kompanii zastanawiałem się, jak niesprawiedliwym interesem jest wojna. 

W międzyczasie dokończyłem porządkowanie rejestrów mojej kompanii, które okazały się bardzo zagmatwane i pełne pomyłek i błędnych wpisów. Poległych wpisywano jako żywych lub przebywających w szpitalach, rannych jako zabitych, a ludzi, którzy wciąż byli z nami w okopach, wpisywano nawet jako zabitych lub rannych. Moim zadaniem było sprawdzenie prawdziwych zapisów przy każdym nazwisku. Zrewidowana lista umieszczona w ewidencji w Piacenza [siedziba pułku] niosła ze sobą przesłanie nadziei i radości dla wielu, ale dla innych rozczarowanie i całkowitą rozpacz. Gdy tylko to zadanie zostało ukończone, spadła na mnie kolejna pokrętna robota. Wiadomość z dowództwa pułku ogłosiła wprowadzenie piętnastodniowych urlopów zimowych dla całej armii, zarówno oficerów, jak i żołnierzy. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że była to najlepsza wiadomość, jaka kiedykolwiek nadeszła. W całym obozie zapanowała radość. Znów nastały szczęśliwe dni. Na całym froncie panował porównawczy spokój, urlopy były w porządku, a Boże Narodzenie zbliżało się wielkimi krokami! Gdy nadeszły blankiety podań o urlop, rozpoczęła się ogólna walka o cenne przepustki. Każdy chciał jechać od razu. Ustalono zasadę, że urlop może być przyznany grupom po dwadzieścia osób na raz. Po powrocie z urlopu, taka sama liczba nowych grup miała otrzymać pozwolenie na spędzenie wakacji w domu. Kwalifikowali się tylko ci, których służba na froncie rozpoczęła się przed 1 października. 

Przebiłem się o centymetr! Data mojego przybycia została wpisana do ewidencji kompanii na 30 września. Wybór grup miał być dokonany w kolejności starszeństwa służby na froncie. Dobrze się bawiliśmy wybierając listę nazwisk składających się na pierwszy kontyngent szczęśliwych wojowników. Volpe był oczywiście pierwszy na liście. Dopilnowałem jednak, mimo nacisków i faworyzowania, by znaleźli się na niej tylko ci, którzy najdłużej służyli w okopach. Celowo pominąłem siebie na pierwszej liście, ponieważ nie było szansy na zobaczenie się z moimi ludźmi na Mszy Świętej. Mimo że z racji mojej uprzywilejowanej pozycji w ewidencji mogłem z łatwością umieścić swoje nazwisko na liście, uznałem, że lepiej będzie, jeśli pojedzie ktoś inny, kto będzie mógł cieszyć się Bożym Narodzeniem w domu we Włoszech z rodziną. 

Volpe, kiedy oficjalnie ogłoszono zamknięcie nominacji, zauważył pominięcie mojego nazwiska, wyraził zdziwienie, że nie ma go na liście i wykrzyknął w swoim impulsywnym sposobie zwracania się: "Zawsze wiedziałem, że jesteś głupcem". Moja spokojna odpowiedź brzmiała: "Poruczniku, opłaca się być głupcem". 

Dalej powiedziałem, że poczekam i nie będę się spieszył, że nie mam ochoty jechać akurat w tym momencie i dodałem: "W każdym razie pamiętaj o biblijnym powiedzeniu, że pierwszy będzie ostatni, a ostatni pierwszy". Z sardonicznym uśmiechem odparł, że nie jest w nastroju do słuchania cytatów ze świętych pism. Jego myśli biegły bardziej twardymi torami. Wraz z odejściem pierwszego kontyngentu na urlop, zaplanowany na piętnastego grudnia, nasz batalion został ponownie odesłany do Cigini. Nasza kompania została ponownie przydzielona do tych samych okopów, a biura kompanii zainstalowano w tym samym zniszczonym, zrujnowanym domu. 

Na zdjęciu poniżej, jedna z ofiar walk nad Isonzo - żołnierz włoski oczekujący na ewakuację ze szpitala polowego.
fd42903b-076b-4b0a-8221-ae23ec618af5

Zaloguj się aby komentować

Przedsprzedaż nowej książki!

"Farmacja i farmaceutyki w dziełach kultury" pod moją współredakcją.

Poznaj fascynujący świat medycyny i farmacji, który przenika różnorodne media w książce "Farmacja i farmaceutyki w dziełach kultury". To unikalna pozycja, która łączy nauki biomedyczne i sztukę, pokazując, jak farmaceutyki i praktyki medyczne wpłynęły na nasze dziedzictwo kulturowe.

To obowiązkowa lektura dla każdego, kto interesuje się medycyną, farmacją i ich wpływem na kulturę. Podobnie jak inne nasze książki, publikacja łączy merytorykę z przejrzystością treści, bogatym materiałem ilustracyjnym i bibliografią. Jest ona owocem pasji do literatury, sztuki i historii nauk biomedycznych. Dzięki tej książce zyskasz nowe perspektywy i wiedzę, która wzbogaci Twoje rozumienie zarówno historii, jak i współczesności.

Farmaceutyki od wieków pełnią istotną rolę w światotwórstwie, w fantastyce. Od starożytnych mitów, gdzie Kirke podawała tajemniczą miksturę towarzyszom Odyseusza, zamieniając ich w świnie, poprzez różnorodne eliksiry i mikstury w serii powieści "Harry Potter", współczesnych grach komputerowych (np. "Wiedźmin", "Skyrim", "Potion Craft") kończąc. Można powiedzieć więcej, ciężko wyobrazić sobie jakiekolwiek dzieło kultury, które w jakimkolwiek stopniu nie poruszałoby tematów związanych z (para)farmaceutykami, środkami leczniczymi czy lecznictwem.

Spis treści (ostateczny spis treści może ulec pewnym modyfikacjom)

  1. Bezpłatna opieka zdrowotna w świecie niewolników, czyli o aspektach medycznych w „Utopii” (1516) Thomasa More’a (Aleksander K. Smakosz)
  2. Pójdźże, kiń tę miłość w głąb flaszy! — czyli historia eliksirów miłosnych (Magdalena Sokół-Czerwonka)
  3. Ziołolecznictwo w epopei kaszubskiej pt. „Życie i przygody Remusa" Aleksandra Majkowskiego (Anna Jesionek)
  4. „Mogę was nauczyć, jak uwięzić w butelce sławę, uwarzyć chwałę, a nawet powstrzymać śmierć” — magiczne substancje lecznicze w uniwersum świata Harry'ego Pottera J. K. Rowling (Agnieszka Banaś)
  5. Czy gry wideo to tylko przejaw permanentnego rozwoju funkcji komputera, czy też rezerwuar rozrywki, wzbogacony o motywy farmaceutyczne?(Maja Rutkowska)
  6. "To wygląda jak cud” – Czyli jak odkrycie penicyliny rozbudziło nadzieje ludzkości (Marysia Kubicka)
  7. Przedstawienie mikroskopu i mikroskopii w dawnych dziełach malarskich (Maja Pluszkiewicz)
  8. Rola cytryny w medycynie, historii i sztuce (Anna Glinkowska)
  9. Fenomen mirry – od „farmakopei faraońskiej” do farmakopei europejskiej (Marta K. Grochowalska)

https://pharmacopola.pl/sklep

#pharmacopola #gulosus
#sztuka #historiasztuki #medycyna #farmacja
0c64b254-97ca-47ec-829e-caf9b6449d48
Gulosus

Wszystkie egzemplarze zamówione w przedsprzedaży zawierają mój podpis, chyba że ktoś bardzo nie chce, to nie

Zaloguj się aby komentować

Mary Katharine Goddard (16 czerwca 1738 – 12 sierpnia 1816) była wczesną amerykańską wydawczynią oraz urzędniczką pocztową w Baltimore w latach 1775-1789. Była starszą siostrą Williama Goddarda, również wydawcy i drukarza. Mary Katharine Goddard była drugą osobą, która wydrukowała Deklarację Niepodległości. Jej egzemplarz, znany jako Goddard Broadside, został zamówiony przez Kongres w 1777 roku i jako pierwszy zawierał imiona sygnatariuszy.[1][2] W 1998 roku Goddard została wprowadzona do Marylandzkiej Galerii Sław Kobiet.[3].

https://en.wikipedia.org/wiki/Mary_Katharine_Goddard

#usa #historia #stanyzjednoczone
87b0a1a1-ccfd-44ce-bcba-9db65019aaa5
01c75c01-e1d4-4709-b6be-051915ce43a6

Zaloguj się aby komentować

Katastrofa wulkanu Toba (czasami nazywana supererupcją Toba lub najmłodszą erupcją Toba) była superwulkaniczną erupcją, która miała miejsce około 74 000 lat temu w późnym plejstocenie[1] w miejscu dzisiejszego Jeziora Toba na Sumatrze, w Indonezji. Była to ostatnia z serii co najmniej czterech erupcji formujących kalderę w tym miejscu, przy czym wcześniejsza znana kaldera powstała około 1,2 miliona lat temu.[2] Ostatnia ta erupcja miała oszacowany wskaźnik VEI na poziomie 8, co czyni ją największą znaną eksplozywną erupcją wulkaniczną w czwartorzędzie oraz jedną z największych eksplozywnych erupcji w historii Ziemi.

[...]

Teoria katastrofy Toba
Teoria katastrofy Toba zakłada, że erupcja spowodowała poważną globalną zimę wulkaniczną trwającą od sześciu do dziesięciu lat i przyczyniła się do tysiącletniego okresu ochłodzenia, co skutkowało wąskim gardłem genetycznym u ludzi.[56][57] Jednakże, niektóre dowody fizyczne kwestionują związek z tysiącletnim okresem chłodzenia i wąskim gardłem genetycznym, a niektórzy uważają tę teorię za obaloną.[58][48][59][60][61]

[...]

W 1972 roku analiza ludzkiej hemoglobiny wykazała bardzo niewiele wariantów, a aby wyjaśnić niską częstotliwość wariacji, populacja ludzka musiała być bardzo mała, licząca zaledwie kilka tysięcy osobników aż do niedawna.[62] Kolejne badania genetyczne potwierdziły efektywną populację rzędu 10 000 przez większość historii ludzkości.[63][64] Późniejsze badania nad różnicami w sekwencjach ludzkiego DNA mitochondrialnego datują szybki wzrost z małej efektywnej populacji liczącej od 1 000 do 10 000 osobników na okres pomiędzy 35 000 a 65 000 lat temu.[65][66][67]

https://en.wikipedia.org/wiki/Youngest_Toba_eruption

#ewolucja #historia #antropologia #nauka

Zaloguj się aby komentować

Piątunio i kulminacja lenistwa na orbicie. Dzisiaj, o 7:06 rano Ziemia przeszła przez aphelium!

To właśnie dziś Ziemia znajduje się najdalej od Słońca, jak to tylko możliwe. Jesteśmy obecnie 151,4 mln km od najbliższej nam gwiazdy. Niektórzy będą Wam chcieli wcisnąć z absurdalną precyzją, że jesteśmy dokładnie 152 099 968 km od Słońca, ale to nie jest przecież prawda. To jest odległość między środkami Słońca i Ziemi. A jako że Słońce ma promień 693 000 km, a Ziemia 6 400 km, to w południe w Polsce byliśmy w odległości 151,4 mln km od powierzchni Słońca :)). A o północy będziemy w odległości 151,41 mln km od niej (bo średnica Ziemi). A potem jutro w południe znów będziemy 151,4 mln km (minus kilkaset km, które giną w zaokrągleniu). I tak to się kręci.

Jako że jesteśmy w aphelium, Ziemia porusza się na orbicie najwolniej. To z kolei powoduje, że doba słoneczna się nieco skróciła względem średniej. Tak o niespełna 10 sekund.

A przez to, że znajdujemy się od Słońca najdalej, to otrzymujemy odeń około 7% mniej ciepełka niż w styczniu. Taki paradoks półkuli północnej.

Następne peryhelium (największe zbliżenie do Słońca) nastąpi 4 stycznia 2025 roku. Będę wołał wszystkich, którzy pacną piorunem w mój komentarz poniżej. A teraz proszę o chwilę cierpliwości, jak będę wołał w komentarzach tych, którzy zaznaczyli w styczniu, że chcą być zawołani na aphelium :))

Nie wiem jak wy, ale ja od rana czułem, że zaczynamy się poruszać po orbicie z coraz to większą prędkością liniową.
94b394c8-f976-40c8-b846-43332ce94e1a
ytilibuuun

@bade Nie wiem jak wy, ale ja od rana czułem, że zaczynamy się poruszać po orbicie z coraz to większą prędkością liniową


No ja aż se musiałem usiąść

VonTrupka

>To właśnie dziś Ziemia znajduje się najdalej od Słońca, jak to tylko możliwe.


to dlatego tak piździ po nocach od końca czerwca? ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować